Redakcja serwisu miejskiego esopot.pl opublikowała w sieci nagranie z porannej bijatyki, do której doszło w centrum Sopotu w niedzielę 18 lipca 2021 roku. Szarpaninę pomiędzy grupą mężczyzn i kobiet obserwowali przechodnie, jednak jak donosi świadek zdarzenia, nikt nie reagował na bijatykę.Do nietypowej sytuacji doszło w okolicy placu Przyjaciół Sopotu, niedaleko molo. Na trawniku wywiązała się szarpanina pomiędzy grupą mężczyzn i kobiet.
Poszukiwany listem gończym ma trafić w ręce polskiej policji. Chodzi o Dominika H., który we wsi Koźmin spowodował wypadek, w którym zginęło 3-letnie dziecko. Cztery inne osoby odniosły obrażenia. 25-letni kierowca nie udzielił poszkodowanym pierwszej pomocy i uciekł z miejsca zdarzenia. Do tej pory ukrywał się na terenie Niemiec.Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Radio Wrocław, niemiecka policja zatrzymała Dominika H. podczas kontroli drogowej. 25-latek odpowiedzialny za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i nieudzielenie pomocy ma zostać przekazany polskim służbom w następnym tygodniu.Niemiecka policja zatrzymała Dominika H. z powodu przekroczenia dozwolonej prędkości. W trakcie czynności funkcjonariusze dowiedzieli się, że 25-latek jest poszukiwany w Polsce listem gończym. Służby postanowiły aresztować podejrzanego i przekazać go polskiemu wymiarowi sprawiedliwości.
15 lipca około godziny 2:20 w Łodzi miał miejsce wypadek z udziałem radiowozu. 22-latek, który jak się okazało, zażywał wcześniej narkotyki, uderzył w pojazd funkcjonariuszy. Troje policjantów jest poszkodowanych.22-latek został gruntownie przeszukany, policjanci mieli poważne podejrzenia. Znaleziono przy nim marihuanę, był pod wpływem narkotyków i nie miał uprawnień do kierowania pojazdami. Trafił do aresztu.
Policja poszukuje podejrzanego, który w sobotę 17 lipca wdał się w bójkę z innym mężczyzną w warszawskim centrum handlowym. Podczas awantury poszukiwany dźgnął nożem dwie ofiary. Po incydencie sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. Poszkodowani zostali przetransportowani do szpitala. Mundurowi prowadzą śledztwo w tej sprawie.Z komunikatu policji wynika, że do niebezpiecznego zdarzenia doszło w znajdującym się przy al. Jana Pawła II centrum handlowym Arkadia. Sobotnim wieczorem w warszawskiej galerii doszło do awantury między trzema osobami. Dwóch mężczyzn zostało ranionych nożem.Jak ustaliła policja, trzech klientów galerii wdało się w bójkę w galerii Arkadią. Po godzinie 19:00 awantura skończyła się ranieniem nożem dwóch osób, które zostały już przetransportowane do szpitala. Ranni są obywatelami Gruzji. Napastnik, który posiadał ostre narzędzie, uciekła z miejsca zdarzenia.
Policja nadal poszukuje Jacka Jaworka, który jest głównym podejrzanym w śledztwie dotyczącym morderstwa rodziny w Borowcach. Funkcjonariusze tropią domniemanego zbrodniarza już od tygodnia. Ekspert, który był funkcjonariuszem policji, a następnie pełnił funkcję rzecznika ABW, nie ma wątpliwości co do tego, że „czas jaki upływa jest na korzyść uciekającego”. W dodatku przestępca mógł trafić już do większego miasta.Na temat poszukiwań Jacka Jaworka wypowiedział się Maciej Karczyński. Mężczyzna ma za sobą służbę w policji oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W przypadku spraw kryminalnych czasem pojawia się jeszcze w roli eksperta. Niedawno wypowiedział się na łamach portalu Super Express.Były policjant i rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie ma wątpliwości co do tego, że poszukiwania Jacka Jaworka nie będą należały do łatwych. Ekspert sądzi, że prędzej czy później poszukiwany zostanie złapany. Niewykluczone jednak, że będzie próbował dostać się do dużych aglomeracji, na przykład do Warszawy. Jest też hipoteza, że popełnił samobójstwo.
