Rosyjskie drony nad kolejnym krajem. Potwierdzono zestrzelenie
W ostatnich miesiącach rosyjskie drony kilkukrotnie przekraczały przestrzeń powietrzną poszczególnych państw, również Polski. Media informowały o kolejnych naruszeniach, tym razem również do niego doszło. Obrona zadziałała natychmiast, to jednak dopiero wierzchołek góry lodowej.
Wojna Rosji z Ukrainą wpływa na Europę
Od wielu miesięcy obserwujemy niepokojący trend, w którym konflikt toczący się teoretycznie na wschodzie Ukrainy, swoimi mackami oplata niemal cały kontynent. To, co analitycy wojskowi nazywają wojną w szarej strefie, przestało być domeną teoretycznych rozważań, stając się codziennością europejskich służb bezpieczeństwa. Rosja, nie mogąc przełamać ukraińskiej obrony w konwencjonalnym starciu, systematycznie testuje odporność Zachodu poprzez akty sabotażu i dywersji. Nie chodzi już tylko o dezinformację w sieci.

W ostatnich miesiącach europejskie agencje wywiadowcze raportują o drastycznym wzroście fizycznych ataków na infrastrukturę krytyczną. Przykładem mogą być choćby doniesienia z Danii, gdzie cyberataki na zakłady wodociągowe doprowadziły do przerw w dostawach wody, czy seria pożarów w centrach logistycznych firm kurierskich w Niemczech i Polsce. Te punktowe uderzenia mają na celu wywołanie chaosu, podważenie zaufania obywateli do państwa oraz odwrócenie uwagi od głównego teatru działań wojennych.
Strategia Moskwy przypomina testowanie wytrzymałości materiału, podczas którego Kreml sprawdza, jak daleko może się posunąć, zanim NATO zdecyduje się na zdecydowaną odpowiedź. Dotychczasowa taktyka Sojuszu, opierająca się na wzmożonym monitoringu i notach dyplomatycznych, mogła zostać odebrana jako słabość.
Ukraina zaatakowała "flotę cieni"
O tym, że konflikt przestał być lokalny, świadczą najnowsze doniesienia z basenu Morza Śródziemnego. Ukraińskie służby specjalne (SBU) potwierdziły przeprowadzenie bezprecedensowej operacji, uderzając w rosyjski tankowiec Qendil znajdujący się tysiące kilometrów od linii frontu. Jednostka, należąca do tak zwanej floty cieni i wykorzystywana przez Rosję do omijania międzynarodowych sankcji naftowych, została zaatakowana przy użyciu dronów powietrznych.
To uderzenie ma wymiar symboliczny i strategiczny. Kijów udowadnia, że jego ramię jest znacznie dłuższe, niż zakładała Moskwa. Przeniesienie działań wojennych na wody Morza Śródziemnego oznacza, że Rosja nie może czuć się bezpiecznie nawet w rejonach, które dotychczas uważała za wolne od bezpośredniego zagrożenia. Uderzenie we flotę cieni to bezpośredni cios w ekonomiczne zaplecze machiny wojennej Kremla, która finansowana jest w dużej mierze z nielegalnego eksportu surowców energetycznych.
Na morzu Śródziemnym zaatakowano kolejny z naszych tankowców.. Zrobiono to, pomiędzy innymi powodami, w pragmatycznym celu – aby podnieść składki ubezpieczeniowe. Ale to nigdy nie doprowadzi do oczekiwanego rezultatu, nie zakłóci dostaw i w ostatecznym rozrachunku tylko stworzy dodatkowe zagrożenie. Spodziewajcie się rosyjskiej odpowiedzi - podkreślił Putin w odpowiedzi na atak.

Atak na tankowiec pokazuje również nową dynamikę w regionie, gdzie Morze Śródziemne, będące kluczowym szlakiem handlowym dla Europy, staje się areną działań asymetrycznych. Dla państw NATO oznacza to konieczność rewizji dotychczasowych procedur bezpieczeństwa morskiego. Warto zauważyć, że operacja ta zbiegła się w czasie z incydentami powietrznymi, co sugeruje skoordynowaną próbę destabilizacji szeroko pojętego południowego bezpieczeństwa Europy.
Zobacz też: Bez limitów dochodowych. Świadczenia z MOPS-u dla wszystkich
Turcja zawiadamia o naruszeniu przestrzeni powietrznej
Kulminacją ostatnich napięć stał się jednak incydent w tureckiej przestrzeni powietrznej. Dron Orlan-10 pojawił się w mieście Kocaeli, co spotkało się z natychmiastową reakcją. W odróżnieniu od państw bałtyckich czy Rumunii, gdzie rosyjskie drony wielokrotnie naruszały granice, a reakcja ograniczała się do poderwania par dyżurnych i obserwacji, Ankara zadziałała bez wahania. Tureckie ministerstwo obrony poinformowało o zestrzeleniu niezidentyfikowanego bezzałogowego statku powietrznego, który wleciał w strefę odpowiedzialności tureckiego lotnictwa. Choć oficjalne komunikaty zachowują dyplomatyczną wstrzemięźliwość, ostrzegając zarówno Rosję, jak i Ukrainę, kontekst nie pozostawia złudzeń.
Decyzja o otwarciu ognia jest jasnym sygnałem: Turcja, dysponująca drugą co do wielkości armią w NATO, nie pozwoli na przypadkowe wizyty obcych maszyn nad swoim terytorium. Prezydent Erdogan po raz kolejny udowadnia, że w kwestiach suwerenności nie uznaje kompromisów. Zestrzelenie drona to komunikat skierowany bezpośrednio do Władimira Putina. Morze Czarne i tureckie niebo to nie poligon doświadczalny dla rosyjskich prowokacji.
Tureckie ministerstwo przekazało, że według wstępnych analiz dron ten był wykorzystywany w celach rozpoznawczych i obserwacyjnych, na więcej pytań odpowie jednak prowadzone śledztwo.
Jak przekazuje “The Telegraph”, również w poniedziałek doszło do zestrzelenia drona, który miał “stracić kontrolę” i zbliżyć się do tureckiej przestrzeni powietrznej od strony Morza Czarnego.