Brytyjski dziennik poinformował o możliwej dacie inwazji na Ukrainę. Rosja zakpiła z doniesień
Rosyjscy politycy odnieśli się do spekulacji zachodnich mediów i służb wywiadowczych na temat daty potencjalnego ataku Rosji na Ukrainę. Rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ironiczny sposób skomentowała wszelkie rewelacje na Facebooku, a szef dyplomacji uznał, że doniesienia "wprawiły go w zakłopotanie".
Wojna nerwów między Rosją a Zachodem trwa w najlepsze. Nieustające napięcie towarzyszy już nie tylko Ukraińcom, którzy są bezpośrednio zagrożeni ze strony Władimira Putina, ale także wszystkim krajom NATO, które bacznie obserwują działania wschodniego mocarstwa.
Niepokojące wieści każdego dnia napływają z ukraińsko-rosyjskiej granicy, wokół której gromadzą się rosyjskie wojska oraz od zachodnich służb wywiadowczych, które próbują przewidzieć, czy i kiedy może dojść do potencjalnego ataku.
Już kilka dni temu Brytyjczycy ostrzegli, że bomby na Ukrainę mogą spaść kilka minut po wydaniu rozkazu przez Putina, a Pentagon stwierdził, że do wybuchu wojny może dojść w każdej chwili. Te i inne doniesienia spotykają się z reakcją Kremla, który w typowy dla siebie sposób kpi z wszelkich prognoz.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Rosyjscy politycy kpią z doniesień o ataku na Ukrainę
- Chciałabym zapytać, czy amerykańskie i brytyjskie źródła dezinformacji mogłyby opublikować kalendarz naszych przyszłych inwazji na ten rok? Chciałabym zaplanować sobie wakacje - napisała ironicznie w mediach społecznościowych Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ.
Głos zabrał również rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. - Noc minęła zupełnie zwyczajnie. Spaliśmy spokojnie, a nowy dzień zaczęliśmy profesjonalnie - powiedział, cytowany przez agencję AFP.
Z kolei szef rosyjskiej dyplomacji, Siergiej Ławrow, z którym wczoraj spotkał się polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau, powiedział, że doniesienia o ataku na Ukrainę 16 lutego "nie powiem, że nas rozbawiły, ale wprawiły w zakłopotanie".
Zachód nie wierzy w zapewnienia Rosji
Rosyjscy politycy odnieśli się w swoich wypowiedziach m.in. do najnowszych doniesień brytyjskiego dziennika "The Sun", które mówiły o 16 lutego jako dacie rozpoczęcia militarnego konfliktu na Ukrainie.
Dojść do niego miałoby poprzez eskalację napięcia we wschodnich republikach okupowanych przez prorosyjskich separatystów. Nie bez znaczenia pozostaje przy tym fakt, że rosyjska Duma zwróciła się do Władimira Putina o uznanie niepodległości tych terenów.
Oczywiście, wszystkie doniesienia i przecieki należy traktować z dozą niepewności, bo mogą to być jedynie fake newsy wypuszczane przez Rosjan w celu siania dezinformacji. Oni sami zapewniają, że wcale nie chcą wojny w Europie i przekonują Zachód, że zgodnie z planem wycofują swoje wojska do baz po zakończonych manewrach wojskowych.
Wczoraj prezydent USA Joe Biden odniósł się do tych rewelacji z dużą rezerwą, mówiąc, że informacje te nie zostały jeszcze zweryfikowane. Podobnie o zapewnieniach Kremla wypowiadają się Ukraińcy, którzy nie wierzą Putinowi na słowo i czekają na konkretne działania deeskalacyjne.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Częstochowa: Zaginiona matka i córka prawdopodobnie nie żyją. Prokuratura komentuje
Dawid Kubacki wraca do Polski. Wiemy, kiedy postawi nogę na ojczystej ziemi
Wiceszef MON: Inwazja nie jest przesądzona. Wojna to tylko instrument, a nie cel
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: Radio ZET