Jarosław Kaczyński może się wściec, gdy zobaczy najnowszy sondaż Kantaru. Wynika z niego, że największym poparciem Polaków cieszy się obecnie Koalicja Obywatelska. W porównaniu z ostatnim zestawieniem, PiS straciło 3% głosów. Gdyby wybory miały odbyć się w najbliższą niedzielę, Jarosław Kaczyński nie miałby powodów do świętowania. Szampana wznosiłby za to Donald Tusk. Jarosław Kaczyński traci poparcie? Jarosław Kaczyński nie będzie zadowolony, gdy zapozna się z wynikami najnowszego sondażu Kantaru. Dane w nim zawarte nie są dla Prawa i Sprawiedliwości optymistyczne i wskazują na to, że partia rządząca powinna zacząć się bać. Choć wydawało się, że pozycja władzy jest niezagrożona, wszystko wskazuje na to, że Koalicja Obywatelska przestała deptać jej po piętach i nieoczekiwanie znalazła się na pierwszym miejscu. Chęć oddania głosu na opozycyjną koalicję wyraziło 27% ankietowanych. To o 1% więcej niż tych, którzy zadeklarowali się zagłosować na Prawo i Sprawiedliwość. Różnica niewielka, ale dziś z pewnością dla Donalda Tuska bardzo znacząca. Utrata przez obóz rządzący 3% poparcia oznacza, że zwiększająca się inflacja i widmo kryzysu gospodarczego skłoniło niektórych obywateli do przemyślenia swojej wiary w nieomylność rządu. Gdyby wybory odbyły się w niedzielę... ...na podium pojawiłyby się jeszcze ex aequo dwie partie: Lewica oraz Polska 2050. Obie mogłyby liczyć na 8% poparcia. Do Sejmu weszłaby jeszcze Konfederacja (6%) i PSL (5%). Fotele na Wiejskiej nie byłyby natomiast okupowane przez posłów Kukiz'15. Ugrupowanie Pawła Kukiza z wynikiem 3% nie przekroczyłoby progu wyborczego. Podobny los podzieliłoby Porozumienie Jarosława Gowina (1%) i AgroUnia (1%). Chęć pojawienia się przy urnie wyborczej zadeklarowało aż 69% ankietowanych. Tylko 7% osób biorących udział w sondażu przyznało, że na pewno nie wybierze się na głosowanie. Kantar Public przepytał 985 pełnoletnich obywateli Polski. Sondaż został zrealizowany techniką wywiadów bezpośrednich wspomaganych komputerowo (CAPI) i odbył się w dniach 15-20 lipca. Artykuły polecane przez Goniec.pl:Przypadkowi ludzie uratowali 4-latkę. Dziecko było zamknięte w samochodzie, okno wybił antyterrorystaLimity na cukier w sklepach nadal obowiązują. Wiemy, czy go zabrakniePożar ścierniska przeniósł się na zboże. Strażacy na pomoc wezwali samolotyŹródło: interia.pl
Piekło zamarzło. PiS został otwarcie skrytykowany na antenie TVP Info przez dziennikarza Telewizji Polskiej. Adrian Klarenbach nie wytrzymał kłótni polityków w "Minęła 20" i ukrócił przerzucanie winy za wysoką inflację. Widzowie i sam Jacek Kurski mogli być w szoku.Romans TVP i PiS trwa w najlepsze, ale za sprawą ostrej oceny Adriana Klarenbacha, który na antenie TVP Info prowadził w środę program "Minęła 20", pojawiła się pierwszy rysa.Dyskusja w studiu TVP klasycznie przerodziła się w kłótnie i zawody, kto będzie głośniej krzyczał do mikrofonu swoje zdanie. Prowadzący nie wytrzymał i brutalnie wytknął, kto jest winny za inflację. Adrian Klarenbach będzie miał problemy?
