Do szokujących scen doszło na plaży w Łebie, gdzie dwaj sprzedawcy kukurydzy w biały dzień zaatakowali 56-latka. Mężczyzna trafił do szpitala, bo handlował na „ich terenie”, a napastnicy zostali zatrzymani przez wezwany na miejsce bójki patrol policji.Dwaj młodzi mężczyźni handlujący kukurydzą na łebskiej plaży mieli najpierw w wulgarny sposób nakazać 56-latkowi opuszczenie „ich terenu”, a następnie rzucić się na mężczyznę z pałkami.
W nocy z soboty na niedzielę (24 na 25 lipca) w Warszawie doszło do poważnego wypadku z udziałem księdza. Duchowny, który prowadził samochód osobowy, nie zdążył wyhamować i potrącił dwóch motocyklistów. To ojciec z synem, którzy wybrali się na nocną przejażdżkę. Młodszy z poszkodowanych został przetransportowany do szpitala. Zszokowany kapłan w milczeniu przyglądał się zniszczonym pojazdom, gdy na miejscu pojawiła się policja.Ojciec z synem, którzy przemieszczali się motocyklami przed księdzem, zatrzymali się na światłach przed ulicą Orzechową w kierunku Al. Jerozolimskich. Duchowny, który prowadził samochód osobowy, nie zdążył zareagować w odpowiednim momencie i doszło do wypadku.Przemieszczający się skodą octavia ksiądz potrącił motocyklistów, którzy stali na światłach na ulicy Łopuszańskiej. W wyniku uderzenia pojazdy jednośladowe zostały przewrócone. Starszy poszkodowany nie odniósł poważnych obrażeń, ale jego syn musiał zostać przetransportowany do szpitala.
Zabójca rodziny z Borowców wciąż pozostaje na wolności, a Polska Policja zwróciła się o pomoc w poszukiwaniach do Międzynarodowej Organizacji Policji Kryminalnej. Na stronie Interpolu udostępniono podstawowe dane i zdjęcie Jacka Jaworka, a także informację o cechach szczególnych domniemanego zabójcy trzech osób.Do zbrodni w Borowcach w województwie śląskim doszło 10 lipca 2021 roku. W domu jednorodzinnym zastrzelono małżeństwo oraz ich 17-letniego syna. O zabójstwo podejrzany jest członek ich rodziny.
Żałobnicy z Grudziądza przecierali oczy ze zdumienia na widok zachowania kapłana, który celebrował ceremonię pogrzebową. Na miejsce wezwano policję, jednak funkcjonariusze nie mieli pojęcia, co zrobić z pijanym kapłanem. Aspirant Jacek Jeleniewski, oficer prasowy grudziądzkiej policji, w rozmowie z „Super Expressem” potwierdził, że 22 lipca 2021 roku funkcjonariusze placówki otrzymali wezwanie na ceremonię pogrzebową.
W rozmowie z mediami syn Mariana Banasia opowiedział o zatrzymaniu i zarzutach prokuratorskich, które usłyszał on i jego małżonka. Jakub Banaś nie ma złudzeń co do tego, że „to była pokazówka”, która miała uderzyć w prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Został przewieziony przez 13 uzbrojonych funkcjonariuszy, jakby był groźnym przestępcą.W sobotę 24 lipca Prokuratura Regionalna w Białymstoku potwierdziła, że syn Mariana Banasia i jego małżonka wraz z dyrektorem Izby Skarbowej w Krakowie usłyszeli już zarzuty. Organy ścigania zastosowały wobec nich poręczenie majątkowe. Zdaniem zatrzymanych, to akcja wymierzona w prezesa NIK.Syn Mariana Banasia i jego żona zostali zatrzymani w piątek 23 lipca. Jakub Banaś wraz z małżonką Agnieszką przebywali wówczas na lotnisku w Krakowie. Para wróciła właśnie z urlopu. Usłyszała po siedem prokuratorskich zarzutów dotyczących wyłudzenia. Zarzuty postawiono też Tadeuszowi G.
