Marek Waldemar Sułkowski nie żyje. Przyczynił się do skazania wielu księży
Nie żyje Marek Waldemar Sułkowski. Psycholog kliniczny i społecznik znany jako "łowca pedofilów" odszedł 30 stycznia w jednym z warszawskich szpitali w wieku 70 lat. Przyczynił się do wymierzenia sprawiedliwości wielu księżom, którzy dopuścili się haniebnych czynów.
Nie żyje Marek Waldemar Sułkowski. "Łowca pedofilów" zmarł w wieku 70 lat
Marek Waldemar Sułkowski był psychologiem klinicznym zajmującym się pomocą dla ofiar księży pedofilów. W 2013 roku w rozmowie z Wprost mówił: - Nie spocznę, póki pedofile będą w Kościele.
- Doprowadził do skazania księży, którzy wykorzystywali seksualnie nieletnich, a przez media został okrzyknięty łowcą pedofilów - czytamy na łamach Gazety Wyborczej. Domagał się zmian w kodeksie karnym oraz bardziej restrykcyjnych kar za takie przestępstwa.
Dzięki jego działaniom doszło do skazania m.in. księdza Grzegorza K. — byłego proboszcza z Tarchomina, mającego na koncie gwałt na małoletnim chłopcu oraz molestowanie jego młodszego brata.
Był aktywny społecznie. W końcu miał doczekać się emerytury
Marek Waldemar Sułkowski udzielał się także społecznie. Brał udział w wielu protestach wraz z opozycją. Występował przeciwko łamaniu Konstytucji, biorąc udział w Literiadzie.
Jeszcze w połowie stycznia przeprowadzał transmisję z tego wydarzenia na Facebooku. -Przyznam szczerze, że troszkę jestem osłabiony, ale pamiętajcie, że trzeba być aktywnym. Żyjemy w kraju, w którym ludzie bierni przegrywają, powodują, że rządzą nami ci, którzy nie mają w sobie godności, przyzwoitości - deklarował.
Niestety na kolejnej Literiadzie nie mógł się już pojawić. Jego stan zdrowia się pogorszył. Dzięki znajomym, często wspierającym mężczyznę, trafił do szpitala. Nie posiadał on emerytury, ponieważ nigdy o nią nie wystąpił. To właśnie przyjaciele pomagali mu w zapłatach za rachunki oraz w wyżywieniu jego licznych pupili. Marek Waldemar Sułkowski miał cztery psy: Kirę, Liz, Portosa i Paula.
- Do szpitala trafił 25 stycznia, a 30 stycznia chcieliśmy mu powiedzieć, że wystarczy jeden jego podpis, a zostanie prawnie emerytem, wszystko już było gotowe. Dług za prąd był też spłacony, trzeba było podpisać nową umowę. Nie zdążył, bo zmarł właśnie tego dnia - informowała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" znajoma łowcy, Małgorzata Rosłońska.
Pogrzeb psychologa odbędzie się w środę 8 lutego o godz. 14 na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Tragiczny pożar odebrał życie matce i jej siedmiorgu dzieciom. Gaszenie trwało całą noc
Nie żyje sześciomiesięczne dziecko. Sprawą zajmują się śledczy
Potężne trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Kataklizm pochłonął setki ofiar
Źródło: Wprost, Gazeta Wyborcza