Donald Tusk zabrał głos ws. planu pokojowego dla Ukrainy. Padły ważne słowa
Donald Tusk oficjalnie wypowiedział się na temat amerykańskiego planu pokojowego, mimo zastrzeżeń do jego treści. Premier, w ścisłej koordynacji z zachodnimi mocarstwami, próbuje zapobiec scenariuszowi, w którym o losach Europy Środkowo-Wschodniej decydują wyłącznie Waszyngton i Moskwa. Konkretny wpis ukazał się w mediach społecznościowych.
Ujawniono amerykański plan pokojowy
Ujawnione przez media i szeroko komentowane w europejskich stolicach szczegóły tak zwanego “planu 28 punktów” wywołały wstrząs nie tylko w Kijowie, ale i na całej wschodniej flance NATO. Dokument, który według doniesień miał powstawać przy niepokojącym udziale rosyjskich urzędników, zakłada serię bolesnych ustępstw ze strony ofiary agresji. Waszyngtońska propozycja, która wbrew kampanijnym sloganom nie zawiera żadnych formalnych gwarancji zakończenia konfliktu ”w 24 godziny”, w rzeczywistości może oznaczać zamrożenie wojny na warunkach dyktowanych przez Kreml. Najbardziej kontrowersyjne zapisy mówią o uznaniu okupowanych terytoriów, w tym Donbasu i Krymu, za obszary "de facto rosyjskie”. W praktyce oznaczałoby to jednak trwałą utratę kontroli Kijowa nad prawie 20 proc. terytorium państwa.

Równie niepokojące są punkty dotyczące demilitaryzacji i statusu geopolitycznego Ukrainy. Plan zakładać ma redukcję ukraińskiej armii do poziomu 600 tysięcy żołnierzy oraz wymuszoną zmianę konstytucji, która trwale wykluczyłaby członkostwo tego kraju w Sojuszu Północnoatlantyckim. W zamian Kijów miałby otrzymać bliżej niesprecyzowane gwarancje bezpieczeństwa oraz obietnicę odbudowy, finansowaną częściowo z zamrożonych rosyjskich aktywów. Dla Władimira Putina oferta ta wydaje się niezwykle hojna: przewiduje ona bowiem stopniowe znoszenie sankcji, powrót Rosji do grupy G7 i jej reintegrację z globalnym systemem gospodarczym. Taki scenariusz, dyskutowany w kuluarach amerykańskiej polityki, stawia Europę przed widmem usankcjonowania agresji zbrojnej jako skutecznej metody zmiany granic w XXI wieku.
Ukraina w trudnej sytuacji po ujawnieniu planu pokojowego
Sytuacja, w której znalazła się Ukraina, a wraz z nią cała Europa, jest krytyczna. Zbliżająca się zima staje się dodatkowym narzędziem nacisku w rękach Moskwy, mimo że oficjalne prognozy nie potwierdzają medialnych doniesień o jej rzekomo rekordowym, historycznym wymiarze. W tym kontekście amerykańska propozycja, choć brutalna, trafia na podatny grunt zmęczenia wojną w zachodnich społeczeństwach. Dylemat jest tragiczny: odrzucenie planu Trumpa może wiązać się z całkowitym wstrzymaniem pomocy wojskowej z USA, co dla Kijowa byłoby wyrokiem śmierci. Z kolei jego akceptacja w obecnym kształcie grozi stworzeniem niebezpiecznego precedensu tuż za wschodnią granicą Polski. Usankcjonowanie zdobyczy terytorialnych Rosji mogłoby zachęcić Kreml do dalszych roszczeń w przyszłości, tym razem być może wobec państw bałtyckich lub samej Polski.

Szczególny niepokój budzi mechanizm gwarancji bezpieczeństwa, który, według przecieków, miałby opierać się między innymi na stacjonowaniu europejskich myśliwców na terytorium Polski. Choć brzmi to jak wzmocnienie obronności, w szerszym kontekście dokumentu może być interpretowane jako próba przerzucenia ciężaru odpowiedzialności za bezpieczeństwo regionu wyłącznie na barki Europejczyków, przy jednoczesnym wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z bezpośredniego zaangażowania. Donald Tusk, analizując te zagrożenia, staje przed wyzwaniem nie tylko obrony interesów sąsiada, ale przede wszystkim zabezpieczenia podmiotowości Warszawy w nowym, krystalizującym się dopiero układzie sił. Premier ma świadomość, że decyzje o obecności obcych wojsk czy kształcie powojennej Europy nie mogą zapadać ponad głowami zainteresowanych państw.
Zobacz też: Atak zimy w Polsce. Strażacy mają pełne ręce roboty, niepokojące ustalenia
Donald Tusk zabiera głos w sprawie amerykańskiego planu pokojowego
W obliczu tych zagrożeń Donald Tusk zdecydował się na dyplomatyczny kontratak. Deklaracja polskiego premiera o gotowości do pracy nad amerykańskim planem, opublikowana w mediach społecznościowych, stała się kluczowym elementem europejskiej strategii negocjacyjnej. Szef polskiego rządu poinformował, że wspólnie z przywódcami Francji, Włoch, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Kanady i Japonii wyraził wolę analizy propozycji z Waszyngtonu, jednak natychmiastowo zgłosił szereg zastrzeżeń do jej najbardziej newralgicznych punktów.
Wspólnie z m.in. przywódcami Francji, Włoch, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Kanady i Japonii zadeklarowaliśmy gotowość pracy nad amerykańskim planem pokojowym, zgłaszając na wstępie zastrzeżenia do niektórych jego punktów. Jutro europejscy liderzy spotkają się w tej sprawie w Luandzie przed rozpoczęciem szczytu Afryka-Unia Europejska, gdzie przedstawię polski punkt widzenia - czytamy.
To dyplomatyczny majstersztyk, Tusk nie odrzuca a priori inicjatywy Trumpa, co mogłoby zepchnąć Polskę na margines, ale wchodzi do gry, by modyfikować reguły od środka. Premier podkreśla, że propozycja ta może być jedynie "bazą do rozmów”, a nie gotowym scenariuszem do bezrefleksyjnego wdrożenia.
Działania Warszawy są ściśle skoordynowane z Kijowem. Zaledwie kilkanaście godzin przed upublicznieniem swojego stanowiska, Donald Tusk odbył kluczową rozmowę telefoniczną z Wołodymyrem Zełenskim, ustalając wspólny front wobec nadchodzących negocjacji. Polska dyplomacja reaktywuje doktrynę "Nic o nas bez nas”, domagając się realnego wpływu na decyzje dotyczące regionu. Premier zapowiedział, że polski punkt widzenia oraz nieprzekraczalne czerwone linie zostaną przedstawione podczas najbliższego spotkania liderów. Tusk buduje szeroką koalicję państw, które nie godzą się na dyktat mocarstw i próbują wymusić korektę amerykańskiego kursu, tak aby ewentualny pokój nie stał się jedynie przerwą operacyjną przed kolejną wojną, lecz trwałym fundamentem bezpieczeństwa dla całej Europy.