W sobotę 24 lipca doszło do tragicznego wypadku na drodze nr 784. W miejscowości Wygoda pod Radomskiem samochód osobowy zderzył się z busem. W wyniku zdarzenia 10 osób zostało przetransportowanych do szpitala. Po kilku godzinach od zdarzenia jedna z ofiar zmarła. Pierwsze badanie trzeźwości kobiety, która prowadziła auto i miała spowodować zderzenie, wykazało 4 promile alkoholu.Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że do sobotniego wypadku na drodze nr 784 doszło po godzinie 6:00. Na trasie między Radomskiem i miejscowością Gidle bus, którym podróżowało dziewięć osób, zderzył się z nissanem quashquai prowadzonym przez 36-letnią kobietę.W wyniku wypadku oba pojazdy wpadły do rowów i przewróciły się. Policjanci i strażacy, którzy pojawili się na miejscu zdarzenia, natychmiast przystąpili do ratowania poszkodowanych. Aż 10 osób zostało przetransportowanych do szpitala. Podczas operacji zmarła jedna z ofiar.
Policja ostrzega przed nowym sposobem wyłudzania pieniędzy, który w ostatnim czasie coraz częściej pojawia się w mediach społecznościowych. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez CERT Polska oszuści publikują na Facebooku wiadomości dotyczące potrąconego psa i proszą o pomoc. Po kliknięciu można stracić dostęp do konta, a nieuczciwi użytkownicy mogą wykorzystać nasze finanse.W związku z nową metodą wyłudzania pieniędzy w mediach społecznościowych policja może mieć ręce pełne roboty. O zagrożeniu na swojej stronie poinformował CERT Polska, który dba o bezpieczeństwo w sieci, reagując na naruszające je zdarzenia. Zespół poinformował o tym, jak działają oszuści.Zespół CERT Polska oraz policja ostrzegają, by każdy użytkownik sieci, który w ostatnim czasie wchodził na „strony z informacjami na temat rzekomo potrąconego psa”, upewnił się, czy nie stracił dostępu do swojego konta w serwisie Facebook. Skradzione dane mogą posłużyć do wyłudzenia środków finansowych.
Funkcjonariusze z KPP w Myszkowie nadal poszukują Moniki Wilgorskiej-Stanewicz. Mieszkanka Jaworznika wyjechała z domu 9 lipca br. swoim samochodem i do tej pory nie wróciła oraz nie nawiązała kontaktu z bliskimi. W tym tygodniu śledczy znaleźli jej auto, które znajdowało się w stawie w Zawierciu. Prokuratura prowadzi sprawę pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.Ze wstępnych ustaleń myszkowskiej policji 42-letnia kobieta wyjechała z domu fordem fiestą 9 lipca br. około godziny 17:00. Po zgłoszeniu zaginięcia w sprawę zaangażowali się kryminalni. Trzy dni temu śledczy znaleźli samochód Moniki Wilgorskiej-Stanewicz. Auto wyłowiono ze stawu w Zawierciu.Po tym, jak policja rozpoczęła akcję, prokuratura postanowiła wszcząć śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Krzysztof Budzik z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie zaznaczył, że nadal nie wiadomo, co stało się z zaginioną 42-latką nie potwierdzono informacji o jej śmierci.
