Zamach na Donalda Trumpa nie przesądza wyborów w USA. Ostateczna walka nastąpi na finiszu kampanii
Były prezydent USA Donald Trump został postrzelony w ucho podczas wiecu wyborczego w Butler w stanie Pensylwania. Doszło do wielkiej tragedii, a w zamachu zginęła niewinna osoba, dwie kolejne zostały poważnie ranne. Wiele osób uważa, że wydarzenia te przesądzą o ostatecznym wyniku w kampanii prezydenckiej. Jednak historia pokazuje, że ostateczne rozstrzygnięcie dopiero przed nami.
Zamach na Donalda Trumpa w USA. Czy zdecyduje o wyniku wyborów?
W trakcie sobotniego wiecu wyborczego w miejscowości Butler w Pensylwanii doszło do dramatycznych wydarzeń. Kandydat Partii Republikańskiej Donald Trump został postrzelony w ucho. Zginęły dwie osoby, w tym zamachowiec, a dwie kolejne zostały poważnie ranne. Wydarzenia te będą miały znaczący wpływ na kampanię wyborczą w USA. Wielu ekspertów uważa, że zdecydują one o ostatecznym zwycięstwie Donalda Trumpa w nadchodzących wyborach.
W ostatnich tygodniach Prezydent Joe Biden, kandydat Demokratów zmagał się z wielkim kryzysem po druzgocącej porażce w telewizyjnej debacie z Donaldem Trumpem. Mimo to jest jednak zbyt wcześnie, aby mówić, o tym, że zamach zagwarantował wygraną przedstawicielowi Partii Republikańskiej.
Niewątpliwie nieudany zamach zmobilizuje twardy elektorat Trumpa. Niekoniecznie jednak przekona on niezdecydowanych do głosowania na kandydata, który zamiast zapewniać spokój, sam znalazł się w wielkim niebezpieczeństwie. Donald Trump jest postacią o bardzo wyrazistych poglądach i trudno wyobrazić sobie, aby w przypływie empatii amerykańscy wyborcy mieli zmienić swój światopogląd.
Wyścig prezydencki w USA. Zamach na Donalda Trumpa
Nawet przed dokonaniem zamachu, Trump wyprzedzał w sondażach Joe Bidena zmagającego się z kryzysem wizerunkowym dotyczącym wieku. The New York Times jako pierwsza amerykańska gazeta, wezwała Bidena do rezygnacji z wyścigu, dodatkowo inne wpływowe media, w tym Wall Street Journal, Financial Times i The Atlantic, opublikowały teksty wzywające wręcz Bidena do wycofania swojej kandydatury.
Ciekawej lekcji na temat nadchodzących tygodni udziela nam jednak historia samych kampanii prezydenckich w USA. W 1912 roku doszło w USA do zamachu na próbującego powrócić na fotel prezydenta Theodore'a Roosevelta. Przed tym dramatycznym momentem był on w podobnej sytuacji sondażowej do Donalda Trumpa.
Mimo to przegrał on wybory. Zamach nie zapewnił więc Donaldowi Trumpowi automatycznego zwycięstwa w nadchodzących wyborach.
Jak efekt flagi wpłynie na szanse Bidena i Trumpa
Efekt flagi został zdefiniowany w 1970 r. przez politologa Johna E. Muellera, profesora Ohio State University. Zauważył on, że pod wpływem niepewności i strachu społeczeństwa poparcie zyskują nawet najbardziej nielubiani politycy. Klasycznym przykładem tego, jak to zjawisko działa, jest sytuacja po ataku na Pearl Harbor z grudnia 1941 r.
Ówczesny prezydent USA Franklin D. Roosevelt cieszył się wtedy poparciem zaledwie 12 proc. Amerykanów – ale gdy Japonia zaatakowała USA, jego notowania skoczyły do 84 proc. George’a W. Busha popierało 39 proc. w chwili, gdy boeingi uderzyły w World Trade Center – ale po 11 września 2001 r. zaufanie do niego wzrosło do 90 proc.
Zjawisko znane w politologii jako “efekt flagi” często daje dodatkowe punkty, jednak wyłącznie obecnie rządzącym. Co ciekawe podobne wydarzenia związane z zagrożeniem, bezpieczeństwem mają o wiele mniejsze przełożenie na poparcie dla tych, którzy o rządy ponownie/dopiero się starają.
Dziś nie wiemy nawet, czy to Biden będzie ostatecznym kandydatem Demokratów. Wynik wyborów prezydenckich w USA rozstrzygnie się więc dopiero w ostatnim tygodniu kampanii.