Jacek Bartosiak: Wojna USA i Chin w tym roku. "Przełomowy moment w historii"

Czy świat stoi u progu nowego światowego konfliktu? Znany ekspert Jacek Bartosiak, prezes Strategy and Future ostrzega, że już jeszcze w tym roku może wybuchnąć potężna wojna między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. To wynik polityki prowadzonej przez prezydenta USA Donalda Trumpa. Bartosiak przedstawił w rozmowie z Goniec.pl niepokojące szczegóły dotyczące obecnej sytuacji w polityce międzynarodowej.
Jacek Bartosiak: Polityka Trumpa może doprowadzić do wojny USA i Chin
W najnowszej rozmowie z Goniec.pl ekspert Jacek Bartosiak ostrzega o możliwości nowego światowego konfliktu. Według szefa think-tanku Strategy & Future istnieje realne zagrożenie wybuchu wojny kinetycznej pomiędzy USA a Chinami jeszcze w tym roku. Bartosiak przedstawił prawdopodobny scenariusz, w którym globalne bezpieczeństwo i porządek stają pod znakiem zapytania.
W rozmowie w programie „Punkty zapalne”, w rozmowie z redaktorem Wojciechem Mulikiem Bartosiak skomentował ostatnie działania byłego prezydenta USA Donalda Trumpa i obecnej administracji. Jego zdaniem Amerykanie dążą za wszelką cenę do utrzymania swojej dominacji na świecie – nawet kosztem ryzyka otwartej konfrontacji.
Stany Zjednoczone mają naciskać na wszystkie kraje, by przyłączyły się do ich sojuszu przeciw Chinom. To element strategii, by najpierw całkowicie izolować Chiny, a potem zadać im cios wojną finansową. Jednak Pekin absolutnie nie zamierza być bezczynny wobec takiego zagrożenia. Rezultat? W ocenie Bartosiaka może to oznaczać prosty marsz ku wojnie.
Wszyscy mają podporządkować się woli USA, po to aby wyizolować Chiny, a potem uderzyć w nich wojną finansową. Chiny nie dopuszczą do takiej sytuacji. Będziemy mieli wojnę dlatego że takie postępowanie łamie kontrakt społeczny w USA i Chinach” – wskazuje Jacek Bartosiak, kreśląc ponury scenariusz
Według gościa “Punktów Zapalnych”, chińskie władze pokazują w ten sposób, że nie cofną się nawet przed starciem zbrojnym, jeśli Waszyngton spróbuje je osaczyć gospodarczo i politycznie. Ta nieustępliwość obu stron sprawia, że widmo konfliktu zbrojnego staje się coraz bardziej realne.
Bartosiak podkreśla, że w tej geopolitycznej rozgrywce żadna ze stron nie zamierza ustąpić. Stany Zjednoczone chcą zmusić świat do opowiedzenia się przeciw Chinom, ale Chiny nie zrobią kroku w tył. Dla obu mocarstw stawką jest ich pozycja i wiarygodność. Ustąpienie oznaczałoby utratę twarzy i osłabienie pozycji, na co ani Waszyngton, ani Pekin nie mogą sobie pozwolić.
W praktyce oznacza to, że jeśli USA będą dalej eskalować naciski, Chiny odpowiedzą siłą. Bartosiak nie pozostawia złudzeń: obecna rywalizacja łatwo może wymknąć się spod kontroli. Wystarczy, że Ameryka posunie się o krok za daleko w próbie izolowania Chin, a Pekin „nie będzie miał wyboru” i sięgnie po rozwiązania militarne.
Jacek Bartosiak: Przełomowy moment w historii. Stare sojusze upadają
Czy los światowego pokoju zależy od postawy Europy? Bartosiak ostrzega, że tak. Jego zdaniem „od tego, co zrobi Europa, zależy pokój światowy”. Jeśli działania Trumpa i USA doprowadzą do rozłamu wśród państw europejskich, sytuacja dramatycznie się pogorszy. Gdyby kraje Europy podzieliły się – część (np. Polska czy Włochy) poszłaby bezkrytycznie za USA, a reszta pozostała niezdecydowana – kontynent przestanie mówić jednym głosem.
Tak rozbita Europa automatycznie zostanie przytroczona do amerykańskiego wagonu, tracąc samodzielność polityczną i gospodarczą. - wskazuje Bartosiak

Jacek Bartosiak sądzi, że jeśli Pekin zauważy, że Europejczycy nie stanowią jednolitej, niezależnej siły, tylko podążają na pasku Waszyngtonu, to Chiny nie będą miały wyboru. Władze w Pekinie mogą wtedy spróbować podważyć amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa stanowiące fundament obecnego światowego porządku.
To prosta droga do eskalacji i wybuchu wojny na globalną skalę.
„Będziemy na drodze do wojny kinetycznej” – przestrzega ekspert od geopolityki. Podziały w Europie mogą stać się iskrą zapalną światowego konfliktu, którego skutki odczujemy wszyscy.