Dominika Chorosińska zanim w 2019 roku została wybrana do Sejmu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, pracowała jako aktorka. Znana jest z ról w serialach „M jak miłość” i „Zostać miss", a także z filmu „Smoleńsk”. Aktualnie artystka spełnia się w polityce. Z jej sprawozdania finansowego za rok 2020 wynika, że na paliwo wydała kwotę, która dla niektórych pracujących Polaków jest nieosiągalna nawet przez rok pracy.Ponad 33 tysiące złotych – tyle Dominika Chorosińska (43 l. ) wydała na przejazdy związane z wykonywaniem mandatu poselskiego – tak wynika ze sprawozdania opublikowanego na stronach Sejmu.„Wyczyn” Chorosińskiej skomentował jeden z Internautów:- Ale żeby Z Warszawy do Nowego Dworu wyjeździć 33 400 PLN ( przy cenie paliwa ok 4,10 /l ) w 2020, przy pandemii Covid-19 to trzeba jeździć/płynąć chyba Batorym – zaznaczył.Ale żeby Z Warszawy do Nowego Dworu wyjeździć 33 400 PLN ( przy cenie paliwa ok 4,10 /l ) w 2020, przy pandemii Covid_19 to trzeba jeździć/płynąć chyba Batorym, pic.twitter.com/8ZPHCGOwSY— P@weł (@winatuska1) July 21, 2022
Spekulacje dotyczące podziału w PiS nie podobają się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Prezes skomentował doniesienia o planowanej dymisji Mateusza Morawieckiego, który wewnątrz partii ma zmagać się z "grupą spiskowców". Były premier nie zostawił pola do dyskusji i przynajmniej próbuje utrzymać wizerunek zgody między swoimi podwładnymi.Giełda nazwisk następców Mateusza Morawieckiego rozkwitła na dobre. Bukmacherzy przyjmujący zakłady, kogo prezes PiS namaści na nowego szefa rządu, muszą wstrzymać konie.Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu dla "Polski Times" i skomentował tam rzekome plany dymisji Mateusza Morawieckiego. Wskazał, że jeśli stanowisko straci premier to dopiero po tym, jak mityczna (zdaniem prezesa PiS) "grupa spiskowców" pozbędzie się jego. Premier może spać spokojnie?
Piotr Naimski został zdymisjonowany z rządu. Mateusz Morawiecki nie uzgodnił z byłym ministrem jednej wersji wydarzeń i doszło do niezręcznej wpadki. Pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej został określony przez premiera, jako "jeden najlepszych w Polsce specjalistów od energetyki", ale zdymisjonowany polityk dodał gorzki wpis, gdzie ujawnił, że usłyszał zupełnie co innego. Rząd PiS zaczyna się sypać i jego ofiary nie zamierzają siedzieć cicho? Piotr Naimski został zdymisjonowany przez Mateusza Morawieckiego. Wersje obu polityków dostarczają wglądu w zakulisowe rozgrywki oraz pokazują, jak tuszuje się zgrzyty i faktyczne motywacje na najwyższych szczeblach władzy.W środę Piotr Naimski oficjalnie przestał być pełnomocnikiem rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej. Mateusz Morawiecki zamieścił krótki wpis żegnający współpracownika. Po jego przeczytaniu ogarniają mieszane uczucia. Jeden z najlepszych specjalistów "musiał" odejść z rządu i "zakończyć swoją misję"?
Małgorzata Gosiewska jeszcze niedawno przekonywała nas, że wypoczywać można oszczędnie. Polityk wpisała się w retorykę partii rządzącej, która od kilku tygodniu przekonuje nas do "zaciskania zębów", czy "jedzenia mniej". Niestety jej czyny przeczą słowom.
Stało się, Paweł Kukiz ponownie postawił ultimatum PiS. Trudno połapać się w tym, które jest to już żądanie skierowane w stronę partii Jarosława Kaczyńskiego, ale znów nie zabrakło deklaracji, że to już ostateczny termin na działanie. Co później? Tradycyjnie: Paweł Kukiz grozi, że nie będzie tańczył, tak jak zagra mu prezes PiS.- Zostają nam właściwie maksymalnie dwa miesiące - oświadczył Paweł Kukiz. Lider Kukiz'15 wydaje się nie przejmować, że ultimatum dla PiS stawiał już kilka razy. Polityk ponownie miłosiernie postanowił przesunąć termin końcowy. Osoby wiecznie deklarujące, że zaczynają ćwiczyć "od poniedziałku" mają z Pawłem Kukizem wiele wspólnego. Polityk również postrzega kwestie terminów i czasu w sposób wyjątkowo luźny. Luźne jest też jego podejście do znaczenia słowa "ultimatum".
