Wiadomosci.Goniec.pl > Polityka > Afera wizowa wstrząsa kampanią wyborczą. PiS ma duży problem
Karol Gąsienica
Karol Gąsienica 15.09.2023 21:45

Afera wizowa wstrząsa kampanią wyborczą. PiS ma duży problem

Konferencja PiS
Wojciech Olkusnik/East News

Afera wizowa zatacza coraz szersze kręgi. Media ujawniają kolejne fakty, które wskazują, że o nielegalnym procederze związanym z wydawaniem polskich wiz mogło wiedzieć więcej osób, niż początkowo się wydawało, w tym członkowie rządu. Prawo i Sprawiedliwość przekonuje, że nie mamy do czynienia z niczym poważnym, jednak informacje o wszczęciu kontroli w MSZ oraz pobyt w szpitalu Piotra Wawrzyka sprawiają, że obóz rządzący nie będzie w stanie cały czas milczeć. Czy afera wizowa zadecyduje o wyniku nadchodzących wyborów parlamentarnych? 

Afera wizowa. Korupcja, pośrednicy z Indii i wiele więcej

Nieprawidłowości w Ministerstwie Spraw Zagranicznych były długo ukrywane, jednak sprawa nabrała tempa 1 września, kiedy media ujawniły, że dzień wcześniej premier Mateusz Morawiecki zdymisjonował Piotra Wawrzyka z funkcji wiceministra. Wawrzyk odpowiadał za sprawy konsularne, w tym za system wydawania polskich wiz. Co więcej, media już kilka miesięcy temu ujawniły, że Piotr Wawrzyk był autorem kontrowersyjnego projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów.

Kontrolę w ministerstwie rozpoczęli agenci CBA. W sprawę bardzo mocno zaangażowała się również opozycja, której posłowie rozpoczęli kontrole poselskie m.in. w resortach spraw wewnętrznych oraz spraw zagranicznych. Codziennie na światło dzienne wychodzą kolejne fakty, a sprawa zdaje się stawać coraz poważniejsza.

Z doniesień mediów wynika, że Piotr Wawrzyk miał pomóc stworzyć proceder umożliwiający wydawanie polskich wiz (które są jednocześnie wizami do wszystkich krajów strefy Schengen) za pieniądze. Według doniesień "Gazety Wyborczej" z całej sprawy wyłania się obraz afery korupcyjnej, która umożliwiła napływ do Europy dziesiątków tysięcy imigrantów za pośrednictwem międzynarodowych firm rekruterskich. Z kolei według "Rzeczpospolitej" cudzoziemcy, którzy nie chcieli czekać w kolejce na polską wizę pracowniczą, mogli zapłacić 4-5 tys. dol. i otrzymać ją w zasadzie od ręki.

Wielu migrantów, którzy otrzymali polskie wizy, mieli kierować się później do innych państw strefy Schengen i to właśnie służby tych państw miały alarmować, że Polska stała się w ostatnim czasie jedną z ważniejszych tras przemytu migrantów. Według doniesień polityków opozycji wątpliwości budzić może nawet kilkaset tysięcy wiz wydanych w ostatnich latach, szczególnie tych dotyczących cudzoziemców z Afryki i Azji. Jak przekazywały media, to właśnie departament konsularny MSZ pod kierownictwem Piotra Wawrzyka miał naciskać na placówki dyplomatyczne, żeby wydawały jak najwięcej wiz.

W mediach społecznościowych pojawiało się z kolei wiele filmów instruktażowych stworzonych przez cudzoziemców z różnych państw świata, w którym opowiadali oni, jak łatwo zdobyć polską wizę i tym samym przedostać się dalej na zachód. Warto tutaj zaznaczyć, że oficjalne dane wskazują, że w ostatnich latach Polska wydała rekordową liczbę zezwoleń na pracę, w tym dla osób z państw muzułmańskich. 

Kolejne aresztowania w "aferze wizowej". Wśród nich były radny PiS

PiS przekonuje, że sprawy nie ma. Jak długo będą udawać?

Linia partii rządzącej od początku wybuchu tej afery opiera się na stwierdzeniu, że sprawy nie ma. Wirtualna Polska dotarła do "przekazu dnia", który politycy PiS otrzymali z Nowogrodzkiej. Brzmi on tak: "powtarzamy: Tusk = Inwazja Nielegalnych Migrantów. Ofensywnie i krótko ucinamy temat wiz i mówimy o Lampedusie, o relokacji migrantów przez UE". Trzeba przyznać, że przedstawiciele obozu rządzącego rzeczywiście trzymają się zaleceń z centrali.

Politycy PiS na czele z premierem Mateuszem Morawieckim oraz rzecznikami rządu i partii powtarzają, że sprawa dotyczy nieprawidłowości przy zaledwie kilkuset wizach, a państwo zareagowało w tej sprawie "perfekcyjnie i z wyprzedzeniem". Z tym stwierdzeniem można jednak polemizować. Informatorzy, na których powołuje się na przykład "GW" wskazują, że minister spraw zagranicznych już dawno był informowany o tym, że system wydawania wiz, w który zaangażowane są firmy outsourcingowe, stwarza pole do nadużyć. Z kolei WP przekazała informację, zgodnie z którą w kwietniu zarzuty płatnej protekcji usłyszał Edgar K., 25-letni współpracownik byłego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka. Miał on pomagać w sprzedaży polskich wiz obywatelom Indii. Rządzący musieli więc wiedzieć o nieprawidłowościach już wcześniej.