W niedzielę 11 lipca policja w Tychach rozpoczęła poszukiwania 63-letniej mieszkanki, która nie wróciła do domu. Podejrzewano, że kobieta cierpi na zaniki pamięci i mogła zgubić się w terenie leśnym. Na drugi dzień została znaleziona przez służby, które korzystały ze specjalnego drona. Utknęła w rowie melioracyjnym. Trafiła już pod opiekę medyczną.Po tym, jak 63-letnia kobieta z Tychów wyszła z domu w niedzielę i nie wróciła do wieczora, policja została zawiadomiona o podejrzeniu zaginięcia. W akcji wzięły udział wszystkie patrole miejskie oraz zespołu poszukiwań KMP Tychy. Zgłoszenie otrzymały również jednostki ościenne.Policjanci wiedzieli, że zaginiona wyszła z domu w godzinach popołudniowych i najprawdopodobniej miała na sobie koszulę nocną oraz niebieską kurtkę. Funkcjonariusze sprawdzali miejsca, w których może przebywać i weryfikowali informacje. Poszukiwania zakończyły się w poniedziałek po południu.
Od kilku dni trwają intensywne poszukiwania Jacka Jaworka, który jest podejrzany o zabójstwo trzyosobowej rodziny z Borowców pod Częstochową. Dziś zdecydowano o wyznaczeniu nagrody dla osób, które mogą posiadać informacje o mężczyźnie.Do zbrodni doszło w nocy z 9 na 10 lipca bieżącego roku. Policjanci, którzy zostali zawiadomieni o awanturze domowej, odkryli ciała małżeństwa w średnim wieku oraz ich nastoletniego syna. Wszyscy zginęli od ran postrzałowych.
Dziewięcioletni chłopiec, syn Chinki i Polaka, miał paść ofiarą prześladowań na tle rasowym w warszawskiej szkole. Rodzice donoszą, że edukację w tym semestrze zakończył ze złamaną ręką i urazem psychicznym. Dyrekcja stanowczo zaprzecza oskarżeniom.Chłopiec ma być ofiarą prześladowania od ponad dwóch lat. Od 2019 roku syn Chinki i Polaka uczęszcza do szkoły podstawowej w obrębie International Trilingual School of Warsaw na stołecznej Saskiej Kępie. Placówka cieszy się doskonałą renomą.
Poszukiwania podejrzanego o zabójstwo trzech osób Jacka Jaworka wciąż trwają. Policja właśnie Policja zwróciła się do mieszkańców gminy Dąbrowa Zielona z pilną prośbą, by przez kilka kolejnych dni po godz. 18 powstrzymali się od przebywania na terenach leśnych.Apel policji związany jest z akcją poszukiwawczą, którą funkcjonariusze będą prowadzić na tych terenach. W związku z tym zwrócono się do mieszkańców, by w godzinach między 18:00 a 6:00 nie wchodzili do lasów.
Dzisiejszego poranka w Krakowie doszło do wypadku. Kobieta upadła na tory tramwajowe na przystanku „Czyżny” po tym, jak została potrącona przez samochód osobowy. Siła uderzenia była bardzo duża. Poszkodowana trafiła do szpitala.Z ustaleń policji wynika, że osoba, która prowadziła samochód osobowy, w chwili zdarzenia była trzeźwa. Potrącona kobieta trafiła do szpitala, gdzie stwierdzono u niej uraz ramienia. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
W sobotę 3 lipca br. w Bełchatowie w województwie dolnośląskim odkryto zwłoki 39-letniej kobiety. Służby rozpoczęły wówczas poszukiwania podejrzanego o zbrodnię 44-latka, za którym wydano list gończy. W poniedziałek Tomasz T. został w końcu zatrzymany.Bełchatowskie służby poinformowały o zatrzymaniu 44-letniego mieszkańca Bełchatowa, który jest podejrzany o zabójstwo 39-letniej kobiety. Tomasz T. ukrywał się przed policją w garażu.
Służby poinformowały o wyłowieniu z mazurskiego jeziora Świętajno ciał dwóch nastolatków, którzy wczoraj w godzinach wieczornych weszli do wody popływać i już nie wrócili na brzeg. Policję zaalarmował kolega nastolatków, który czekał na nich na plaży.Oficer dyżurny otrzymał zgłoszenie w tej sprawie we wtorek 13 lipca br. około godziny 21:00. Na wskazane miejsce natychmiast skierowano strażackie grupy wodno-nurkowe z Olsztyna i Mrągowa.
