Szokujące wieści z aresztu, w którym siedzi Łukasz Żak. Strażnicy więzienni nie wytrzymali
Podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej 26-letni Łukasz Ż. w połowie listopada został ekstradowany do Polski z Niemiec. Mężczyzna najpierw trafił do do wieloosobowej celi przejściowej Aresztu Śledczego w Warszawie-Białołęce, po czym został przeniesiony do Zakładu Karnego w Siedlcach. Teraz okazuje się, że za kratkami stwarza spore problemy, za co mogą go czekać poważne konsekwencje.
Łukasz Ż. sprawia problemy za kratkami
Łukasz Ż. w nocy z soboty na niedzielę (14/15 września) miał jechać samochodem marki Volkswagen ze swoją dziewczyną Pauliną i kolegami z centrum Warszawy do klubu znajdującego się na Pradze Południe. Według ustaleń prokuratury samochód mężczyzny z ogromną prędkością uderzył w prawidłowo jadącego forda. Na miejscu zginął 37-letni mężczyzna. Jego żona i dwójka dzieci trafili do szpitala.
Zaraz po wypadku mężczyzna uciekł do Niemiec, gdzie został zatrzymany, a następnie tamtejszy sąd wydał zgodę na jego ekstradycję do Polski. W połowie listopada usłyszał zarzuty spowodowania wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia oraz złamania zakazu prowadzenia pojazdów. Grozi mu 12 lat więzienia.
25-latek został tymczasowo aresztowany, trafił do Aresztu Śledczego na warszawskiej Białołęce. Przebywał tam niecały tydzień. Później przeniesiono go do Zakładu Karnego w Siedlcach, przeznaczonego dla recydywistów penitencjarnych typu zamkniętego i półotwartego.
ZOBACZ: Zaginięcie Beaty Klimek. Policjanci z psem tropiącym w akcji, niebywałe, w jakim miejscu szukają
Nie żyje 41-letnia kobieta. Droga zablokowana, służby w akcji Śmierć Anastazji na greckiej wyspie. Zabójca Polki właśnie usłyszał wyrok"Zachowuje się ordynarnie w stosunku do funkcjonariuszy"
Mężczyzna nie chce się zastosować do panujących w areszcie reguł. Zachowuje się ordynarnie w stosunku do funkcjonariuszy. (…) Próbuje gwiazdorzyć, jest wyjątkowo bezczelny i butny. Za swoje zachowanie i sprzeciwianie się panującym w areszcie zasadom, ma już dwa wnioski o zastosowanie kary dyscyplinarnej - przekazał jeden z informatorów Super Expressu, kiedy Łukasz Żak przebywał w areszcie na Białołęce.
Okazuje się, ze wizja kar nie ostudziła zachowania 25-latka. Jak nieoficjalnie dowiedział się Onet, przez te dwa ostatnie tygodnie do dyrekcji aresztu wpłynęło od strażników więziennych kolejnych sześć wniosków jego o ukaranie. W końcu się doigrał.
Łukasz Ż. dostał dwie kary dyscyplinarne
“W jego zachowaniu nic się nie zmieniło. Wciąż był bezczelny i próbował kozaczyć. Zachowywał się arogancko wobec strażników więziennych, nie stosował się do ich poleceń. Krzyczał do nich: “pie**** te wasze kary” - przekazał z kolei informator Onetu. Według ustaleń serwisu, skargi zostały już rozpatrzone, a mężczyzna dostał dwie kary dyscyplinarne przewidziane w kodeks karnym wykonawczym - ”to jedne z tych bardziej surowych i dokuczliwych" - podkreślono.
ZOBACZ: Nie żyje uwielbiany proboszcz. Parafianie pogrążeni w żałobie
Według nieoficjalnych ustaleń portalu, pierwszą karą jest pozbawienie możliwości otrzymywania paczek przez trzy miesiące. Druga to umieszczenie w celi izolacyjnej do 14 dni - ta kara została jednak zawieszona na miesiąc i może nie zostać zastosowana, jeśli jego zachowanie ulegnie poprawie.