W miniony czwartek redakcja "Super Expressu" przytoczyła na swoich łamach rzekomą wypowiedź ministra Przemysława Czarnka, który zdaniem dziennikarzy miał radzić Polakom, by w obliczu galopującej inflacji "mniej jedli". Szef MEiN stanowczo zaprzeczył tym doniesieniom i publicznie domaga się sprostowania.- Czasami coś będziemy pichcić, znajomi zaproszą na obiady, ale bez przesady, drożyzna nie oznacza, że nie można jeść. Można jeść trochę mniej i trochę taniej - miał powiedzieć Przemysław Czarnek w rozmowie z "SE".
Polityczne starcia na odległość to nieodłączny element polskiej polityki. Tym razem inwektywy i "zabawne" przypowieści padły z ust Mateusza Morawieckiego. Premier niczym stand-uper pochwalił się żartem na temat Donalda Tuska. Później szef rząd postanowił przypomnieć, że za PiS jest lepiej niż w czasie zielonej wyspy PO.Nie tylko Jarosław Kaczyński przemierza kraj, by złapać kontakt z wyborcami, którzy ostatnio mniej chętnie deklarują oddanie głosu na PiS w nadchodzących wyborach parlamentarnych.Mateusz Morawiecki również ruszył w trasę, a jego ostatni "występ" w Turowie na długo zapadnie w pamięci. Premier zachowywał się tak, jakby sprawdzał, czy w przypadku zakończenia kariery politycznej mógłby pracować jako komik.W programie przemówienia Mateusza Morawieckiego nie mogło zabraknąć naczelnego wroga dobrobytu, spokoju i wysokiej pozycji Polaków. Tak, mowa o Donaldzie Tusku.
Jarosław Kaczyński nie ustaje w próbach pozbawienia Polaków nie tylko resztek dobrego wizerunku w Unii Europejskiej, ale przede wszystkim pieniędzy w ramach KPO. Prezes PiS grozi palcem UE w momencie, gdy to Polska nie stosuje się do wynegocjowanych umów. - Koniec tego dobrego - powiedział w Płocki były wicepremier. Intuicja podpowiada, że "dobre", jakie naprawdę się skończy to pieniądze UE trafiające do polskich samorządów.Jarosław Kaczyński w ostatnich dniach prześciga sam siebie w dostarczaniu tez podważających dalszy sens jego uczestnictwa w rozgrywkach na scenie politycznej. Prezes PiS niczym rozpieszczony młodszy brat próbuje tupać nogą, gdyż jest przekonany o swojej wysokiej randze i niezależności. Jarosław Kaczyński nie bierze pod uwagę, że to Polacy koniec końców będą stratni na próbie wizerunkowej pierwszej pomocy dla PiS. - Unia jest nośnikiem lewackiej ideologii - rzucił prezes PiS w Płocku. Poza straszeniem ludzi ludźmi, były wicepremier sięgnął po jeszcze jeden wachlarz argumentów przeciwko dostosowaniu się ogólnym zasadom.UE niczym starsze rodzeństwo pozostaje niewzruszona, podtrzymując swoje warunki w kwestii kamieni milowych. Prezes PiS na spotkaniu z wyborcami w Płocku brnął jednak w narrację, że to UE powinna dostosować się do Polski.
Mariusz Trynkiewicz, okrzyknięty przez media "szatanem z Piotrkowa", w lipcu 1988 roku dopuścił się zabójstwa czterech chłopców. Morderca został skazany na karę śmierci, którą zmieniono na mocy amnestii na 25 lat pozbawienia wolności. Poseł PiS Grzegorz Lorek utrzymuje, że przed laty niemal stał się pierwszą ofiarą zwyrodnialca.
Jarosław Kaczyński wizytując w Płocku, przeżył ogromny szok. Prezes PiS wyszedł ze swoich partyjnych pałaców i dowiedział się, że nie wszyscy obywatele doceniają jego zbawczą pracę na rzecz kraju. - Będziesz siedział - padało z gardeł małego tłumu, który nie został wpuszczony na spotkanie z byłym wicepremierem. Incydent nie popsuł jednak dobrego humoru szarej eminencji polskiej polityki.Jarosław Kaczyński jeździ po Polsce i pytaniem pozostaje, czy prezes PiS chce przekonać Polaków, że żyje im się dobrze, czy samego siebie. W piątek były wicepremier zawitał do Płocka i nie obyło się bez incydentu.Niedawno z przeciwnikami podczas wystąpienia musiał zmierzyć się Donald Tusk. Jarosław Kaczyński został postawiony w takiej samej sytuacji, jednak wydaje się, że styl poradzenia sobie ze sprawą jest zupełnie inny. W czasie, gdy przeciwnicy PO było w bezpośrednim sąsiedztwie przemawiającego polityka, przeciwnicy PiS... odgrodzeni zostali kordonem policji i zabroniono im wejścia na salę, gdzie odbywało się spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim.
