Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > 34-latka zmarła w siódmym miesiącu ciąży. Jej partner toczy heroiczny bój o prawo do opieki nad dziećmi
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 17.06.2023 14:39

34-latka zmarła w siódmym miesiącu ciąży. Jej partner toczy heroiczny bój o prawo do opieki nad dziećmi

ciąża
Pixabay/Pexels

W najgorszych myślach nie mogli przypuszczać, że będą musieli zmierzyć się z tak wielkim dramatem. Teraz walczą o to, by nie zostać rozdzieleni. Czworo synów z pierwszego małżeństwa 34-letniej pani Krystyny, która zmarła w siódmym miesiącu ciąży, chce zostać przy drugim partnerze matki. Przeszkodą może być jednak fatalna sytuacja finansowa rodziny. Czy uda im się pokonać przeciwności losu?

Rodzinna tragedia

Pani Krystyna była w siódmym miesiącu ciąży, gdy nagle zaczęła obficie krwawić. 29 maja trafiła do szpitala w Świeciu, gdzie została poddana pilnej operacji, po której już nigdy nie wróciła do domu.

- O drugiej mnie obudziła. Stała w kałuży krwi. Pogotowie przyjechało dość szybko, w dziesięć minut. Odprowadziłem ją, to na własnych nogach weszła do karetki - wyznał reporterom “Interwencji” partner kobiety Rafał Szymański.

Później mężczyzna nie miał już kontaktu z małżonką. Próbował dobijać się na jej telefon co 10 minut, ale bezskutecznie. O 4.45 otrzymał w końcu telefon ze szpitala, w którym przekazano mu, iż trzeba było zrobić cesarskie cięcie. Niestety, zarówno dziecko, jak i matka, nie żyli.

Wilków. Gęsty, ciemny dym spowił całą okolicę. W akcji 25 zastępów straży i samoloty gaśnicze

Walka o pozostanie razem

Prokuratura Rejonowa w Świeciu prowadzi postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci i póki co nie dopatruje się żadnego błędu medycznego.

- Oczekujemy na kompleksową opinię zakładu medycyny sądowej, żeby ustalić, co było przyczyną śmierci pani Krystyny - przekazał Janusz Borucki, prokurator rejonowy w Świeciu.

Pani Krystyna była matką sześciorga dzieci, z czego czworo synów miała jeszcze z pierwszym partnerem. Teraz opiekę nad całą szóstką sprawuje pan Rafał, z którym ma dwie córki. Chłopcy chcą zostać pod opieką wujka.

- To ogromna tragedia, sześcioro sierot i pan Szymański, który próbuje podjąć opiekę nad całą szóstką. Byłoby to dobre rozwiązanie, gdyby oni mogli razem funkcjonować - uważa Adam Licznerski, wójt gminy Bukowiec.

Dzieci nie chcą być u biologicznego ojca

Najstarszy z chłopców, 16-letni Mikołaj, przyznaje, że rozmawiał z braćmi i podjęli stanowczą decyzję, by zostać z wujkiem Rafałem. - Nie chcemy do taty, tu się wychowaliśmy, do tego miejsca mamy przywiązanie - mówi.

U biologicznego ojca czekają na nich fatalne warunki bytowe i przemoc, ale i u pana Rafała służby dopatrują się poważnych uchybień mieszkaniowych, mogących być przeszkodą w pozostaniu razem.

Przed śmiercią pani Krystyny mężczyzna pracował jako operator koparki, teraz natomiast poświęcił się opiece nad dziećmi. Jego priorytetem jest uzyskanie prawa do opieki nad chłopcami, bo nie wyobraża sobie rozłąki.

Rodzina potrzebuje pilnej pomocy

Rodzina państwa Szymańskich od dawna żyła skromnie, ale teraz, gdy pan Rafał musiał zrezygnować z pracy, sytuacja jeszcze uległa pogorszeniu.

- Mama wszystko ogarniała, łączyła. Zapamiętam ją jak najlepiej. Zawsze jak przychodziłem i miałem jakiś problem, to mi pomogła. Teraz trzeba sobie radzić samemu jakoś. Ale wszystko się poukłada z czasem - przekazuje 16-letni Mikołaj.

Głowa rodziny chce wyremontować pokoje dla dzieci i nie ukrywa, że przydałaby się jakakolwiek pomoc w tej kwestii. - Ja sobie radzę, ale jeden albo dwóch ludzi do pomocy, to poszłoby sprawniej - tłumaczy, zaznaczając, że mimo pozorów, wciąż mocno przeżywa utratę partnerki.

Źródło: Interwencja