Tragedii można było uniknąć. Wydało się, co zrobili chwilę przed śmiertelnym wypadkiem
Mija tydzień od tragicznego wypadku przy moście Dębnickim w Krakowie, a śledczy wciąż próbują znaleźć odpowiedź na wiele istotnych pytań. Wiadomo już, że jedną z przyczyn śmierci czterech młodych mężczyzn była brawura połączona z alkoholem, ale dotychczas zagadką pozostawało to, co dokładnie wydarzyło się minuty przed dramatem. W piątek głos w tej sprawie w końcu zabrała krakowska prokuratura, odsłaniając nowe, nieznane wcześniej fakty. Co udało się ustalić ekspertom? I czy przyczyni się to do pełnej rekonstrukcji tragicznego ciągu zdarzeń?
Szokujący wypadek w Krakowie. Nie żyją cztery osoby
Wypadek, który wydarzył się w nocy z piątku na sobotę (14/15 lipca) w Krakowie zelektryzował nie tylko całe miasto, ale i znaczną część kraju. Czwórka młodych mężczyzn straciła życie po tym, jak sportowe renault wymknęło się spod kontroli, skosiło słup sygnalizacji świetlnej, latarnię, a następnie zjechało po schodkach na wiślane bulwary i dachowało.
Dla pasażerów nie było żadnego ratunku - wszyscy zginęli na miejscu, pozostawiając pogrążone w żałobie rodziny i znajomych. Jedną z ofiar był syn znanej celebrytki, Sylwii Peretti, który to prowadził feralne megane. Tydzień później, w piątek 21 lipca, jako ostatni, został on pochowany na cmentarzu Grębałów.
Poruszający gest Sylwii Peretti na pogrzebie syna. Jej szloch usłyszeli wszyscyTroje z czterech osób było nietrzeźwych
Jeszcze zanim prokuratura przekazała pierwsze ustalenia na temat wypadku, do sieci trafił udostępniony przez miasto Kraków film, ukazujący ostatnie metry drogi renault. Już wówczas internauci wyrokowali, że do tragedii nie doszłoby gdyby nie brawura i skrajna nieodpowiedzialność, zwłaszcza że auto już wcześniej było okryte w mieście złą sławą.
Później na jaw wyszły jeszcze inne, równie dramatyczne szczegóły zdarzenia, mówiące o tym, że troje z czterech pasażerów samochodu znajdowało się w stanie nietrzeźwości. Najwięcej alkoholu w organizmie miał mieć kierowca, Patryk P., u którego wykryto aż 2,3 promila.
- Źródła naukowe podają, że osoba mająca powyżej co najmniej 2 promili traci równowagę, pojawia się bełkotliwa mowa i problemy z orientacją w otoczeniu - tłumaczył w piątek mediom prokurator Rafał Babiński.
Prokuratura przekazała nowe informacje
Te wstrząsające informacje to jednak nie wszystko, co miał do przekazania przedstawiciel krakowskiej Prokuratury Okręgowej, bowiem śledczym udało się odtworzyć ostatnie chwile życia czwórki pasażerów.
Jak się okazało, to właśnie jedyna trzeźwa osoba w samochodzie początkowo prowadziła pojazd, a do zamiany z Patrykiem P. doszło zaledwie 1300 metrów przed miejscem tragedii.
Śledztwo w sprawie cały czas trwa. Jest prowadzone w kierunku umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i nieumyślnego spowodowania wypadku przez kierującego pojazdem.
Policja i prokuratura apelują także do pieszego, widocznego na nagraniu, o zgłoszenie się w celu złożenia zeznań. Jego świadectwo może okazać się przełomowe.
Źródło: Radio ZET