Tworzył „paski” dla TVP. Teraz przerwał milczenie, "ludzie tam wymiękają"
„Ludzie tam wymiękają” – tak o swojej byłej pracy w TVP Info opowiada Bartosz Gonzales, którego zadaniem było tworzenie telewizyjnych „belek”, nazywanych także „paskami”. Mówi, w jak tragicznych warunkach przyszło pracować ludziom zatrudnionym w telewizji rządowej
Bartosz Gonzales przerywa milczenie w temacie warunków pracy w TVP
Wirtualna Polska przeprowadziła rozmowę z jednym z byłych pracowników TVP Info. Bartosz Gonzales był w telewizji tzw. „paskowym” – odpowiadał także za belki przewijające się w czasie programów. Jak przekazuje w swojej „spowiedzi”, miał on zostać zwolniony z pracy ze względu na zaistniały konflikt z Małgorzatą Raczyńską, którą sam zainteresowany określa „koleżanką prezesa”.
– Rozwiązali ze mną umowę. Nie musieli mnie nawet zwalniać, bo nie miałem przecież etatu – przekazuje Gonzales.
Atak nożownika w Jaworznie. Ofiara zdążyła jedynie zadzwonić do matki, później straciła przytomnośćByły „paskowy” opowiada o trudach pracy w TVP Info
Bartosz Gonzales tłumaczył, iż jego zadaniem było zarówno dbanie o napisy w postaci pasków, jak i belek. Wyjaśnił różnice pomiędzy nimi.
– Pasek jest mniejszy, cieńszy, belka jest grubsza, lepiej widoczna, często ma czerwone tło. Paski pełnią rolę informacyjną, belki publicystyczną – powiedział.
Krótki tekst, który miał wylądować na antenie, musiał uzyskać wcześniej akceptację, a za ich samodzielną zmianę groziły pracownikom wysokie kary. Nagminne miały być także sytuacje, w których treść pasków i belek była z góry narzucona. Wypowiedź Bartosza Gonzalesa sugeruje, iż przekaz TVP, przez wielu określany jako propagandowy, miał być niezachwiany przez etykę pracowników stacji.
– Czasem trafiał do nas zestaw belek przypisanych do konkretnego tematu, które miały się pojawiać na zmianę. Tak było np. w przypadku strajku kobiet – podkreślił Gonzales.
Kto miał w rzeczywistości odpowiadać za treści na paskach? Tzw. „Dyrekcja”, w której gronie Gonzales wymienił takie nazwiska jak Jarosław Olechowski, czy Samuel Pereira. Drugi z autorów miał w tworzonych przez siebie treściach robić podstawowe błędy dziennikarskie. W przekazywanych do pracowników wiadomościach sms-owych miał „stawiać kropkę w środku”.
– Na początku bardzo mnie to śmieszyło. W tytule prasowym nie ma przecież kropki. To jedno zdanie czy równoważnik zdania – opowiedział były „paskowy”.
Zastanawiający miał być także proces przekazywania informacji przez samego Pereirę. Jak przekazał Bartosz Gonzales, jedna z głównych twarzy TVP miała wysyłać polecenia względem treści za pośrednictwem wiadomości SMS, dzięki czemu jego autorstwo kontrowersyjnych tekstów miało być niezaprzeczalne.
– Pereira, który uchodzi za "asa wywiadu", polecenia i belki wysyłał SMS-em, zostawiając dowód swoich działań. Nikt inny z dyrektorów tego nie robił. – podkreślił Gonzales.
Kultura pracy w TVP. Żarty z PiS i kpiny z dyrekcji na porządku dziennym
Zaskakująca w „spowiedzi” byłego „paskowego” jest także relacja co do atmosfery pracy w TVP Info. Codziennością w kuluarach stacji miały być żarty z Prawa i Sprawiedliwości oraz kpiny z dyrekcji, oczywiście wraz z zachowaniem pewnych środków ostrożności. Jak zapewnił Gonzales, miał to być sposób na odreagowanie stresu i wątpliwych moralnie poleceń “dyrekcji”. Podkreślił, z jak ciężkim stanem psychicznym wielu kończy pracę w TVP.
– Musi być jakiś wentyl, bo ludzie tam wymiękają. Coraz więcej osób leczy się psychiatrycznie. Cynizm ma swoje granice – zaznaczył Gonzales.
Pracownicy TVP mieli nie zgadzać się z wieloma kontrowersyjnymi decyzjami „dyrekcji”, jednak robili to „po cichu”. Przykładem takiej oburzającej sytuacji miała być rezygnacja z tłumaczenia „Teleexpresu” na język migowy. Według byłego „paskowego” miało się tak stać na rzecz tworzenia programu uderzającego w TVN, do którego potrzebne było studio.
– Pereira wolał przygotowywać propagandowy program, który bije w politycznych przeciwników niż realizować misję w postaci tłumaczenia popularnego programu informacyjnego na język migowy – powiedział Gonzales.
Bartosz Gonzales w gorzkich słowach podsumował swoje stanowisko wobec stacji, określanej przez nową władzę jako „tubę propagandową” PiS.
– To miejsce trzeba wyczyścić do piwnic i zbudować kompletnie od nowa – powiedział.
Źródło: interia.pl, wp.pl