Trwają poszukiwania Jacka Jaworka, podejrzanego o zamordowanie 3-osobowej rodziny. Krajowy wydział Interpolu wydał za poszukiwanym tzw. czerwoną notę, czyli prośbę skierowaną do organów ścigania na całym świecie.Cały czas nie wiadomo, gdzie ukrywa się Jacek Jaworek. Policja nie ustaje w poszukiwaniach podejrzanego o straszliwą zbrodnie. Wśród hipotez dotyczących tego, co dzieje się z mężczyzną, przeważają dwie: ucieczka za granicę i samobójstwo.W kontekście tej pierwszej podejmowane są odpowiednie działania mające na celu poszerzenie współpracy międzynarodowej przy śledztwie. Właśnie w tym celu Interpol wydał tzw. czerwoną notę za poszukiwanym Polakiem.Takie zawiadomienie kierowane jest do służby mundurowych na całym świecie. Mowa w nim o zatrzymaniu i pomocy w doprowadzeniu podejrzanego przed polski wymiar sprawiedliwości. Pozostała część artykułu pod materiałem wideoJasne jest już, że jeśli Jacek Jaworek przebywa za granicą, to służby danego kraju będą miały pełne prawo do podjęcia odpowiednich działań. Poniżej zamieszczamy czerwoną notę opublikowaną na stronie Interpolu.Źródło: Oficjalna strona internetowa Interpolu
Jacek Jaworek, podejrzany o potrójne zabójstwo rodziny z Borowców, wciąż pozostaje nieuchwytny. Były szef poznańskiego Centralnego Biura Śledczego Jerzy Jakubowski zasugerował w rozmowie z dziennikarzami „Faktu”, że prawdopodobnie domniemany morderca także już nie żyje.Rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji insp. Mariusz Ciarka poinformował w rozmowie z serwisem wp.pl, że śledczy rozpoczęli kolejny etap poszukiwań Jacka Jaworka. Mężczyzna jest podejrzany o zastrzelenie swojego brata, szwagierki oraz ich 17-letniego syna.
13-letnia rowerzystka nie przeżyła wypadku, do którego doszło na przejeździe pieszo-rowerowym na trasie Leszno-Nowa Wieś w Wielkopolsce. Nieprzytomna dziewczynka została przetransportowana do szpitala w Poznaniu, jednak lekarze nie zdołali uratować jej życia.Nastolatka została śmiertelnie potrącona przez 30-letniego kierowcę skody. Mężczyzna w chwili zdarzenia był trzeźwy, jednak policjanci nie wykluczają, że mógł znajdować się pod wpływem substancji psychoaktywnych.
Po trzech dniach poszukiwań wielkopolska policja przekazała tragiczne wiadomości. Z Warty wyłowiono ciało 21-latka, który w miniony wtorek wszedł do rzeki na wysokości miejscowości Mariampol w powiecie kolskim i nie wrócił na brzeg.Wielkopolscy policjanci otrzymali zgłoszenie w tej sprawie we wtorek 20 lipca 2021 roku około godziny 17:50. Na miejsce natychmiast skierowano służby ratunkowe, które rozpoczęły akcję poszukiwawczą.
Policja zakończyła poszukiwania 35-letniego mężczyzny, który podczas przerwy w odbywaniu kary pozbawienia wolności dopuścił się szeregu przestępstw. Funkcjonariusze ostatecznie znaleźli go, kiedy ukrył się w zbiorniku do oprysku rolniczego.Mieszkaniec gminy Szprotawa kierował w stronę swojej byłej partnerki groźby pozbawienia życia. Doszło nawet do tego, że staranował samochód, którym poruszała się młoda kobieta wraz z dziećmi, sprowadzając na nich tym samym bezpośrednie zagrożenie utraty zdrowia i życia.Dodatkowo doszły do tego kolejne groźby skierowane w jej stronę, tym razem dotyczące żądania wycofania wszelkich zarzutów. Była partnerka była jednak nieugięta, a policja wszczęła poszukiwania celem zatrzymania mężczyzny.Funkcjonariusze wczoraj trafili na jedno z gospodarstw rolnych w gminie Małomice, należące do krewnych 35-latka. Przeczesali nie tylko wszystkie pomieszczenia, ale i maszyny rolnicze. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.Pozostała część artykułu pod materiałem wideoPoszukiwany ukrył się w zbiorniku do opryskiwacza. Mężczyzna zamknął się w nim od środka w nadziei, że tak genialna kryjówka umknie uwadze policjantów. Niestety dla niego, sromotnie się pomylił.Wiadomo już, że 35-latek znacznie skrócił sobie przerwę o odsiadce. Policja poinformowała, że wróci za kratki dużo wcześniej, niż planował. Jego pobyt w zakładzie karnym ulegnie również wydłużeniu.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje Dariusz Dyrda. Rodzina przekazała wiadomość o śmierci dziennikarzaUsłyszała słoną cenę za zdjęcie z misiem na Krupówkach. „Zdzierstwo”, „działają nielegalnie”Miała uporczywy kaszel, zrobiła prześwietlenie. Jej serce było po drugiej stronie Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]: KPP w Żeganiu
Szokujące sceny rozegrały się na plaży kąpieliska zalewu Zadębie (Skierniewice). Kompletnie pijana kobieta opiekowała się swoim synkiem, jednak alkohol zamroczył ją tak bardzo, że w końcu pomyliła dzieci. Na miejsce musiała przyjechał policja.Całe zajście wydarzyło się w piątek 16 lipca. Jedna z wypoczywających na plaży kobiet zauważyła, że nieznajoma naciera jej synka kremem. Mama zauważyła, że obca kobieta jest pod wpływem alkoholu i natychmiast zawiadomiła policję.
Brutalne morderstwo w Borowcach wstrząsnęło całym krajem, a policja wciąż poszukuje podejrzanego o potrójne zabójstwo Jacka Jaworka. Insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego Policji, ujawnił nowe informacje w tej sprawie.Insp. Mariusz Ciarka był gościem Sebastiana Ogórka w programie „Newsroom” serwisu wp.pl. Rzecznik Komendanta Głównego Policji tłumaczył, że aktualnie śledczy skupiają się na czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, jednak kulisy policyjnych działań nie mogą zostać ujawnione.
Policja szuka zaginionego Fabiana Zydora. Mieszkający w małej miejscowości Tarnowa 17-latek wyszedł wieczorem na imprezę i nie wrócił do domu. Wszystko działo się w 2016 roku. Okoliczności jego zniknięcia są niejasne. Według bliskich nastolatka wśród mieszkańców panuje zmowa milczenia. Patrycja Zydor twierdzi, że wiele osób wie, co stało się z jej bratem. Śledczy nie wykluczają, że zaginiony nie żyje.Już od 2016 roku policja pracuje nad sprawą Fabiana Zydora. 30 października nastolatek wyszedł z domu na imprezę. Niestety już nie wrócił do domu. Do dzisiaj nie odnaleziono też jego ciała. Śledczy uważają, że najprawdopodobniej 17-latek nie żyje, a jego zwłoki zostały gdzieś ukryte.Komendant wielkopolskiej policji przyzna 10 tysięcy złotych nagrody osobie, która przekaże służbom wartościowe informacje i pomoże w rozwiązaniu sprawy. Informator pozostanie anonimowy. Śledczy uważają, że zaginiony Fabian nie żyje i część mieszkańców dobrze o tym wie, jednak nie chce powiedzieć prawdy.
Straż pożarna otrzymała zawiadomienie o zwłokach znalezionych w rzece Biała na terenie gminy Pleśna. Mieszkańcy dokonali dramatycznego odkrycia w środę 21 lipca. Służby potwierdzili, że ciało należy do kobiety. Warto przypomnieć, że w tych okolicach zaginęła 36-letnia Agata. Nadal jednak nie ustalono tożsamości topielca. Policja nie potwierdziła zakończenia poszukiwań.W środę około godziny 18:00 straż pożarna otrzymała zgłoszenie o znalezieniu ciała. Na miejscu pojawiły się tarnowskie służby, wśród których były patrol policji, ratownicy pogotowia medycznego oraz kryminalni. Zwłoki znajdowały się w rzece Biała na terenie gminy Pleśna.Na miejscu straż pożarna wyłowiła zwłoki na brzeg wraz z policjantami. Na zwłoki trafili mieszkańcy, którzy płynęli kajakiem po rzece Białka. Służby potwierdziły, że ciało należy do kobiety, ale nadal nie ustalono tożsamości topielca. Jest szansa, że wydarzenie związane jest z zaginięciem 36-letniej Agaty.
Policjanci, którzy pojawili się nad jeziorem w Grudziądzu, potwierdzili śmierć nastolatka. 15-letni chłopak wskoczył do akwenu i już z niego nie wypłynął. Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe wyłowiło jego ciało jeszcze zanim na miejscu pojawili się mundurowi. Niestety mimo prób reanimacji ofiary nie udało się uratować.We wtorek policja otrzymała zawiadomienie o młodym chłopaku, który wskoczył do Jeziora Rudnickiego Wielkiego w Grudziądzu i nie wyszedł na brzeg. Oprócz funkcjonariuszy na miejscu pojawili się także strażacy z Szynycha z łodziami oraz Zespół Ratownictwa Medycznego.Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe wyłowiło nastolatka, zanim jeszcze na brzeg jeziora dotarły oddziały policji. 15-letniego chłopaka wyciągnięto na pomost przy Plaży Miejskiej. Niestety nie udało się go uratować. Sprawę bada już prokuratura, która chce wyjaśnić okoliczności, w jakich doszło do tragedii.
W nocy z poniedziałku na wtorek (19 na 20 lipca) policja interweniowała w jednym z bloków mieszkalnych na terenie gminy Terespol. W lokum służby mundurowe trafiły na ludzki szkielet oraz nieprzytomną 58-latkę. Kobieta została przetransportowana do szpitala. Śledczy rozpoczęli już prowadzenie czynności w tej sprawie, by ustalić, co się stało.Dyżurny policji odebrał nocą zgłoszenie od zaniepokojonej kobiety, która na co dzień przebywa za granicą. Dzwoniąca nie mogła nawiązać kontaktu ze swoją mamą, dlatego poprosiła służby mundurowe o reakcję. Przekazała też, że jej matka zmaga się z problemami zdrowotnymi.Do jednego z bloków w gminie Terespol skierowano oddział policji. Funkcjonariusze dostali się do zamkniętego mieszkania wraz ze strażakami. Konieczne okazało się wyłamanie drzwi. W środku znajdowała się 58-letnia kobieta, która była nieprzytomna. Służby przetransportowały ją do szpitala. W trakcie przeszukania odkryto też ludzki szkielet.
Nad zalewem Nakło-Chechło w powiecie tarnogórskim policja zatrzymała jednego z wypoczywających mężczyzn. 46-latek spożywał alkohol w barze, podczas gdy jego syn omal się nie utopił. Jak później tłumaczył ojciec, był przekonany, że dziecko jest bezpieczne pod okiem ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Podczas badania okazało się, że miał blisko dwa promile alkoholu.Oddział prewencji policji z Katowic sprawdzał bezpieczeństwo nad brzegiem zalewu Nakło-Chechło, poruszając się rowerami. Sprawdzając okolicę popularnego „Chechła”, zauważyli, że 4-letnie dziecko znalazło się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Wówczas zaalarmowali ratowników.Na szczęście dzięki sprawnej pracy policji oraz Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego 4-letni chłopak został wyciągnięty z wody na brzeg. Jego życiu nic już nie zagraża. Mundurowi znaleźli ojca chłopaka w pobliskim barze. 46-letni mężczyzna spożywał alkohol i był nietrzeźwy. Służby doprowadziły go do prokuratury.
Bieżący tydzień rozpoczął się od wielkiej tragedii, do której doszło na drodze krajowej nr 50 w Grębiszewie. W wypadku zginęły cztery osoby, w tym dwoje małych dzieci. Prokuratura zaapelowała właśnie do osób, które mogą mieć nagrania z wypadku.Śmierć na miejscu po zderzeniu czołowym osobówki i ciągnika siodłowego ponieśli 5-letnia dziewczynka, jej 9-letni brat i 39-letni ojciec dzieci. 34-letnia matka jadąca na fotelu pasażera przeżyła, ale w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Nie żyje również kierowca ciągnika siodłowego.
