Trump naprawdę powiedział to o Putinie. Kuriozalne słowa obiegły cały świat
Atmosfera w Gabinecie Owalnym była napięta, gdy prezydent Stanów Zjednoczonych po raz kolejny odniósł się do trwającego konfliktu na wschodzie Europy. Jego słowa wywołały falę komentarzy na całym świecie, a zapowiedziane działania mogą wstrząsnąć dotychczasową strategią amerykańskiej administracji. Jedna deklaracja rzuciła jednak cień na cały przekaz, budząc niepokój zarówno w Waszyngtonie, jak i wśród sojuszników USA.
Krytyczny moment w rozmowach pokojowych
Najbliższe dni mogą okazać się kluczowe dla przyszłości Ukrainy. Prezydent USA zapowiedział, że planowane na przyszły tydzień rozmowy w Arabii Saudyjskiej będą stanowić jeden z ostatnich kroków w dążeniu do zawarcia rozejmu.
Choć administracja wciąż oficjalnie deklaruje poparcie dla Ukrainy, słowa Trumpa sugerują, że cierpliwość Białego Domu jest na wyczerpaniu. Kulisy przygotowań do spotkania owiane są tajemnicą, jednak jedno pozostaje jasne. Presja na ukraińskie władze rośnie z każdą godziną.
Nieoficjalnie mówi się, że Stany Zjednoczone mogą rozważyć stopniowe ograniczenie wsparcia wojskowego, jeśli Kijów nie wykaże gotowości do ustępstw. Takie stanowisko budzi obawy wśród europejskich sojuszników, którzy coraz częściej podnoszą głosy o konieczności opracowania własnej strategii wobec konfliktu.

Coraz trudniejsze relacje z Kijowem
Wypowiedzi Trumpa sugerują, że współpraca z Ukrainą napotyka coraz więcej przeszkód . Prezydent otwarcie wskazał na problemy w negocjacjach, podkreślając, że amerykańska pomoc nie jest bezwarunkowa.
Zaznaczył, że Kijów musi wykazać większą determinację w dążeniu do zakończenia wojny. Tego rodzaju retoryka może oznaczać zmianę podejścia USA do konfliktu, szczególnie w obliczu rosnącego sprzeciwu wobec dalszego finansowania działań wojennych ze strony amerykańskich podatników.
Trump od dawna podkreślał, że pomoc dla Ukrainy musi iść w parze z konkretnymi zobowiązaniami politycznymi i wojskowymi. W kuluarach mówi się, że amerykański przywódca chce wymusić na prezydencie Zełenskim większą otwartość na kompromis, nawet kosztem terytorialnych ustępstw.
Takie podejście budzi kontrowersje , szczególnie w krajach Europy Wschodniej, które obawiają się, że szybki rozejm może oznaczać faktyczne uznanie rosyjskich zdobyczy terytorialnych.
ZOBACZ TAKŻE: Kolejny cios dla Ukrainy, Trump naprawdę to zrobił. Świat patrzy z niepokojem
Putin znowu na ustach świata
Najwięcej kontrowersji wywołała jednak deklaracja Trumpa dotycząca Władimira Putina. Prezydent USA ponownie podkreślił, że wierzy w gotowość Rosji do zawarcia porozumienia . To stwierdzenie, zestawione z rosnącą brutalnością rosyjskich ataków, budzi poważne pytania o rzeczywiste intencje Kremla.
Tak, wierzę mu. Myślę, że bardzo dobrze idzie nam z Rosją. Ale w tej chwili bombardują Ukrainę w cholerę - powiedział prezydent USA.
Choć Trump zapowiedział możliwość nałożenia nowych sankcji na Rosję, jego słowa o przewadze Moskwy w negocjacjach mogą zostać odebrane jako sygnał gotowości do ustępstw. W nadchodzących dniach okaże się, czy zapowiedzi amerykańskiego przywódcy znajdą odzwierciedlenie w konkretnych działaniach, czy pozostaną jedynie elementem politycznej gry. Nie jest tajemnicą, że Trump od dawna prezentuje bardziej pragmatyczne podejście do relacji z Rosją, uznając, że zakończenie wojny wymaga kompromisu .
Taka postawa może jednak osłabić pozycję Ukrainy i zwiększyć obawy wśród państw granicznych NATO , które od początku konfliktu wspierały jednoznaczne potępienie rosyjskiej agresji.