Kierowcy powinni przygotować się na to, że mandaty będą znacznie wyższe. Rząd potwierdził już, że planuje zaostrzyć prawo o ruchu drogowym – szczególnie przepisy dotyczące prędkości. Za załamanie ograniczeń ma grozić kara nawet do 5 tysięcy złotych. Przedstawiono nowe propozycje oraz kierunek zmian.Opracowując zmiany w prawie o ruchu drogowym, rząd skupił się przede wszystkim na podniesieniu wysokości mandatów oraz kar grzywny zarówno za przestępstwa, jak i wykluczenia. Zaproponowano, by za przekroczenie prędkości o 30 km/h winny zapłacił nawet do 5 tysięcy złotych.Recydywa, czyli kolejne złamanie przepisu, ma być karana mandatem o wysokości od co najmniej 3 tysięcy do 5 tysięcy złotych. Prawo ma zostać zaostrzone również wobec kierowców, którzy prowadzą pod wpływem alkoholu. W przypadku wykroczeń drogowych do 30 km/h też ma dojść do podniesienia grzywny.
Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka w rozmowie z Wirtualną Polską opowiedział o poszukiwaniach Jacka Jaworka, który jest podejrzany o zamordowanie trzyosobowej rodziny z Borowiec. Mundurowi nie wykluczają, że mężczyzna popełnił samobójstwo.- Zdajemy sobie sprawę, że chodzi tutaj o osobę, która jest zdesperowana, która dopuściła się najbardziej brutalnej zbrodni potrójnego zabójstwa, więc nie ma wiele do stracenia, dlatego te poszukiwania prowadzone są bardzo ostrożnie - przekazał rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka w rozmowie z Wirtualną Polską.
Na autostradzie A2 doszło do tragicznego wypadku. Dwa samochody osobowe zderzyły się na odcinku w kierunku Poznania w nocy z poniedziałku na wtorek (12 na 13 lipca). Do zdarzenia doprowadził kierowca, który jechał pod prąd. 68-letni mężczyzna zginął na miejscu. Czynności w tej sprawie prowadzą funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Grodzisku Mazowieckim.Do wypadku na odcinku A2 doszło we wtorek około godziny 2:00. Do tragicznego zdarzenia doprowadził 68-letni kierowca volkswagena. Z niewiadomych przyczyn mężczyzna jechał pod prąd w kierunku Poznania. W wyniku zderzenia czołowego z innym samochodem osobowym zginął na miejscu.W wypadku uczestniczyła także rodzina z trojgiem dzieci, która jechała volvo. Wszyscy zostali przetransportowani do szpitala. Po przeprowadzeniu badań kontrolnych lekarze zdecydowali, że jedynie kierowca musi pozostać na oddziale. Ze wstępnych ustaleń służb wynika, że zanim doszło do zdarzenia, jechał prawidłowo.
Dziennikarze portalu Fakt zdobyli nieoficjalne dane w sprawie morderstwa rodziny w Borowcach. Według reporterów szwagierka, którą miał zabić Jacek Jaworek, zdążyła zadzwonić na policję. Chwilę później została zastrzelona przez sprawcę. Podczas gdy służby mundurowe poszukują podejrzanego, na jaw wychodzą kolejne fakty.Morderstwo w leżącej powiecie częstochowskim wsi Borowce nadal budzi ogromne emocje w całej Polsce. Dziennikarze docierają do kolejnych informacji w tej sprawie. Osoba związana ze śledztwem nieoficjalnie przekazała reporterom portalu Fakt nowe fakty. Moment przed tym, jak jedna z ofiar została zastrzelona, miała dodzwonić się na policję.Szwagierka poszukiwanego Jacka Jaworka, który jest głównym podejrzanym w sprawie o morderstwo rodziny z Borowców, miała usłyszeć, że w domu dzieje się coś niepokojącego. Według dziennikarzy portalu Fakt, którzy otrzymali nieoficjalne informacje od osoby powiązanej ze śledztwem, kobieta miała zadzwonić na policję. Dyspozytor usłyszał jedynie płacz i krzyk. Po chwili Justyna nie żyła.
Do tragedii doszło w miniony poniedziałek niemal w samym centrum Lubartowa w województwie lubelskim. Mężczyzna na ulicy zaatakował nożem swoją byłą żonę. 38-latka zginęła na miejscu od odniesionych obrażeń, a towarzyszący jej mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala. Zamordowana kobieta osierociła czworo dzieci, a jej były partner został natychmiast zatrzymany przez służby. Okazało się, że mężczyzna już wcześniej był karany za znęcanie się nad byłą żoną i próbę podpalenia mieszkania jej nowego partnera.