Komenda Powiatowa Policji w Jędrzejowie przekazała wiadomość o zakończeniu poszukiwań 23-letniego mieszkańca Skroniowa. Niestety, mężczyzna został odnaleziony martwy.Zaginiony Tomasz ostatni raz widziany był przez najbliższych w nocy z 9 na 10 lipca, około godziny 1:00. Niestety, od tamtego czasu rodzina nie uzyskała od niego żadnej informacji, a kilkutygodniowe poszukiwania zakończyły się tragicznie.Sierżant sztabowy Michał Kwieciński z KPP w Jędrzejowie potwierdził, że funkcjonariusze odnaleźli ciało poszukiwanego w miniony piątek. W tym momencie udało się ustalić, że do jego śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie.Zwłoki mężczyzny znaleziono w Skroniowie, czyli miejscowości, w której rezydował. O miejscu położenia ciała policjanci zostali poinformowani telefonicznie przez jednego z mieszkańców.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Dziesięć dni poszukiwań Jacka Jaworka nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Prokuratura Okręgowa w Częstochowie zaznacza, że jeśli impas potrwa przez kolejne dni, zostaną podjęte odpowiednie kroki prawne, aby poszukiwania mogły być prowadzone w pełni również za granicą.Jacek Jaworek podejrzewany jest o zabójstwo trzyosobowej rodziny we wsi Borowce niedaleko Częstochowy. Mężczyzna jest cały czas poszukiwany przez policję, a za pomoc w ujęciu go służby oferują nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych.
Trwają przygotowania do święta policji, które odbędzie się już w sobotę 28 lipca. Funkcjonariusze jednego z garnizonów w województwie warmińsko-mazurskim dowiedzieli się, że będą musieli stawić się obowiązkowo na mszy świętej. Nieobecność trzeba będzie usprawiedliwić u samego komendanta miejskiego. Tak wynika z przedstawionego dokumentu.Do dość zabawnej sytuacji doszło w olsztyńskiej Komendzie Miejskiej Policji. Funkcjonariusze mogą spodziewać się przydzielenia premii oraz awansów. W ich intencji ma się też odbyć msza święta w podolsztyńskim Biskupcu. Jak się okazało, ceremonia jest obowiązkowa.Z oświadczenia opublikowanego przez media wynika, że policjanci początkowo zostali zobligowani do wzięcia udziału we mszy świętej. Według pisma, które przesłali sobie funkcjonariusze, każdy mundurowy ewentualną nieobecność musiałby usprawiedliwić przed komendantem.
Według nieoficjalnych doniesień policja zatrzymała 14-latka, który jest podejrzany o zgwałcenie dziecka. Służby mundurowe nie chcą w tej sprawie udzielać żadnych informacji, dbając o dobro ofiary. Jednak Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze potwierdziła, że zatrzymano nieletniego sprawcę. Do przestępstwa miało dojść w jednej z wsi w gminie Szprotawa.Choć policja konsekwentnie odcina się od spekulacji medialnych, portal News Lubuski doniósł, że na terenie gminy Szprotawa miało dojść do gwałtu na 5-letniej dziewczynce. Na łamach serwisu informacje potwierdziły relacje mieszkańców. Sprawcą miał być 14-letni chłopak.Zgodnie z nieoficjalnymi doniesieniami policja otrzymała zawiadomienie w sprawie pokrzywdzonego dziecka. Z relacji mediów wynika, że służby mundurowe natychmiast przystąpiły do akcji, w którą zaangażowało się wielu funkcjonariuszy. Udział w czynnościach mieli też podjąć mieszkańcy, którzy przekazywali sobie zdjęcie z kamery monitoringu, na którym widać nieletniego sprawcę.