Senator Krzysztof Brejza będzie kolejnym politykiem opozycji, o którym prokuratura dowie się od NBP? Polityk na antenie Polsat News nieco się zapomniał i pozwolił sobie na ostrą wypowiedź pod adresem Adama Glapińskiego i polityków PiS. "Nie są dziewicami orleańskimi języka delikatności".NBP chce, by Donald Tusk odpowiedział za "groźby" pod adresem prezesa Adama Glapińskiego. Instytucja oświadczyła w piątek, że do prokuratury trafiło stosowne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Piątkowe "Wiadomości" TVP prowadzone przez Danutę Holecką nie omieszkały wykorzystać tego faktu do uderzenia w lidera opozycji. Szefowa "Wiadomości" posiłkując się skrzętnymi notatkami z wyraźną dezaprobatą zacytowała słowa Donalda Tuska i Tomasza Siemoniaka.Krzysztof Brejza w programie "Graffiti" odniósł się do oburzenia po stronie Prawa i Sprawiedliwości. Senator KO, który do niedawna pojawiał się tylko w kontekście afery podsłuchowej, jest zdziwiony oburzeniem polityków partii rządzącej. Senator KO stwierdził, że niesforni podwładni Jarosława Kaczyńskiego nie mogą pochwalić się mianem "dziewic orleańskich języka delikatności". To był dopiero początek.
Jarosław Kaczyński hołduje swojej zasadzie i zastraszeniem chce okiełznać rozbisurmanionych polityków PiS, którzy uwierzyli, że są lepszy od wszystkich. RMF FM dotarł do zakulisowych ustaleń i słów, jakie padły z ust prezesa podczas serii pilnych spotkań. W razie niewykonania ultimatum wodza... realne stają się dymisje w rządzie.O Jarosławie Kaczyńskim powstanie w przyszłości wiele książek i niemal pewne jest, że w kilku z nich historycy będą starali się ustalić, jak to możliwe, że nawet po odejściu z rządu prezes PiS ma większą władzę w rządzie niż jego realny szef Mateusz Morawiecki.Pożar w PiS wymaga pilnego ugaszenia, a Jarosław Kaczyński postanowił ogień zwalczyć ogniem. Politycy partii rządzącej niczym rozwydrzone dzieci zostały zbesztane przez ojca.RMF FM dotarło do ustaleń szeregu spotkań, jakie odbywały się w PiS w ostatnim czasie. Jarosław Kaczyński wyraził się jasno i nawet najważniejsze osoby w partii mają kierować się według zupełnie nowych zasad. Będą one trudne do przełknięcia dla osób, które biorąc przykład z samej góry, nie liczą się ze zdaniem innych, gdyż.. mogą robić wszystko.
Jarosław Kaczyński musiał być niepocieszony, gdy władze Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu odmówiły mu wstępu do auli Instytutu Kultury Europejskiej. Polityk planował zorganizować tam spotkanie z wyborcami.
Wina Tuska już nie tylko w kwestii drożyzny, biedy Polaków i chęci poniżenia ich przed zachodnimi sąsiadami. Zdaniem polityków PiS Donalda Tusk odpowiada już nawet za akty wandalizmu dokonywane przez nastolatków. Powodem do wysnucia poważnych oskarżeń było zdemolowanie siedziby poselskiej PiS na warszawskim Ursusie. - To nie przypadek - powiedział Dariusz Grylak.Donald Tusk nawet nie wie, jak wielki wpływ ma na Polaków. Szczególnie że młodzi nie widzą w nim zbawcy na białym koniu, będącym lekiem na całe PiS. Politycy PiS z Ursusa widzą w nim jednak jeźdźca apokalipsy, a nie osobę mającą uzdrowić Polskę.Na warszawskim Ursusie mieści się biuro poselskie PiS. Suweren może znaleźć w nim Małgorzatę Gosiewską i Jarosława Krajewskiego. Niemiły widok zastali jednak wszyscy przechodzący obok lokalu po nocy ze środy na czwartek. Lokal poselski polityków PiS został zdemolowany przez nastolatków. Winnego nie trzeba było szukać długo. Tak, znowu jest nim Donald Tusk.