Policja prowadzi poszukiwania rodzeństwa, które zaginęło 20 maja 2021 roku. Dopiero teraz ich sprawa rozgrzała portale oraz media społecznościowe, internauci dzielą się tysiącami udostępnień. 8-letni Mikołaj Minh Tran i jego 6-letnia siostra Olivia Linh Tran mieli zostać porwani w Warszawie, jednak z nieoficjalnych informacji wynika, że ostatni raz dzieci widziano na terenie Wrocławia.Jak podano na facebookowym profilu „Śladem zaginionych”, 20 maja babcia rodzeństwa odebrała dzieci ze szkoły i przedszkola, po czym słuch po nich zaginął. Sprawa została zgłoszona na policję.
W niedzielę 11 lipca nad Zalewem Zegrzyńskim doszło do śmiertelnego wypadku. Mężczyzna w wieku około 40 lat utonął w Nieporęcie. Na plaży lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mimo reanimacji poszkodowany zmarł.- Niestety, mieliśmy w niedzielę ofiarę śmiertelną wakacyjnych, wodnych atrakcji. Utonął mężczyzna w wieku około 40 lat - przekazał Tomasz Wołoszyn z legionowej straży pożarnej.
Śląska policja ostrzega przed oszustami, którzy włamują się na konta na Facebooku, a później - podszywając się pod ich właścicieli - wyłudzają od znajomych pieniądze korzystając z kodów Blik.- To kolejne oszustwo, którego sprawcy korzystają wyłącznie z internetu i nawet nie zbliżają się do swojej ofiary. Bardzo często przebywają od niej nawet kilkaset kilometrów - przekazał jeden z oficerów Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Na drodze krajowej nr 74 doszło do tragicznego wypadku. Na wysokości miejscowość Wielopole zderzyły się trzy samochody osobowe. W wyniku zdarzenia cztery osoby odniosły poważne obrażenia i zostały przetransportowane do szpitali. Niestety lekarzom nie udało się uratować 63-letniego kierowcy. Policja nadal wyjaśnia okoliczności.Z nieznanych przyczyn w miejscowości Wielopole doszło do tragicznego wypadku. Na drodze krajowej nr 74 zderzyły się trzy samochody osobowe – ford fiesta, seat ibiza oraz lexus. Niestety jeden z uczestników zdarzenia zmarł po tym, jak został przetransportowany do szpitala.W wyniku wypadku życie stracił 63-letni kierowca seata ibizy. Mężczyzna został przetransportowany do szpitala w Łodzi śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Również przy współpracy LPR do jednostki medycznej w Sieradzu trafiła 20-letnia pasażerka lexusa.
W niedzielę 11 lipca służby powiadomiły o zakończeniu akcji poszukiwawczo-ratowniczej 52-latka, który zaginął w okolicach zalewu w Siemiatyczach. Dzisiaj ciało mężczyzny zostało wyłowione z akwenu. Doniesienia potwierdziła podlaska policja. Ofiara zaginęła w sobotę 10 lipca. Czynności śledcze trwały dwa dni.Niedzielnym popołudniem rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa wydał komunikat, z którego wynika, że z zalewu w Siemiatyczach wyłowiono ciało mężczyzny. Okazało się, że to zwłoki 52-latka, który dzień wcześniej pływał w akwenie. Poszukiwania rozpoczęły się w sobotę 10 lipca wieczorem.Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza Sokołów Podlaski znalazła ciało mężczyzny w niedzielę po południu. W poszukiwaniu zwłok, służby przeszukiwały obszar, który wcześniej wskazali świadkowie. Przyczyną utonięcia był niefortunny wypadek. 52-latek najprawdopodobniej opadł z sił.
Straż pożarna zakończyła swój udział w poszukiwaniach 16-latka, którego w okolicach Oławy porwała Odra. Akcja jednak nadal trwa, ponieważ jak dotąd nie odnaleziono nastolatka, którego zabrał silny nurt. Czynności prowadzi policja. W działania zaangażowali się też ratownicy wodni ze specjalistycznym sprzętem.W rozmowie z naszą redakcją oficer prasowy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Oławie potwierdził, że strażacy nie prowadzą już czynności związanych z poszukiwaniami 16-latka, który zaginął po tym, jak wszedł do Odry i został porwany przez silny nurt rzeki.Brygadier magister inżynier Krzysztof Gielsa z Państwowej Straży Pożarnej w Oławie oświadczył, że strażacy zakończyli już wszelkie działania. Akcję poszukiwawczo-ratowniczą nadal prowadzi policja, ponieważ nie odnaleziono ciała 16-latka. Wsparcie funkcjonariuszom udzielili również ratownicy wodni na łodziach i z dokładniejszymi sonarami.
