Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Bulwersujące sceny w Żabce. Klient groził i przeklinał, sprzedawca mu kibicował
Bartłomiej Cieślak
Bartłomiej Cieślak 06.05.2021 14:21

Bulwersujące sceny w Żabce. Klient groził i przeklinał, sprzedawca mu kibicował

niebieski tekst goniec.pl na białym tle
Syperx, CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0), via Wikimedia Commons

Zakupy w sklepie nie powinny wiązać się z nieprzyjemnymi wydarzeniami - chyba, że zaliczamy do takich kolejkę do kasy. Pan Marcin miał jednak większego pecha. W pewnym momencie do sklepu wszedł mężczyzna bez maseczki, co było jawnym pogwałceniem obowiązujących w Polsce zasad reżimu sanitarnego.

Sprawę opisała Gazeta Wyborcza, do redakcji której napisał pan Marcin. To właśnie on wybrał się przed południem w sobotę 17 kwietnia do Żabki przy ul. Bitwy Warszawskiej 1920 roku w Warszawie, by zrobić zakupy. Nie mógł spodziewać się tego, co stało się w środku.

Pan Marcin postanowił zwrócić mu uwagę, jednak w odpowiedzi usłyszał same przekleństwa. Zwrócił się więc do mężczyzny stojącego za kasą, bo to właśnie do pracowników sklepu powinno należeć dbanie o to, by obowiązujące zasady były przestrzegane.

Odpowiedź sprzedawcy zwaliła go jednak z nóg. Powiedział, że nie jest tu od tego, by zwracać uwagę klientom. Nie jest to jednak prawda, gdyż w myśl znowelizowanych przepisów sprzedawca może odmówić obsługi klienta bez maseczki, co potwierdza Jerzy Jabraszko z warszawskiej straży miejskiej.

Na tym się jednak nie skończyło i dopiero chwilę później pan Marcin usłyszał słowa, które go zbulwersowały.

- Po podejściu do kasy mężczyzna bez maski powiedział do pracownika Żabki, że wkur... się moimi uwagami, na co ten odpowiedział, że >trzeba było mu pożyczyć dobrej choroby< - relacjonował w liście do Gazety Wyborczej.

Po wyjściu ze sklepu obaj panowie spotkali się na parkingu. Tam znów w kierunku pana Marcina poleciały przekleństwa, a także groźby. W odpowiedzi czytelnik wezwał straż miejską, jednak zanim pojawiła się ona na miejscu, obu mężczyzn już nie było.

Mimo wszystko czytelnik postanowił, że sytuacja ta była zbyt jawnym pogwałceniem wszelki zasad, by móc po prostu odpuścić, wrócić do domu i zapomnieć. Napisał w tej sprawie do centrali Żabki. Z odpowiedzi można wywnioskować, że sprzedawca może ponieść jakieś konsekwencje swojego zachowania.

- Bardzo nam przykro z powodu doświadczenia klienta sklepu. Nasi franczyzobiorcy jako niezależni przedsiębiorcy samodzielnie zatrudniają pracowników i nimi zarządzają. Jednak podpisując umowę, zobowiązują się do przestrzegania, wraz z pracownikami, standardów obsługi. Dlatego zgłoszona sytuacja zostanie zweryfikowana z franczyzobiorcą. Zależy nam na tym, aby nasze sklepy pozostały bezpiecznym miejscem dla naszych klientów, a także pracowników sklepów - brzmiała odpowiedź biura prasowego Żabki.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Tagi: