Podkarpackie: Proboszcz odprawił mszę mimo kwarantanny. Uciekał przed policją
Proboszcz parafii w Borkach Nizińskich postanowił odprawić mszę, mimo że powinien przebywać na kwarantannie. Na widok policjantów zaczął uciekać, a teraz unika przesłuchania. Grozi mu grzywna rzędu nawet 30 tys. zł.
To nie pierwszy raz, gdy kościelni hierarchowie bagatelizują pandemię. O tym, w jak kontrowersyjny sposób do wiernych przemawiał znany poznański ksiądz pisaliśmy w tym artykule.
Msza zamiast kwarantanny. Proboszcz uciekł tylnymi drzwiami
Proboszcz z wsi Borki Nizińskie (pow. mielecki, woj. podkarpackie) uczy katechezy w Szkole Podstawowej im. św. Andrzeja Boboli. Jedna klasa musiała zostać odizolowana z powodu zakażenia koronawirusem. Na kwarantannę został skierowany również duchowny.
19 stycznia policjanci z mieleckiej komendy zostali wysłani na rutynową kontrolę, aby sprawdzić, czy proboszcz stosuje się do pandemicznych zasad. Najpierw udali się na plebanię, ale nikt nie otworzył im drzwi.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Mundurowi zauważyli, że w kościele trwa msza i postanowili wejść do środka. Na ołtarzu zobaczyli proboszcza, który wbrew kwarantanny odprawiał ceremonię z udziałem wiernym. Miał nawet rozdawać komunię.
Pomyłka nie wchodziła w grę, ponieważ policjanci znają duchownego z widzenia. - Mieszkają w tej samej gminie - tłumaczyła Urszula Chmura, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Mielcu w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Proboszcz dostrzegł funkcjonariuszy i tuż po zakończeniu mszy zniknął. Jeden ze świadków zdarzenia przyznał, że ksiądz uciekł tylnymi drzwiami.
Ksiądz unika odpowiedzialności, grozi mu wysoka kara. Kuria nie komentuje
Na drodze policjantów stanął kościelny, który przekonywał, że nie wie, kim jest duchowny, który prowadził ceremonię. Jego zdaniem mszę odprawiał ksiądz z innej parafii, a proboszcza "nie ma".
Policjanci ponownie poszli na plebanię. Tym razem drzwi otworzył sam proboszcz. Policja wszczęła postępowanie w tej sprawie, ale napotkała na poważne przeszkody. Proboszcz i kościelny zostali wezwani na przesłuchanie 10 lutego, ale nie pojawili się w mieleckiej komendzie. Oficer prasowa KPP w Mielcu przyznała, że nie ujawnili powodu nieobecności.
W związku z tym policja wysłała kolejne wezwanie. Jeżeli ksiądz i kościelny ponownie je zignorują, to policja może wysłać wniosek do prokuratury z prośbą o wydanie nakazu doprowadzenia do przesłuchania.
Diecezja Sandomierska nie komentuje zajścia z udziałem proboszcza. Z uwagi na nieprzestrzeganie zasad kwarantanny sanepid może nałożyć na proboszcza karę w wysokości do 30 tys. zł.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
List z opolskiego urzędu trafia do ludzi w całym kraju. To nie oszustwo
Jagoda Murczyńska zmarła w wieku 39 lat. "Będąc w szpitalu, martwiła się"
"Wiadro łez już wylanych". Kamil Stoch nie wytrzymał przed kamerami
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: "Gazeta Wyborcza"