Magda Gessler nie wytrzymała, dawno się tak nie wkurzyła podczas rewolucji. "To jest tragedia"
Magda Gessler po raz kolejny ruszyła w Polskę, by przeprowadzić “Kuchenne rewolucje” i pomóc restauratorom, by ci na nowo mogli rozwinąć kulinarne skrzydła. W finałowym odcinku programu pojechała do Konina. Co zastała na miejscu? Początki zdecydowanie nie były najłatwiejsze, a sławna restauratorka wprost wypaliła, co myśli o serwowanych daniach. Czy udało się jej zakończyć rewolucje tak, jak tego chciała?
Magda Gessler po raz kolejny ruszyła na pomoc restauratorom
Magda Gessler już od wielu lat przemierza Polskę wszerz i wzdłuż, udając się do różnych lokali, specjalizujących się w odmiennej od siebie kuchni. Restauratorzy liczą, że jej cenne rady pomogą im na nowo rozwinąć kulinarne skrzydła, by mogli cieszyć się prowadzonym przez siebie biznesem i z dumą serwować klientom smakowite dania.
W czwartek 21 listopada na antenie TVN został wyemitowany finałowy odcinek “Kuchennych rewolucji”, podczas których Magda Gessler wybrała się do Konina i odwiedziła restaurację “Czarny Domek”, prowadzoną przez pana Macieja. Niestety już od samego początku, gdy podano restauratorce potrawy, ta bez wahania wyjawiła, co myśli o ich smaku i konsystencji. Nie były to jednak pochlebne opinie. Co takiego nie spodobało się Magdzie Gessler?
Edyta Golec zwróciła się do fanów z ogromną prośbą. Liczy na ich pomoc Lekarz medycyny estetycznej spojrzał na twarz Edyty Górniak i nie miał złudzeń. Padły mocne słowaFinałowy odcinek "Kuchennych rewolucji". Magda Gessler zakończyła sezon z przytupem
Magda Gessler udała się do Konina, gdzie w “Czarnym Domku” przywitał ją jego właściciel, pan Maciej, który z zawodu jest programistą. Mężczyzna był przekonany, że jego doświadczenie pomoże mu w prowadzeniu biznesu, o czym wprost powiedział przed kamerami.
Do tej pory myślałem, że bez problemu dam sobie radę w gastronomii, bo porównywałem ją do wzorów algorytmicznych. Wystarczy ugotować coś według algorytmu, trochę marketingu do tego i sukces murowany - mówił.
ZOBACZ TAKŻE: Kuba Wojewódzki zdeklasował Magdę Gessler. Tyle trzeba zapłacić za wigilię w jego restauracji
Zdecydowanie innego zdania była Magda Gessler, która z powodzeniem prowadzi własne biznesy gastronomiczne. Postanowiła zatem wprost powiedzieć panu Maciejowi, co myśli na temat jego podejścia. Restauratorka nie gryzła się w język.
Największą porażką restauracji są tacy ludzie, jak Ty. Są kalkulacje, są cost foody, a nie ma jedzenia. Jest kurczak sprowadzany z Chin, albo chol*ra wie skąd, wyhodowany nie wiadomo czym, po to, byś miał biznesplan zamknięty - wypaliła Magda Gessler.
Pan Maciej nie ukrywał, że koszty, które ponosi przy prowadzeniu lokalu, są bardzo wysokie. Zastrzyk gotówki zapewniają mu jednak imprezy okolicznościowe, odbywające się w weekendy. Czy Magdzie Gessler udało się temu zaradzić? By mogła wprowadzić jakikolwiek plan, musiała najpierw skosztować serwowanych dań. Tutaj zdecydowanie nie było różowo.
Gdy restauratorka otrzymała do skosztowania placki ziemniaczane, nie kryła swojego wzburzenia. Wprost powiedziała, że przez to, jak wyglądają, nie zamierza ich próbować. Wyjaśniła, że są sine, co jest niedopuszczalne.
Skrzywdzili polskiego placka ziemniaczanego. Zrobili z niego czarne g**no - powiedziała ostro Magda Gessler.
Następnie dostała na talerzu pierogi do skosztowania. Tu znowu nie kryła swojego zadowolenia, twierdząc, że są nieodpowiednio przygotowane, a wręcz niesmaczne.
Ten twaróg jest tak niedobry, najgorszego gatunku, jaki może być. Ciasto jest tak grube, jak dla świń. Nie obrażając świń. To jest tragedia - mówiła.
Czy "Kuchenne rewolucje" się udały?
Magda Gessler od razu wiedziała, że dużą pomocą dla pana Macieja będzie nauczenie zarówno jego, jak i pracownic, tajników gotowania poszczególnych potraw. Restauratorka z zaangażowaniem przekazywała im swoją wiedzę, by potem mogli wprowadzić ją do swojej kuchni i zachwycać klientów smakowitymi potrawami, którzy następnie z chęcią wracaliby do lokalu, który zmienił nazwę na “Bar DeŻur”.
Czy zatem rewolucja przebiegła w poprawny sposób? Kilka tygodni później Magda Gessler ponownie udała się do Konina, by zobaczyć, czy pracownicy restauracji wprowadzili zmiany, które im zaleciała. Niestety nie obyło się bez zgrzytów - restauratorce nie spodobała się karta menu, którą niemal natychmiast porwała. Zauważyła również, że zabrakło w niej jednej pozycji, a mianowicie pewnego dania, które przygotowywała z pracownikami lokalu podczas przeprowadzanych wcześniej rewolucji.
A co ze smakiem dań, które podano Magdzie Gessler? Okazuje się, że restauratorka była zadowolona z potraw, ciesząc się jednocześnie, że kucharki wprowadziły w życie jej rady.
Smak jest absolutnie powtórzony idealnie, ale wygląd jest bardzo kiepski - mówiła o gziku, który jej zaserwowano.
Następnie przyszedł czas na danie nawiązujące do nazwy lokalu - żur. Magda Gessler, choć nie kryła, że przypadł jej do gustu, miała kilka uwag co do jego przygotowania.
Żur jest prawie idealny, więcej zakwasu, mniej rosołu - wyjaśniła.
Potem restauratorka otrzymała indyka z dodatkami. Choć podkreśliła, że mięso jest znakomite, ponownie miała kilka uwag.
Indyk jest bardzo dobry, ale ktoś oszalał z cukrem. Tu jest za dużo dyni, za mało marchewki. Ale naprawdę jest bardzo dobra marynata i czuje się, że jest bardzo dobre mięso, dobrze przyprawione - powiedziała.
Jak zatem Magda Gessler oceniła przebieg tytułowych “Kuchennych rewolucji”? Choć początkowo nie była tak optymistycznie nastawiona, wszystko zakończyło się ogromnym sukcesem. Restauratorka była zachwycona pracowitością obsługi, która wspięła się na wyżyny swoich kulinarnych możliwości.
Jestem zachwycona. Są błędy, ale to, że wyście to udźwignęły, nie ma kucharza... po prostu marzyłam, żeby tak było i tak jest. Wielkie brawa - pochwaliła Magda Gessler.