Potężna awantura na spotkaniu władz PiS
W PiS narasta napięcie, którego nie udało się już przykryć ani kursem partyjnej dyscypliny, ani spotkaniem „ratunkowym” na Nowogrodzkiej. Choć miało ono „uspokoić nastroje”, jak przyznają sami politycy, przyniosło coś zupełnie przeciwnego.
Nowogrodzka pod presją
Spotkanie na Nowogrodzkiej miało być próbą ugaszenia pożaru między „harcerzami” Mateusza Morawieckiego a „maślarzami”, wśród których prym wiodą Tobiasz Bocheński i Przemysław Czarnek, wspierani częścią dawnej frakcji ziobrystów. Zamiast jednak przynieść pokój, wywołało kolejną falę wzburzenia. Jak słyszymy z relacji polityków:
Cały PKP był przeciwko Morawieckiemu.
W najważniejszym ciele decyzyjnym partii były premier praktycznie nie ma już dziś sojuszników. Co więcej, to właśnie Bocheński, jak mówią uczestnicy - „najbardziej atakował” Morawieckiego, sygnalizując, że na wewnętrznej mapie wpływów zaszły poważne zmiany.
Morawiecki wykreślony, emocje rozgrzane
Kolejnym punktem zapalnym okazały się prace nad programem partii. To wtedy Morawiecki, zbulwersowany brakiem swojego udziału w zespołach programowych miał, jak opisuje WP, odmówić udziału w debacie partii.
Nie da się Mateusza wykreślić z rządów PiS. Jest to naprawdę nie tylko karkołomne, ale zwyczajnie głupie - słyszymy od jego zwolenników.
Ale oburzenie wewnątrz partii wywołały także jego publiczne wypowiedzi. Wywiad udzielony Grzegorzowi Sroczyńskiemu stał się dla jego przeciwników dowodem na „odlot”, bo padła tam m.in. kwestia hipotetycznego rządu z Tuskiem „w razie wojny”, a także komentarz: „lepsze to niż druga kadencja Tuska”. W PiS uznano to za niedopuszczalne i sprzeczne z linią partii.
ZOBACZ TAKŻE: Samolot LOT wypadł z pasa na lotnisku
Zawieszenia, wpłaty i iskra, która może wywołać pożar
Nastroje dodatkowo zaogniła sprawa Waldemara Budy, który – według doniesień, miał zostać zawieszony za udział w Igrzyskach Wolności. Choć decyzji ostatecznie nie podjęto, partyjne kulisy odkryły coś innego: Buda, jako europoseł, nie regulował składek.
Sam Waldek poleciał do mediów opowiedzieć, że jest ofiarą cenzury, a prawda jest taka, że nie płaci na partię i jest problem - mówią jego koledzy.
Choć wpłacił zaległe kwoty, nie uspokoiło to emocji, a wręcz przeciwnie - stało się kolejną odsłoną konfliktu, bo Buda uchodzi za człowieka Morawieckiego.
Mimo prób łagodzenia sytuacji, w tym odwieszenia radnych na Dolnym Śląsku - nikt nie ukrywa, że partia kipiąca od tarć wewnętrznych jeszcze długo nie wróci do stabilności. Jak przyznają politycy:
Jedna iskra może doprowadzić do pożaru.