Do zadziwiających scen doszło w jednym z chińskich miast. Starszy pan wszedł na przejście dla pieszych, poruszał się jednak bardzo wolno, wstrzymując tym samym ruch uliczny. Gdy policjant zauważył sytuację, podszedł do mężczyzny i na własnych plecach zaniósł go na chodnik.Niezwykłe zdarzenie zostało uwiecznione na kamerach monitoringu, chociaż zdziwieni kierowcy również nagrywali z samochodów całe zajście. Do sytuacji doszło najprawdopodobniej w 2018 roku - wtedy to nagranie pojawiło się na profilu Euronews na YouTube.Na filmiku widać, jak starszy mężczyzna o lasce wchodzi na przejście dla pieszych, ale stawia mała i powolne kroczki. Drogę do przebycia miał długą, bowiem na tej ulicy znajdowało się aż sześć pasów ruchu.Zielone światło zdążyło zniknąć i zapaliło się czerwone, mężczyzna nie był jednak nawet w połowie drogi. Samochody z najbardziej odległych od niego pasów ruszyły, reszta jednak cierpliwie czekała, aż starszy pan dotrze do chodnika.Pozostała część artykułu pod materiałem wideoSytuacja była jednak niebezpieczna, bowiem ruch został wstrzymany, część samochodów jechała, a mężczyzna w krytycznej sytuacji nie miałby możliwości, żeby choćby na centymetr szybko uskoczyć. Do akcji wkroczył więc policjant, który zauważył całą sytuację.Funkcjonariusz podszedł do mężczyzny i chwilę z nim rozmawiał. Sekundy później wydarzyło się niebywałe, bowiem policjant zarzucił sobie staruszka na plecy i zaczął iść z nim po przejściu.Kierowcy musieli mieć nie lada zdziwione miny widząc, jak policjant pokonuje trasę z mężczyzną na plecach. Samochody z dwóch pasów już jechały z dużą szybkością, ale policjant po prostu wszedł im na drogę i zmusił do zahamowania.Cała sytuacja wyglądała niebezpiecznie, ale nikomu nic się nie stało. Po dotarciu do wysepki obaj panowie czekali ponownie na czerwone światło, żeby przejść przez jezdnię dla pojazdów poruszających się w przeciwnym kierunku.Nagranie na YouTube obejrzano prawie 220 tys. razy. Internauci w komentarzach podkreślali wspaniałą postawę policjanta, który okazał się bohaterem nie tylko dla starszego pana, ale i całego internetu.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Martyna Wojciechowska odpowiedziała na słowa przyjaciółki pod oświadczeniem mężaMałopolska: Zebrał się zespół zarządzania kryzysowego. Fatalna sytuacja po nocnych burzachIMGW wydało ostrzeżenia najwyższego stopnia. Pięć województw zagrożonych burzami z gradem Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Euronews
Policja poszukuje 72-letniego mieszkańca miejscowości Brzeźno w powiecie chełmskim na Lubelszczyźnie, który w miniony czwartek wyszedł z domu i do tej pory nie wrócił, ani nie skontaktował się z bliskimi.- Zaginiony w dniu 15 lipca 2021 roku w godzinach porannych wyszedł z miejsca zamieszkania i do chwili obecnej nie powrócił do domu ani też nie nawiązał kontaktu z rodziną - przekazała komisarz Ewa Czyż z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
Redakcja serwisu miejskiego esopot.pl opublikowała w sieci nagranie z porannej bijatyki, do której doszło w centrum Sopotu w niedzielę 18 lipca 2021 roku. Szarpaninę pomiędzy grupą mężczyzn i kobiet obserwowali przechodnie, jednak jak donosi świadek zdarzenia, nikt nie reagował na bijatykę.Do nietypowej sytuacji doszło w okolicy placu Przyjaciół Sopotu, niedaleko molo. Na trawniku wywiązała się szarpanina pomiędzy grupą mężczyzn i kobiet.