Ostatni śmiech 8-letniego Kamilka. Nagranie wyciska łzy
Codzienność Kamilka z Częstochowy pełna była cierpienia i smutku. Zdarzały się jednak chwile radości oraz uśmiechu. Ostatnie, wzruszające do łez nagranie śmiechu chłopca redakcji "Uwagi" przekazała przyrodnia siostra 8-latka, pani Magda. To ona poprosiła o nagłośnienie sprawy skatowania Kamilka.
Skatował dziecko, bo zrzuciło jego telefon ze stołu
Wielu ludzi zadaje sobie pytanie, czy Kamilek byłby w stanie przeżyć, gdyby otrzymał pomoc znacznie wcześniej? 3 kwietnia 8-latek trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach z poparzeniami 3 stopnia 25 procent ciała. Ze śledztwa wynika, że cierpienie chłopca zaczęło już dużo wcześniej.
Szokujące wieści przekazał prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Kamilek został skatowany, bo zrzucił telefon ojczyma ze stołu. To było wystarczającym dla Dawida B. powodem do polewania chłopca wrzątkiem, a następnie rzucenia go na rozpalony piec węglowy. Na ciele Kamilka lekarze znaleźli również ślady po przypalaniach papierosami i nieleczone złamania kończyn.
- Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Organizm chłopca tego nie wytrzymał. Gdyby był zdrowym i leczonym dzieckiem, powinien był przeżyć. Podejrzewam, że jego organizm był słaby. Chłopiec był odwodniony, niedożywiony, prawdopodobnie miał różne niedobory, przez co nie miał siły na tę walkę - wyjaśniał w rozmowie z redakcją "Uwagi" dr n. med. Andrzej Bulandra, koordynator Centrum Urazowego dla Dzieci w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka.
Wujek 8-letniego Kamilka tłumaczy się po jego śmierci. Trudno uwierzyć, co powiedziałOstatni śmiech Kamilka rozbija serce na kawałki
W ostatnim reportażu "Uwaga TVN" w sprawie Kamilka opublikowane zostało nagranie, na którym słychać, beztroski śmiech chłopca. Zapis wykonany został 20 lutego. Tego dnia ostatni raz z 8-latkiem widziała się jego przyrodnia siostra, pani Magda.
Najprawdopodobniej było to ostatnie nagranie pogodnego, bawiącego się Kamilka. To prawdopodobnie był też ostatni śmiech 8-latka, z dala od kata i domowego cierpienia.
To właśnie pani Magda nagłośniła wstrząsającą sprawę. Kobieta wychowywała się w domu dziecka. Swojego biologicznego ojca odnalazła dopiero dwa lata temu. Odnowiła z nim kontakt. Początkiem bieżącego roku dowiedziała się o tym, że ma dwóch przyrodnich braci - Kamilka i Fabianka.
"Żałuję, że sama nie zrobiłam więcej"
Przejęta tragedią kobieta usiłowała jak najczęściej odwiedzać Kamilka w szpitalu. - Lekarze nie chcieli mnie wpuszczać za bardzo, mógł tam wchodzić tylko tata. Byłam u niego raz w szpitalu, przed świętami, wtedy po raz pierwszy zatrzymało mu się serce. Do końca miałam nadzieję, że Kamil przeżyje – wyznała w rozmowie z "Uwagą" pani Magdalena. - Żałuję, że sama nie zrobiłam więcej. Mam też żal do całej kamienicy, do matki chłopców, Dawida, do wszystkich instytucji - dodała.
Kamilek zmarł 8 maja w szpitalu w Katowicach z powodu postępującej niewydolności wielonarządowej. Przyczyniła się do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi. Pogrzeb tragicznie zmarłego chłopca odbędzie się 13 maja na cmentarzu Kule w Częstochowie. Ostatnie pożegnanie rozpocznie się o godzinie 13.
Źródło: uwaga.tvn.pl