Wrocław. Niemowlę znalezione w oknie życia. Chłopczyk miał przy sobie jedną rzecz

25 kwietnia, późnym wieczorem we wrocławskim oknie życia przy ul. Rydygiera rozległ się alarm. W miejscu znajdującym się pod opieką sióstr boromeuszek ktoś umieścił malutkiego dzidziusia. Chłopczyk okazał się zdrowy i wyjątkowo zadbany. Dostał już nowe imię.
Noworodek w oknie życia we Wrocławiu
O sprawie niemowlaka w oknie życia przy ulicy Rydygiera we Wrocławiu poinformowała Gazeta Wrocławska. We wtorek, 25 kwietnia po godzinie 21 siostry boromeuszki usłyszały alarm, który włącza się w momencie umieszczenia Oknie Życia dziecka.
Jak się okazało, leżał tam noworodek. Na oko dziecko ma około kilku miesięcy (4-5). Jak informują zakonnice w rozmowie z lokalnym dziennikiem, dzidziuś był czysty, zadbany, spokojny i uśmiechnięty. Leżała przy nim butelka z mlekiem.
Pokazała, co dzieje się z masłem w Lidlu. Wielu klientów będzie nie będzie zadowolonychDzidziuś w oknie życia we Wrocławiu
Siostra Macieja jako pierwsza odkryła małego chłopczyka. - Nadaliśmy chłopcu imię Marek, ze względu na wspomnienie św. Marka apostoła, które przypada właśnie 25 kwietnia - mówi zakonnica, która pełniła dyżur przy Oknie Życia tego dnia.
Jak podkreśla dziennik, to dziewiętnasty przypadek pozostawienia dziecka w Oknie Życia we Wrocławiu. Okno życia przy ulicy Rydygiera funkcjonuje od prawie 14 lat i było pierwszym na Dolnym Śląsku.
To już ponad 17 lat od kiedy w Polsce funkcjonują tzw. okna życia, czyli miejsca, w których rodzice będący w trudnej sytuacji życiowej mogą bezpiecznie i anonimowo zostawić swoje dzieci. Ich twórcy mieli nadzieję, że okażą się potrzebne jedynie sporadycznie, jednak azyl znalazły w nich już setki maluchów.
Okno życia w Warszawie
Ostatnio pisaliśmy o warszawskim oknie życia przy ul. Hożej 53. Miejsce, które funkcjonuje przy klasztorze Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi od 2008 roku, do tej pory pozostawiono już 21 maleństw. Ostatnie trafiło tam w piątek 21 kwietnia po południu.
Maluchowi znalezionemu w Warszawie kilka dni temu, nadano imię Wojciech. Siostry franciszkanki nie zastanawiały się zresztą długo i wybrały imię bezpośrednio związane z uroczystością patrona Polski, przypadającą właśnie na niedzielę 23 kwietnia.
Zgodnie z obowiązującymi procedurami, po wstępnym zaopiekowaniu się dzieckiem, przekazano je do szpitala. Co istotne, zazwyczaj wraz z porzuconym malcem rodzice zostawiają przy nim choćby książeczkę zdrowia, list lub różnego rodzaju dewocjonalia. Tym razem w oknie nie było żadnej z tych rzeczy.
Źródło: Gazeta Wrocławska/ Goniec





