Pan Tomasz był sąsiadem rodziny, która w sobotę 10 lipca została zamordowana w Borowcach pod Częstochową. Dzień przed tym, jak doszło do zbrodni, która wstrząsnęła całą wsią, spotkał się z domniemanym sprawcą. Ujawnił, że choć wszystko wskazywało na to, że poszukiwany ma problemy, to nie zachowywał się jak przyszły zbrodniarz.Wczorajsze morderstwo w Borowcach pod Częstochową zburzyło spokój mieszkańców wsi. W jednym z domów zginęło małżeństwo oraz 17-letni chłopak. Podejrzenia padły na brata zabitego mężczyzny, Jacka Jaworskiego. Obecnie trwają poszukiwania domniemanego przestępcy.Reporterzy dotarli do pana Tomasza, który był sąsiadem zamordowanej rodziny. W wieczór poprzedzający zbrodnię spotkał się z Jackiem Jaworskim. W rozmowie z mediami ujawnił, że 52-latek zwierzył mu się z kłopotów rodzinnych, ale jego zachowanie wskazywało na to, że zamierza dopuścić się tak strasznego czynu.
W sobotę w miejscowości Borowce pod Częstochową doszło do zbrodni. Kobieta, mężczyzna oraz ich 17-letni syn stracili życie na skutek ran postrzałowych. Podejrzany o popełnienie przestępstwa jest 52-letni Jacek Jaworek, który od wczoraj ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. Kuzyn zamordowanej w rozmowie z Faktem opowiedział, jak wyglądały relacje w domu ofiar.Z relacji krewnego wynika, że pan Janusz i pani Justyna tworzyli bardzo udaną parę. Często żartowali, że są dla siebie stworzeni - świadczyć o tym miał fakt, że urodzili się dokładnie tego samego dnia. Wspólnie doczekali się dwóch synów.
Policja pilnie poszukuje pasażera pociągu relacji Warszawa-Dęblin, który pozostawił w pojeździe magazynek do broni krótkiej wraz z amunicją. Wiadomo, że zakończył podróż na stacji kolejowej w Sobolewie w województwie mazowieckim. Mundurowi postanowili upublicznić jego wizerunek.Zdarzenie miało miejsce 30 marca bieżącego roku. Kierownik pociągu w jednym z przedziałów zauważył magazynek do broni krótkiej z amunicją w środku. Pracownicy kolei natychmiast zgłosili znalezisko policji.
Straż pożarna prowadzi akcję poszukiwawczą nastolatka, który w sobotę 10 lipca wpadł do Odry w miejscowości Oława. 15-latka porwał silny nurt rzeki. W działania zaangażowała się specjalna grupa z łodzią. Do zdarzenia doszło w godzinach wieczornych. Podobne wydarzenia miały miejsce w Koźlicach koło Bogatyni.Zgodnie z informacjami przekazanymi przez reporterkę Radia ZET Grażynę Wiatr straż pożarna prowadzi akcję poszukiwawczo-ratowniczą w miejscowości Oława. Tam do Odry wpadł 15-latek, którego porwał silny nurt rzeki. Do zdarzenia doszło w sobotę po godzinie 19:00.Straż pożarną wspiera specjalna grupa z łodzią oraz policja. Służby prowadzą czynności wzdłuż linii brzegowej. Okoliczności zdarzenia wciąż pozostają niejasne. Nastolatek wpadł do rzeki w okolicy lokalnej oczyszczalni ścieków. Nie wiadomo, jak długo warunki będą pozwalały na kontynuowanie akcji.
Wojsko i policja musiały zareagować podczas obchodów miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Pod pomnikiem na placu Piłsudskiego w Warszawie doszło do incydentu. Służby użyły wobec protestujących środków przymusu bezpośredniego. Odebrano wieniec, który złożył jeden z przedsiębiorców. Rzecznik już zajął stanowisko w tej sprawie.Według rzecznika Komendy Stołecznej Policji nadkomisarza Sylwestra Marczaka funkcjonariusze oraz żołnierze mieli podstawy do użycia środków przymusu bezpośredniego wobec protestujących, którzy zgromadzili się pod pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku w Warszawie.Policjanci interweniowali na placu Piłsudskiego w sobotę 10 lipca. Protestującym odebrano wieniec, który pod pomnikiem złożył Zbigniew Komosa. Przedsiębiorca złożył plecione kwiaty z napisem „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Naród polski. Spoczywajcie w pokoju”. Wówczas doszło do przepychanek.