Kiedy jednak dziennikarze niezależnych mediów próbują dopytywać o sprawę członków partii rządzącej, słyszą, że to Donald Tusk jest odpowiedzialny za nielegalną migrację. Jeśli te pytanie zadają zaś dziennikarze TVN, dowiadują się, że są przedstawicielami "Tusk Vision Network". Rządzący ucinają więc wszelkie dyskusje na ten temat, nie chcąc, by sprawa dotarła do ich elektoratu. O co mocno z resztą dba także TVP, nie poruszając tego tematu na swojej antenie. PiS będzie się musiało jednak zreflektować, ponieważ sprawa staje się coraz poważniejsza, a po dzisiejszych doniesieniach o tym, że Piotr Wawrzyk trafił do szpitala (prawdopodobnie w związku z próbą samobójczą) oraz kontrolach w MSZ ucinanie tematu nie wystarczy. 

Opozycja ma szanse pokonać PiS ich własną bronią

Temat migracji miał działać na szkodę opozycji, tak przynajmniej planowało rozegrać to Prawo i Sprawiedliwość, podobnie jak podczas kampanii w 2015 roku. Okazuje się jednak, że jest to broń obosieczna i w związku z wybuchem afery wizowej PiS na temacie migracji może wiele stracić. Jak bowiem obóz rządzący ma wyjaśnić wyborcom, że z jednej strony uważają imigrację za wielkie zagrożenie dla Polski, ale z drugiej to właśnie podczas rządów tej partii wydano rekordową liczbę zezwoleń na pracę dla cudzoziemców, a w MSZ stworzono korupcyjny proceder, w którym polską wizę można było uzyskać od ręki? Rząd miał nadzieję, że sprawa przycichnie, ale wszystko wskazuje na to, że to właśnie afera wizowa będzie determinowała końcówkę kampanii wyborczej.

Zadbają o to z pewnością politycy opozycji, do których los się w tej chwili uśmiechnął. Afera wizowa może działać zarówno na korzyść tzw. opozycji demokratycznej, jak i Konfederacji, która ma okazję zagarnąć od PiS część mocno konserwatywnych wyborców. Najważniejsze będzie jednak to, by do nich dotrzeć. Należy się bowiem spodziewać, że PiS, zgodnie ze wskazówkami z Nowogrodzkiej, będzie starało się sprawę "zakrzyczeć" i dalej próbowało przekonać, że gdy tylko opozycja dojdzie do władzy, do Polski trafią tysiące nielegalnych migrantów.

Opozycja, poza organizowaniem konferencji prasowych, musi się jednak postarać o to, aby sprawa afery wizowej dotarła poza opozycyjną "ba​​ńkę". Jednym z przejawów takich działań było z pewnością dzisiejsze (15.09) orędzie Marszałka Senatu, które musiało zostać wyemitowane przez TVP. Tomasz Grodzki stwierdził, że "to największa afera, z jaką mierzyliśmy się w XXI wieku". 

Afera wizowa będzie miała dla PiS takie konsekwencje, jak afera taśmowa dla PO?

W ciągu ośmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości mieliśmy do czynienia z wieloma aferami, z których obóz rządzący wychodził obronną ręką, między innymi dzięki sprzyjającym rządowi mediom. Poza chwilowymi zawahaniami w sondażach PiS nie tracił zbyt wiele. Nie często zdarzały się też dymisje w rządzie, ponieważ władza wychodziła z założenia, że "swoich trzeba bronić". ​​Teraz sprawa może wyglądać jednak inaczej, szczególnie ze względu na czas, kiedy afera wizowa ujrzała światło dzienne. Wybory odbędą się równo za miesiąc, a tak dużej sprawy nie da się zamieść pod dywan i sprawić, by wyborcy tak szybko o niej zapomnieli.

W sztabie Prawa i Sprawiedliwości mają teraz poważny problem, a wydaje się, że ich jedynym pomysłem jest straszenie Tuskiem i nielegalną migracją. To w najlepszym wypadku wystarczy dla żelaznego elektoratu partii rządzącej, ale z pewnością nie wystarczy na przekonanie niezdecydowanych, co jest konieczne, jeśli PiS chce myśleć o samodzielnych rządach.

Afera wizowa ma potencjał na to, by przesądzić o wyniku wyborów parlamentarnych, podobnie, jak stało się to w przypadku afery taśmowej i przegranej PO w wyborach z 2015 roku. Czy tak się jednak stanie? To zależy od tego, jakie asy w rękawie skrywają jeszcze sztaby wyborcze na ostatni miesiąc kampanii i czy PiS-owi uda się czymś przykryć aferę wizową i przejąć narrację.

Źródło: Goniec.pl/Onet/Wirtualna Polska/Gazeta Wyborcza/Rzeczpospolita