Tradycyjna rodzina to wartość i brak problemów z rezygnacji z monogamii? Dla posłanki PiS to nie problem. Beata Mateusiak-Pielucha, która w ostatnich wyborach podkreślała, że "tradycyjna rodzina i wiara są gwarantem silnej i wolnej Polski", komentuje styl życia swojej córki. Narzucony przez PiS patriarchalny i chrześcijański styl życia nie dotyczy dzieci polityków partii rządzącej? PiS potwierdza, że politycy zakochani są w stwierdzeniu, że są równi i równiejsi. W czasie, gdy kobiety nie mogą legalnie przerwać ciąż, ograniczane jest im prawo do tajemnicy o własnym ciele (czyt. rejestr ciąż), a Jarosław Kaczyński wyśmiewa borykające się z prześladowaniem i agresją środowisko LGBT... córka posłanki PiS promuje rezygnację z monogamicznych związków. Co więcej, jej matka nie widzi w tym nic złego i boli jedynie fakt podwójnych standardów.Okazuje się, że nie tylko majątki partnerek polityków PiS są bezpieczne. Ich wybory życiowe również nie muszą mierzyć się z ostracyzmem ze strony konserwatywnego otoczenia.Kasia Pieluszka żyje życiem, o którym większość osób może tylko pomarzyć. Wcale nie chodzi o rajskie okoliczności codzienności na Bali. Córka posłanki PiS mimo całkowitej sprzeczności z poglądami swojej matki oraz jej rodzimej partii, spotyka się... z akceptacją. To smutne, że w Polsce tak podstawowa rzecz jest przywilejem nielicznych.
Sezon ogórkowy, gdzie teoretycznie nic nie powinno się dziać, jest skutecznie przykrywany przez kolejne wybryki polityków. Tym razem to konferencja Donalda Tuska przyniosła ze sobą niespodziewane wydarzenia. Lider Platformy Obywatelskiej zwrócił się do swoich przeciwników, którzy próbowali go zagłuszyć gwiazdami. Wykorzystał moment, by zadrwić z PiS i kontynuować próbę udowodnienia, że PO to "fajna", "wyluzowana" i "nowoczesna" partia.Donald Tusk nieustannie niezrażony kolejnymi krytycznymi opiniami próbuje udowodnić, że jego czas jeszcze nie minął. Lider PO będąc w Świdnicy, musiał zmierzyć z czymś, co jest dla polityków z pierwszego rzędu trudne do przełknięcia: przeciwnicy na konferencji prasowej.Co prawda nie można mówić o oparach absurdu porównywalnych do ćwiczenia skandowania "Jarosław" w Sochaczewie, ale konferencja Donalda Tuska odnotowała incydent, który przyniósł ze sobą godny zapamiętania fragment.
Lech Wałęsa, jak większość Polaków, uskarża się na wszechobecną drożyznę i galopującą inflację. Tak jak każdy z nas musi liczyć każdy grosz, aby jakoś przetrwać "do pierwszego". W najnowszym wywiadzie były prezydent zdradził, że otrzymuje "zaledwie" 12-13 tysięcy złotych emerytury.
Jak nieoficjalnie dowiedziało się Radio Szczecin, Małgorzata Jacyna-Witt została zawieszona w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości. Nie jest zaskoczeniem, że powodem mają być wpisy radnej na Twitterze. Radna w rozmowie z radiem potwierdziła, że została zawieszona, ale oficjalna decyzja ma zostać ogłoszona w środę, 13 lipca.
Prezydent zwleka, a kredytobiorcy czekają. Jak widać, Andrzejowi Dudzie nieśpieszno z podpisaniem ustawy o wakacjach kredytowych. Jednak takie "zastanawianie się" może być dla posiadaczy kredytów bardzo kosztowne. Jeśli prezydent nie podpisze w najbliższych dniach ustawy, rządowej pomocy w sierpniu po prostu nie będzie. Sejm przyjął 7 lipca większość poprawek Senatu do ustawy, która wprowadziła tzw. wakacje kredytowe i przedłuża tarcze inflacyjne. Jednak obecnie to, kiedy ustawa wejdzie w życie, leży jedynie w rękach prezydenta. On z kolei, najwidoczniej "nadal się zastanawia", bo podpisu jak nie było, tak nie ma.
