5-letni Wojtuś pilnie potrzebuje kosztownej operacji serca. Rodzice chłopca błagają o pomoc
Wojtuś Sadowski ma zaledwie pięć lat, a stoczył więcej walk niż niejeden dorosły. Chłopczyk urodził się z wadą serca oraz płuc, które mogą doprowadzić do jego śmierci. Szansą na uratowanie dziecka jest kolejna już, kosztowna operacja w specjalistycznym szpitalu w amerykańskim Stanford. Problem w tym, że do jej zrealizowania rodzice Wojtusia muszą uzbierać jeszcze 1 mln 700 tys. zł, dlatego mocno liczą na to, że pieniądze uda się im zgromadzić dzięki pomocy obcych osób.
Poruszająca historia 5-letniego Wojtusia
Historia pięcioletniego Wojtusia Sadowskiego jest wyjątkowo ujmująca i zwyczajnie przykra. Mama chłopca w 20. tygodniu ciąży usłyszała od lekarza miażdżącą diagnozę, że jej dziecko ma wadę serca. Po porodzie okazało się natomiast, iż sytuacja jest jeszcze gorsza, bo wada jest złożona, a dodatkowo dochodzi do niej poważne schorzenie płuc.
Już w pierwszym roku swojego życia Wojtuś przeszedł więc pięć ratujących jego życie operacji. Leczenie w kraju skierowane było jednak w stronę serca jednokomorowego i oznaczało leczenie paliatywne, dlatego rodzice dziecka zdecydowali się szukać pomocy poza Polską.
W ten oto sposób natknęli się na klinikę dr Hanleya w amerykańskim Stanford, gdzie w październiku 2020 r. Wojtuś przeszedł wartą 4 mln zł operację. Niestety, szczęście rodziny trwało tylko 2,5 roku.
W poniedziałek do Biedronki ustawią się kolejki. Kultowy produkt znowu w sprzedażyChłopiec pilnie potrzebuje kosztownej operacji
Jakiś czas temu lekarze poinformowali państwa Sadowskich, że zastawka w sercu ich synka znów się zwęziła i wkrótce może odciąć dopływ krwi do płuc. Konieczne jest więc jej wymienienie, ale to kosztuje kolejne 3,5 mln zł, z czego do tej pory udało się zebrać zaledwie 1,8 mln zł.
Trwa walka z czasem. - Wojtuś śmieje się i bawi z kolegami, ale jeśli za chwilę skutki wady zaczną być zauważalne, będzie za późno, by coś z tym zrobić. Serce naszego dziecka będzie tak niewydolne, że wymiana uszkodzonego elementu nic nie da - mówi mama chłopca.
Termin na zebranie środków wyznaczono na 20 czerwca br. Potrzeby są ogromne, ale równie wielka jest nadzieja.
Rodzice 5-latka błagają o pomoc
Pani Justyna ze łzami w oczach apeluje do wszystkich osób o pomoc w uzbieraniu potrzebnej kwoty. - Po prostu chcę, żeby żył, bo na tym mi zależy najbardziej - deklaruje łamiącym się głosem.
Wojtuś to chłopczyk ciekawy świata, otwarty na innych i przyjaźnie nastawiony do rówieśników. Jest wspaniałym bratem dla 2-letniego Olka, dba o niego i nikt nie wyobraża sobie, by to miało się zmienić.
- Aparatura i leki to jedno, ale jeśli organizm dziecka się podda, to będzie koniec. A jeśli jego serduszko się zatrzyma, zatrzyma się też nasz świat. Prosimy, pomóżcie nam! To będzie dla niego kolejna szansa i wykorzysta ją na 100 procent! - zapewniają rodzice 5-latka.
Wpłat można dokonywać pod tym linkiem.
Źródło: Fundacja Polsat