W ostatnich dniach konflikt handlowy między Stanami Zjednoczonymi, Chinami i Unią Europejską gwałtownie eskalował, co wpisuje się w przestrogi Jacka Bartosiaka dotyczące narastających napięć geopolitycznych. 9 kwietnia 2025 roku prezydent USA Donald Trump ogłosił podniesienie ceł na chińskie towary do 125 proc., oskarżając Pekin o brak szacunku wobec światowych rynków.
W odpowiedzi, Chiny zwiększyły taryfy odwetowe na amerykańskie produkty do 84 proc., które weszły w życie 10 kwietnia. Równocześnie Trump zdecydował o 90-dniowym zawieszeniu podwyższonych ceł dla innych krajów, utrzymując je na poziomie 10 proc. w tym okresie.
Unia Europejska nie pozostała bierna, nakładając cła odwetowe na amerykańskie towary o wartości około 21 miliardów euro, co poparły wszystkie państwa członkowskie poza Węgrami. Te dynamiczne działania protekcjonistyczne potwierdzają analizę Bartosiaka, wskazującą na rosnące ryzyko globalnego konfliktu handlowego, który może przerodzić się w otwartą konfrontację, jeśli strony nie znajdą drogi do deeskalacji.
Konsekwencje dla Polski i dla świata. Bartosiak o przełomowym momencie
Zdaniem Bartosiaka znajdujemy się w przełomowym momencie dziejowym. „Jest to moment zwrotny w historii naszej planety, w tym przyszłości Polski” – oznajmia wprost, nie zostawiając miejsca na wątpliwości. Najbliższe decyzje światowych przywódców mogą zaważyć na dalszych losach globu. Stawka jest ogromna: jeśli dojdzie do wojny USA–Chiny, obecny porządek światowy runie, a wraz z nim poczucie bezpieczeństwa wielu narodów.
Co jeśli jednak Amerykanom uda się osiągnąć swój cel bez natychmiastowej wojny – czyli podporządkować sobie większość świata w obawie przed Chinami?
Bartosiak kreśli i taki, tylko pozornie „lepszy” scenariusz. Jeżeli Waszyngton podzieli świat i zmusi większość państw do przyłączenia się do swojego obozu ze strachu, to poczuje się niezwyciężony.
Konsekwencje dla słabszych państw mogą być opłakane. „Amerykanie poczują się rozzuchwaleni i ich żądaniom nie będzie końca” – ostrzega ekspert. Lista potencjalnych wymagań jest długa i przerażająca: ciągłe płacenie trybutu za „ochronę” i dawne przysługi, akceptowanie drakońskich warunków handlowych, zgoda na amerykańskie bazy wojskowe na własnym terytorium, a nawet oddawanie cennych surowców.
Innymi słowy, USA mogłyby narzucić światu nowy rodzaj dominacji, która dla wielu krajów – w tym Polski – oznaczałaby utratę suwerenności decyzji i ogromne obciążenia.
Jeżeli Amerykanie osiągną sukces, podzielą świat i większość państw przyłączy się ze strachu do amerykańskiego systemu, Amerykanie poczują się rozzuchwaleni i ich żądaniom nie będzie końca – płacenia za przeszłość, za opiekę, za obecność wojskową, za nowe traktaty handlowe, za surowce i minerały” – wylicza Bartosiak.
Polska w obu tych scenariuszach stoi przed niebezpieczeństwem. Bartosiak przestrzega polskich polityków przed podejmowaniem pochopnych decyzji i myśleniem schematami z przeszłości. Tak skomplikowanej i napiętej sytuacji geopolitycznej nie było od kilkudziesięciu lat – być może od czasów zimnej wojny.
Stare recepty tu nie zadziałają. Zamiast automatycznie ustawiać się w szeregu za jednym mocarstwem, europejskie kraje (w tym Polska) muszą myśleć strategicznie i działać rozważnie, żeby nie stać się ofiarą wielkiego starcia gigantów.
Bartosiak zauważa, że dzielna postawa Ukrainy wiąże siły rosyjskie i uniemożliwia Moskwie podejmowanie nowych agresywnych działań w Europie. To kluczowe, jeśli doszłoby do konfliktu na Pacyfiku – dzięki temu Rosja nie będzie mogła uderzyć Polsce czy krajom regionu w momencie, gdy uwaga USA skupi się na Azji.
Ekspert sugeruje, że Polska i Europa muszą wzmacniać swoje bezpieczeństwo, szukać rozsądnej jedności i uniknąć bycia pionkiem w grze mocarstw. To ostatni dzwonek, by potraktować ostrzeżenia serio i działać zapobiegawczo.
OBEJRZYJ CAŁĄ ROZMOWĘ:





