W ramach tzw. "objazdówki" PIS, była premier Beata Szydło w weekend spotkała się z mieszkańcami gminy Miedźna (woj. śląskie). To spotkanie jednak nieco różniło się od pozostałych. W trakcie wybuchła niemała awantura, a na sali zrobiło się nieprzyjemnie. Jak relacjonują lokalne media, spotkanie rozpoczęło się przed południem. Sala w Centrum Kultury w Woli pękała w szwach. Po wystąpieniu Beaty Szydło dziennikarka Marta Gniła-Jastrzębska chciała zadać jej kilka pytań. - Czy to nie jest tak, że partia rządząca zaostrza konflikt z Rosją? - zadała jedno z nich kobieta. Wtedy jednak rozpoczęła się niemała "burza".
Kto uzyskałby największe poparcie, gdyby wybory odbyły się na przełomie czerwca i lipca? Jak wynika z najnowszego sondażu CBOS, na prowadzeniu nadal Prawo i Sprawiedliwość. Jednak dystans pomiędzy dwoma największymi polskimi partiami coraz bardziej się powiększa. Posłowie Koalicji Obywatelskiej nie mają powodów do optymizmu, ich partia zaliczyła wyraźny spadek.
Małgorzata Jacyna-Witt, przewodnicząca klubu Prawa i Sprawiedliwości w sejmiku województwa zachodniopomorskiego opublikowała kontrowersyjny wpis. "Ja jestem elitą" - taki komentarz pojawił się pod jej zdjęcia z pola golfowego, co oburzyło społeczność portalu.
Krystyna Pawłowicz nie raz dała się poznać jako osoba, która nie gryzie się w język. Choć jej tytuł profesorski bywa przedmiotem dyskusji, to nie ulega wątpliwości, że polityk słynie z kontrowersyjnych i nieprzemyślanych słów. Kolejny raz dała temu dowód.
Jarosław Kaczyński, o czym wielokrotnie już pisaliśmy, często ze swojego domu na Żoliborzu jeździ służbową limuzyną do kościoła na Krakowskim Przedmieściu. Trasa, którą zwykle podróżuje, o czym również wiele razy wspominaliśmy, jest w pewnej części wyłączona z ruchu dla samochodów bez specjalnej przepustki. Tym razem jego kierowca wybrał inną drogę, ale nie byłby sobą, gdyby nie złamał przepisów.
Temat inflacji nie schodzi z ust Polaków, a przede wszystkim polityków i ekonomistów. Szalejąca drożyzna to potężny oręż opozycji w walce z rządem i nie lada kłopot dla Zjednoczonej Prawicy. Winą za pustoszenie naszych portfeli obarczany jest również prezes Adam Glapiński, słynący z nietrafionych prognoz i zaklinania rzeczywistości. Finansista Michał Przybylak postanowił raz na zawsze rozwiać wątpliwości i wskazał, kto odpowiada za gospodarczą katastrofę.Dla jednej strony sporu politycznego to "putinflacja", dla drugiej zaś "glapinflacja". Bez względu na to, jak nazwiemy niekorzystny trend dotyczący wzrostu cen w Polsce, jedno jest pewne - drożyzna spędza sen z powiek Polakom i jest źródłem ich największego niepokoju.Choć, jak fatalnie jest, widzi każdy, kto robi zakupy spożywcze i korzysta z usług, jeszcze bardziej o dramatyzmie sytuacji świadczą twarde dane przedstawione przez Główny Urząd Statystyczny. W czerwcu inflacja wyniosła 15,6 proc. i była najwyższa od 25 lat, a to nie koniec wzrostów wskaźnika.
Jarosław Kaczyński może być bardzo zawiedziony. Okazuje się, że nawet największy sympatyk ma co do jego poczynań pewne wątpliwości. "Super Express" zapytał Jana Marię Tomaszewskiego, czy prezes PiS wygra kolejne wybory, jednak odpowiedź kuzyna prezesa była wręcz zaskakująca.21 czerwca br. Polskę obiegła informacja o oficjalnym odejściu z rządu Jarosława Kaczyńskiego. - Nie jestem już w rządzie. Premier Mateusz Morawiecki oraz - z tego co wiem - prezydent Andrzej Duda przyjęli moją rezygnację - przekazał PAP prezes PiS. Jak mówił sam Kaczyński, taka decyzja pozwoli mu skupić wszystkie swoje siły na partii, a w rezultacie doprowadzi Prawo i Sprawiedliwość do wygranej w najbliższych wyborach.