Zatrudniła się w Biedronce i szybko pożałowała. Ujawniła całą prawdę

W ostatnich latach pracownicy Biedronki obalili kilka mitów na temat swojej pracy za pomocą mediów społecznościowych. Inni zwracali uwagę na poważne problemy, z którymi od lat się mierzą. Realia zatrudnienia w jednej z największych sieci sklepów w Polsce postanowiła sprawdzić Katarzyna Stefańska, dziennikarka Gazety Wyborczej. Niektóre z jej obserwacji mogą zaskoczyć. Ile zarobiła?
Dziennikarka pracowała w Biedronce przez tydzień
Pracownicy handlu nieraz już zwracali uwagę, że ich praca nie należy do łatwych. O tym, jak jest w rzeczywistości, postanowiła przekonać się Katarzyna Stefańska, która zatrudniła się jako kasjerka-sprzedawczyni w Biedronce. Przepracowała w jednym ze sklepów sieci handlowej tydzień, po czym opowiedziała o swoich doświadczeniach na łamach Gazety Wyborczej.
ZOBACZ: Kupił w Biedronce masło na promocji, spojrzał na opakowanie i zdębiał. Ważny apel do klientów
TV Republika naprawdę to zrobiła, tak relacjonowali "zamach stanu". Widzowie łapali się za głowyDziennikarka zatrudniła się w Biedronce. Tyle zarobiła
Ile zarabiają pracownicy Biedronki? Niedawno sieć hucznie ogłosiła, że przewiduje podwyżki dla wszystkich osób w niej zatrudnionych. Na podwyżki dla pracowników na podstawowych stanowiskach przeznaczonych ma zostać w przyszłym roku niemal 450 mln zł. Znane są ich dokładne kwoty. Okazuje się, że od 1 stycznia 2025 r. sprzedawca-kasjer rozpoczynający dopiero pracę w sieci otrzyma wynagrodzenie wynoszące od 5150 zł do 5500 zł brutto. Z kolei osoby z 3-letnim stażem na tym stanowisku mogą liczyć na zarobki na poziomie 5300-5750 zł brutto. Jakie wynagrodzenie zaproponowano Katarzynie Stefańskiej, która zatrudniła się w Biedronce jako kasjerka-sprzedawczyni na tydzień?
ZOBACZ: Mało kto wie, w którym miesiącu najlepiej przejść na emeryturę. ZUS wypłaci nawet 500 zł więcej
Realia pracy w Biedronce. Dziennikarka wyjawiła, jak jest naprawdę
Dziennikarka opisała swoje doświadczenia po tygodniu pracy w Biedronce na łamach Gazety Wyborczej. Okazuje się, że pierwsze sygnały na temat tego, jak trudna czeka ją praca, pojawiły się już na etapie rozmowy rekrutacyjnej. Kierownicza ze sklepu w Łodzi wprost ostrzegła ją.
Dziecko, to ciężka praca. Ludzie potrafią być fajni, ludzie są też okropni – powiedziała dziennikarce pani Agnieszka, która ma 30 lat doświadczenia w handlu.
Kobieta przywołała historię pewnej kobiety, która przeszła do Biedronki z innej sieci. Niedługo później zrezygnowała jednak z pracy ze względu na niemiłe docinki klientów.
Dziennikarka została szybko przeszkolona i w końcu mogła usiąść za kasą, gdzie obsługiwała klientów przez kilka kolejnych godzin. W końcu jednak pojawiły się schody. Wszystko przez to, że poza siedzeniem na kasie była zobowiązana również do wykładania towaru.
Po trzech godzinach mam prawie 8 tys. zł utargu i pełen pęcherz (…) Najpierw czuję plecy – od rozkładania produktów na najwyższych półkach, do których ledwo sięgam. Potem pięty – od obuwia. Po ośmiu godzinach chodzenia w tę i z powrotem palą niemiłosiernie – opisuje.
Katarzyna Stefańska podkreśliła, że jej współpracownicy byli bardzo pomocni.
Andriej zabiera paletę napojów, bo "nie może być tak, żeby kobieta tyle dźwigała" – opowiedziała, po czym dodała, że jej koleżanki z pracy nazywały mężczyznę “prawdziwym dżentelmenem”.
Klienci często zwracali się do niej z różnymi pytaniami, zwłaszcza seniorzy. Wielu z nich miało przychodzić na zakupy do Biedronki każdego dnia. Dziennikarka powoli zaczynała już kojarzyć ich twarze. Informują ją o tym, po co tym razem przyszli, proszą też o ściągnięcie konkretnego produktu z lodówek i dopytują o składy.
Taki pretekst, by wyjść z domu i z kimś porozmawiać – tłumaczy.
Gdzieś pomiędzy tym wszystkim z dziennikarki uleciał cały zapał związany z tą pracą. Nie ucinała sobie już pogawędek z klientami, a nawet przestała "uśmiechać się, chociaż to wskazane, bo przecież powinna być miła". Przyznała, że ”stawała się mrukliwą kasjerką".
Ile dziennikarka zarobiła w trakcie swojego tygodnia pracy? Z artykułu możemy dowiedzieć się, że zarobki w Biedronce wynoszą 4 500 zł brutto, czyli 3 398 zł netto. Pensja może być jednak większa dzięki dodatkom i premiom.
Obliczam, że w najlepszym razie miesięcznie zarobię na rękę około 4 100 zł – tłumaczy autorka.
O jakie dodatki chodzi? Dziennikarka przypomniała, że pracownicy Biedronki są nagradzani m.in. za nie branie zwolnień. Dodatkowe 600 zł brutto za obecności przysługuje nam, jeśli w ciągu miesiąca nie będzie się na zwolnieniu dłużej niż dwa dni. Ponadto każdy pracownik dostaje od sieci na święta 1 tys. zł, cztery razy w roku e-kody na zakupy (każdy po 600 zł), oraz paczki na święta i dofinansowanie do wakacji.





































