Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > "Fakt": Przemysław Czarnek pędził rządową limuzyną 180 km/h
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 26.01.2022 13:18

"Fakt": Przemysław Czarnek pędził rządową limuzyną 180 km/h

Czarnek
Piotr Molecki/East News

Jak donoszą media, szofer wiozący ministra edukacji i nauki z Lublina do Warszawy poważnie naruszył przepisy drogowe. Limuzyna rządowa z Przemysławem Czarnkiem w roli pasażera miała pędzić z prędkością 180 km/h, przekraczając dozwolony limit o kilkadziesiąt kilometrów. Minister bagatelizuje jednak sprawę, tłumacząc, że podczas jazdy nie zwraca uwagi na pracę kierowcy. Jeśli do złamania przepisów rzeczywiście doszło, należy pamiętać, że każdy inny kierowca mógłby zapłacić bardzo wysoki mandat.

Wielu polskich polityków za nic ma obowiązujące przepisy drogowe, co nieraz już udowadniali. Podsumowując wszystkie incydenty z udziałem partyjnych działaczy z każdej strony politycznego sporu, śmiało można stwierdzić, że powstał już nawet klub piratów drogowych. Po serii wpadek Donalda Tuska do zacnego grona postanowił dołączyć prominentny polityk obozu władzy Przemysław Czarnek, którego "Fakt" przyłapał na gorącym uczynku.

Rządową limuzyną do stolicy

W poniedziałek 24 stycznia minister edukacji odwiedził Lublin, z którym od lat jest związany zawodowo. Po przeprowadzeniu wykładów na rodzimym Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i odwiedzinach w Wojskowej Komendzie Uzupełnień, Czarnek udał się do swojego biura poselskiego. Przez cały ten czas poruszał się po mieście swoim prywatnym renault, za którego kierownicą siedział jego bliski współpracownik.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Stałym schematem stało się już, że po zakończeniu pracy w stolicy województwa lubelskiego, minister wraca do Warszawy, gdzie czekają na niego kolejne obowiązki. Jednakże Czarnek nie pokonuje trasy Warszawa-Lublin w towarzystwie swojego przybocznego, za to wsiada do specjalnie podstawionej rządowej limuzyny, prowadzonej przez szofera.

Jak sprawdzili dziennikarze "Faktu", pojazd nie należy do najskromniejszych. To czarny mercedes, który jeszcze 5 lat temu należał do floty samochodów Służby Ochrony Państwa.

Samochód z Czarnkiem łamie przepisy?

W miniony poniedziałek limuzyna z ministrem na pokładzie pędzić miała po trasie z prędkością 180 km/h, przekraczając tym samym dopuszczalną prędkość o kilkadziesiąt kilometrów i stanowiąc poważne zagrożenie dla innych użytkowników ruchu. W efekcie Czarnek był w stolicy po niespełna 1,5 godziny, przy czym średnia długość trwania jazdy zgodnie z przepisami wynosi co najmniej 2 godziny. Stąd też pytania do polityka oraz SOP dotyczące tego, czy i na jakiej podstawie korzysta on z ochrony, na które zainteresowani nie chcieli odpowiedzieć "Faktowi".

Czarnek komentuje brawurową jazdę

Jedynym komentarzem do sprawy, jaki udało się uzyskać ze strony ministra edukacji, był ten udzielony telewizji TVP Info. Czarnek potwierdził, że w poniedziałek odbył podróż na trasie Lublin-Warszawa. – Ale pisanie „limuzyna” o 10-letnim busie to małe nieporozumienie. Ten bus ma 10 lat – nadmienił. Następnie polityk wyraził wielkie zdziwienie faktem, że ktoś próbuje krytykować go za używanie służbowego samochodu i nazwał wszystko "kompletnym nieporozumieniem". – Wszyscy ministrowie i wiceministrowie, wojewodowie mają możliwość korzystania z samochodów służbowych, które ich wożą do pracy. To nie sensacja, a „Fakt” właśnie z tego robi sensacje. Chyba nie mają o czym pisać – powiedział.

ZOBACZ: Krzysztof Bosak NA BAZARZE! Na mrozie OGNIŚCIE krytykuje rząd

Dopytywany o to, czy rzeczywiście jechał ze wskazaną przez "Fakt" prędkością, odpowiedział kąśliwie, że „180 km/h to chyba musiał jechać pan dziennikarz”, bo on tego nie zauważył.

Jak tłumaczył, podczas jazdy także jest w pracy, czyta, analizuje i podpisuje dokumenty, dlatego nie ma czasu na patrzenie na ręce kierowcom. Jednocześnie poniekąd sam jednak mógł potwierdzić, że złamano przepisy, stwierdzając, że reporter dziennika musiał jechać z daną prędkością, by dogonić jego samochód.

Rajdy polityków na porządku dziennym

Wielu polityków dało się już poznać jako miłośnicy szybkiej jazdy. Najgłośniejszym ostatnio przykładem był Donald Tusk, który w listopadzie został złapany przez drogówkę i utracił prawo jazdy na trzy miesiące. Następnie zaobserwowano, jak z zawrotną prędkością jeździ po warszawskich ulicach, tym razem w charakterze pasażera.

Co ciekawe, były premier ma problem z przestrzeganiem przepisów nie tylko podróżując samochodem. Kilka dni temu media obiegły zdjęcia, jak lider PO jedzie pod prąd jedną z sopockich ulic na elektrycznej hulajnodze.

Wśród sympatyków rajdów są także marszałek Elżbieta Witek, ministrowie Mariusz Kamiński i Henryk Kowalczyk, którzy również pozwalają swoim kierowcom docisnąć pedał gazu. Sięgając w dalszą przeszłość, warto przypomnieć także wyskoki byłego już szefa MON Antoniego Macierewicza, który na sygnale jeździł do Torunia na urodziny Radia Maryja, co zakończyło się poważnym wypadkiem.

Screen z materiału
Screen z materiału "Fakt" pt. "Taxi Czarnek. Państwowe auto wiezie ministra do Warszawy"

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]

Źródło: Fakt, TVP Info