235 leków zostało pozbawionych refundacji. Dyskusyjne zmiany Ministerstwa Zdrowia

Kluczowe leki już nie będą refundowane

Wśród leków, które zniknęły z listy znajdują się popularne wśród pacjentów medykamenty. Na przykład Kalipoz, który jeszcze w grudniu był bezpłatny dla seniorów, a dzisiaj potrafi kosztować nawet 25 zł za opakowanie. Refundacji nie podlega też adrenalina w iniekcjach (to oznacza co najmniej dwukrotny wzrost ceny dla pacjenta). 

Z listy znika również Asamax, czyli lek stosowany m.in. w coraz częściej spotykanym u polskich pacjentów wrzodziejącym zapaleniu jelita grubego - w grudniu dla seniorów był bezpłatny, młodsi pacjenci płacili na zniżkę niecałe 8 zł za opakowanie a dzisiaj ten lek kosztuje miejscami nawet ponad 100 zł. Oczywiście lekarz zawsze może wystawić receptę na refundowany zamiennik ale wiąże się to z pewnymi niedogodnościami dla pacjentów. 

Chcąc tańszej kuracji pacjent musi wrócić do lekarza po receptę na inny lek, chociaż często miał już wystawioną roczną receptę. Wykreślenie 235 leków z listy refundacyjnej to jedno. Farmaceuci zwracają również uwagę na chaos związany z wydawaniem zamienników (dotyczy to m.in. leków zawierających w swoim składzie dabigatran lub rywaroksaban).

Zamieszanie z lekami refundowanymi

Obecny wykaz leków refundowanych zawiera kilka tańszych zamienników dla leków oryginalnych, jednak we wskazaniach refundacyjnych w przygotowanej przez Ministerstwo Zdrowia liście różnią się one rodzajem schorzeń, w których pacjentowi przysługuje zniżka. 

Mimo zawartości tego samego głównego składnika i tego samego oczekiwanego efektu leczniczego aptekarz nie wyda nam tańszego zamiennika, ponieważ jego wskazanie do refundacji może być inne, niż leku pierwotnie przepisanego na recepcie. Doszło do tego, że nawet te same leki (o tej samej nazwie handlowej) tylko w innej wielkości opakowań mają różne wskazania do stosowania.

Rosną obawy o personalne nominacje w Ministerstwie Zdrowia

Wydaje się, że ostatnie zmiany na liście leków refundowanych oraz chaos wynikający z jej obecnego kształtu mogą być bardzo korzystne dla niektórych wielkich koncernów farmaceutycznych. Brak obecności w wykazie leków refundowanych pozwala bowiem na dowolne kształtowanie ceny sprzedaży leków pełnopłatnych (brak zobowiązania urzędową ceną narzuconą przez Państwo). A bałagan uniemożliwiający wydawanie zamienników ogranicza ryzyko wymiany leku przepisanego na recepcie na tańszy zamiennik co ostatecznie zmusza pacjentów do zakupu leku droższego. 

Co ciekawe w maju ubiegłego roku m.in. Krajowi Producenci Leków zgłaszali swoje wątpliwości co do mianowania na stanowisko Zastępcy Dyrektora Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w Ministerstwie Zdrowia Pani Pauliny Sosin-Ziarkiewicz, która wcześniej pracowała na wysokim stanowisku w Infarmie - organizacji zrzeszającej międzynarodowych producentów leków, o których cenach i refundacji decyduje przecież między innymi Departament, którym nowa Pani Dyrektor współkieruje. Czy więc obawy co do Jej obiektywizmu były uzasadnione, a jej obecność w Ministerstwie Zdrowia mogła negatywnie odbić się na obecnym kształcie wykazu leków refundowanych?

Niska wyszczepialność przeciwko grypie i brak leków na grypę jak przepis na tragedię.

Ministerstwo Zdrowia odpowiada nie tylko za zamieszanie z najnowszą listą leków refundowanych. Dzisiaj na własnej skórze wielu pacjentów ma wątpliwą przyjemność poznać skutki braku strategii i opóźnionego działania w zakresie promocji i ułatwienia dostępu do szczepień przeciwko grypie oraz niedoszacowania ilości potrzebnych leków na grypę przy niskim poziomie wyszczepialności. W styczniu mieliśmy więc ponad 300 tysięcy formalnie potwierdzonych zakażeń wirusem grypy, a GIS informował, że od początku sezonu infekcyjnego z powodu grypy lub powikłań po niej zmarło ponad 1000 osób. Mała liczba zaszczepionych, a tym samym wysoka liczba chorych to wynik m.in. istnej karuzeli jeżeli chodzi o warunki otrzymania szczepionki. Obecny sezon infekcyjny to kompletny brak promocji szczepień oraz mocno spóźnione rozwiązania prawne, które umożliwiłyby np. seniorom otrzymanie w aptecznym punkcie szczepień recepty na darmowy preparat. Eksperci jak zwykle alarmowali by burzenie barier w dostępie do szczepień odbyło się przed sezonem grypowym, MZ jak zwykle dostarczyło rozwiązanie, czyli w tym przypadku refundowaną receptę farmaceutyczną na szczepionki ochronne gdy najlepszy czas na szczepienie dawno za nami. Brak skutecznego działania w zakresie promocji szczepień to jedno, druga sprawa to dramatyczny brak leków służących do leczenia grypy. Dzisiaj po długich dniach braku leku świętujemy w mediach dostawę oseltamiviru do Polski, a może po prostu, mając świadomość fiaska ze szczepieniami ochronnymi powinniśmy szybciej zabezpieczyć odpowiednie ilości potrzebne do leczenia społeczeństwa o tak niskim poziomie wyszczepialności?