Z łódki wypadli 17-latek i jego wujek. Tylko jeden z nich przeżył
Policja w Nidzicy wyjaśnia szczegóły tragicznego zdarzenia na jeziorze Bujackim (woj. warmińsko-mazurskie), do którego doszło w piątkowe przedpołudnie. Dwie pływające łódką osoby wpadły do wody i zaczęły się topić. Na ratunek im jako pierwsi ruszyli miejscowi funkcjonariusz oraz strażak Ochotniczej Straży Pożarnej. O ile nastoletniemu chłopcu udało się wyjść z opresji cało, jego 55-letni wujek utonął.
Na jeziorze Bujackim wywróciła się łódź
W piątek około godziny 11:30 służby ratunkowe z okolic Nidzicy otrzymały dramatyczne zgłoszenie o tym, że do jeziora Bujackiego wpadły dwie osoby.
17-letni chłopiec, który przyjechał na wakacje do rodziny z zagranicy oraz jego 55-letni wujek jeszcze chwilę wcześniej znajdowali się w unoszącej się na wodzie łódce, lecz ta z niewyjaśnionych dotąd przyczyn wywróciła się do góry dnem. Rozpoczęła się nierówna walka z czasem.
Poruszający gest Sylwii Peretti na pogrzebie syna. Jej szloch usłyszeli wszyscyPolicjant i strażak uratowali 17-latka
Na miejsce wskazane w zawiadomieniu natychmiast udał się patrol policji, do którego w międzyczasie dołączył znający teren strażak Ochotniczej Straży Pożarnej.
- Z uwagi na utrudniony dostęp do akwenu, funkcjonariusze musieli tam dostać się piechotą. Słysząc dobiegające dramatyczne nawoływanie o pomoc, policjant wspólnie ze strażakiem weszli do jeziora i po pokonaniu przez bagnisty teren około 30 metrów, na krawędzi szuwarów zauważyli trzymającego się trzcin, będącego w wodzie 17-latka, którego wydostali na brzeg - przekazała nidzicka policja.
Nie żyje jedna osoba
Akcja ratunkowa trwała około dwie godziny i dopiero po upływie tego czasu z jeziora udało się podjąć ciało drugiego załoganta łodzi - 55-letniego mieszkańca gminy Nidzica.
Na ratunek dla mężczyzny było już, niestety, zbyt późno, a obecny w zespole ratowniczym lekarz stwierdził jego zgon. Teraz policja stara się wyjaśnić dokładne przyczyny i okoliczności tragedii.
Źródło: Policja