Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > 17-letnia Dominika poszła do kościoła i ślad po niej zaginął na lata. Kamery zarejestrowały kluczowy moment
Bartłomiej  Binaś
Bartłomiej Binaś 01.10.2024 18:49

17-letnia Dominika poszła do kościoła i ślad po niej zaginął na lata. Kamery zarejestrowały kluczowy moment

zaginiona
fot. materiały policyjne

17-letnia Dominika Paćkowska wyszła z domu, mówiąc rodzinie, że idzie do kościoła. Był Wielki Piątek. Nastolatka nie wzięła ze sobą dokumentów ani telefonu. Już nie wróciła do domu. Mimo iż od jej zaginięcia mija ponad 7 lat, to wciąż niewiele wiadomo. Kamery miejskiego monitoringu zarejestrowały jedynie krótki, aczkolwiek bardzo ważny moment dla całej sprawy.

Tajemnicze zaginięcie 17-letniej Dominiki. Wyszła tylko do kościoła

Dokładnie 14 kwietnia 2017 roku wówczas 17-letnia Dominika Paćkowska wychodzi nad ranem ze swojego domu. Nastolatka mówi, że idzie do kościoła. Jest Wielki Piątek, okres Wielkanocy. Jak się wkrótce okazuje, dziewczyna nigdy do świątyni nie dociera. Po raz ostatni widziano ją na moście im. Legionów Piłsudskiego. Sytuacja ma miejsce w Płocku.

Kamera miejskiego monitoringu zarejestrowała, jak 17-letnia Dominika idzie wzdłuż mostu. Urządzenie pracuje w systemie obrotowym, a to oznacza, że gdy oko kamery wraca obiektywem z powrotem na most, dziewczyny już tam nie ma. Rodzina zgłasza sprawę na policję. Służby mają pierwsze, zaskakujące ustalenia.

Pogoda na Wszystkich Świętych zaskoczy Polaków. Takich temperatur nie spodziewał się nikt

Policja miała swoje hipotezy ws. zaginięcia Dominiki

Według informacji śledczych 17-letnia Dominika na nagraniu porusza się bardzo szybko, prawdopodobnie jest czymś zdenerwowana, być może zapłakana.

Asp. szt. Krzysztof Piasek z Komendy Miejskiej Policji w Płocku przyznaje, że jedna z hipotez, jaką zakładają służby, jest taka, że Dominika mogła skoczyć z mostu do Wisły. 

Nie jest to jednak tak, że tylko na tej hipotezie się skupiamy, ponieważ prowadzimy poszukiwania wielotorowo. Bierzemy pod uwagę możliwość, że chciała zerwać ze swoim dotychczasowym życiem, chciała coś zmienić - pod tym kątem też prowadzimy poszukiwania. Nie mamy żadnych informacji, aby zaginiona była z kimś w konflikcie - mówił policjant.

W toku śledztwa pojawiły się niepotwierdzone informacje, że 17-latka mogła mieć złamane serce po rozstaniu z pewnym mężczyzną, znacznie starszym od siebie. Bardzo ważne ustalenia przekazał również dziennikarz śledczy Janusz Szostak, zajmujący się tego typu sprawami.

Dziewczyna wcale nie skoczyła z mostu? Mija 7 lat i wciąż niewiele wiadomo

Akcja poszukiwawcza, mimo iż zakrojona była na szeroką skalę, nie przyniosła żadnego przełomu. Działania służb koncentrowały się głównie w wodzie i terenach, gdzie po raz ostatni widziano Dominikę. Nurkowie nie natrafili jednak na żaden istotny ślad, nastolatka jakby zapadła się pod ziemię. 

Dziennikarz śledczy Janusz Szostak w swojej książce "Urwane ślady" informuje, że przed zaginięciem Dominika interesowała się skutecznym popełnieniem samobójstwa przez utopienie. Nastolatka miała wyszukiwać takich haseł w internecie. Szostak twierdził jednak, że 17-latka w ostatniej chwili zrezygnowała ze skoku i zeszła z mostu, po czym udała się w kierunku ulicy Rybaki, prowadzącą do Zalewu Sobótka.

ZOBACZ: Rzeczniczka Praw Dziecka interweniuje po wstrząsającym reportażu Gońca

Po latach policja zaznaczała, że nie bagatelizowała żadnych sygnałów w tej sprawie i dokładnie badała wszystkie wątki. Jednak cały czas bez oczekiwanych rezultatów.

Sprawdziliśmy każdą informację, każdy trop. Nadal nie potrafimy potwierdzić żadnej ze stawianych hipotez. W ostatnim czasie nie dostajemy już żadnych sygnałów. Wszystkie informacje, które otrzymaliśmy w tym "gorącym" okresie, sprawdziliśmy - mówiła portalplock.pl mł. asp. Marta Lewandowska z płockiej policji.

Mimo iż od zaginięcia Dominiki Paćkowskiej mija już ponad 7 lat, to sprawa cały czas mocno porusza nie tylko lokalną społeczność, ale również wielu internautów. Nie odnaleziono jednak żadnego śladu po nastolatce. Co istotne, nie odnaleziono również jej ciała. Do dziś nie wiadomo, co tak naprawdę wydarzyło się tego feralnego dnia w Płocku.