NATO, a dokładniej Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego, zwana zwyczajowo również jako Sojusz Północnoatlantycki, to dobrowolne zrzeszenie 32 państw z Europy i Ameryki Północnej, których celem jest wspólna walka o bezpieczeństwo i pokój w krajach członkowskich. NATO stanowi organizację polityczno-wojskową (z naciskiem na płaszczyznę militarną), której strategie zakładają defensywną postawę, jednak od czasu do czasu angażuje się w misje stabilizacyjne w krajach niewchodzących w skład Sojuszu.
NATO powstało już w 1949 roku jako odpowiedź na potencjalną agresję ZSRR, jego państw satelickich czy innych krajów komunistycznych, takich jak Chiny czy Kuba. Do dziś NATO stanowi militarną i polityczną przeciwwagę dla Rosji czy Chin, gdzie do roku 2024 lista państw członkowskich powiększyła się niemal trzykrotnie. Aktualnym Sekretarzem Generalnym NATO jest norweski polityk Jens Stoltenberg.
Do krajów członkowskich NATO zaliczają się aż 32 państwa – w tym oczywiście Polska, która do Sojuszu Północnoatlantyckiego przystąpiła 12 marca 1999 roku. Najmłodszym członkiem NATO jest Szwecja, która zasiliła szeregi organizacji w marcu 2024 roku – wcześniej zrobiła to Finlandia (w kwietniu 2023 roku). Kandydatem do członkostwa w NATO jest Bośnia i Hercegowina.
Pełna lista państw członkowskich NATO prezentuje się następująco (w kolejności alfabetycznej):
Aktualna polityka międzynarodowa Stanów Zjednoczonych klasyfikuje również niektóre państwa jako tzw. „Major non-NATO Ally”, co można przetłumaczyć jako „główni sojusznicy spoza NATO”. Do grona tychże zalicza się aż 19 państw z różnych stron świata – wymienić można takie państwa jak Australia, Egipt, Japonia, Korea Południowa, Pakistan, Brazylia, Nowa Zelandia czy Katar.
Podstawową rolą NATO jest zagwarantowanie bezpieczeństwa i suwerenności członkom Sojuszu. Zgodnie z obowiązującą doktryną, atak na jeden z krajów członkowskich NATO będzie przez pozostałe odbierany jako atak na wszystkich członków. Ma się to wiązać z symetryczną i skuteczną odpowiedzią wszystkich państw członkowskich, co nie wyklucza (ale też nie gwarantuje) użycia siły zbrojnej.
Wojska NATO biorą niekiedy udział we wspólnych misjach stabilizacyjnych poza granicami krajów członkowskich. Formalnie misje te mają zapewniać bezpieczeństwo członkom Sojuszu w dalszej perspektywie lub przeciwdziałać kryzysom humanitarnym. Członkowie NATO przeprowadzają również regularne, wspólne ćwiczenia wojskowe zmierzające do integracji militarnej.
Pokaż więcej
Koniec domysłów w sprawie obecności polskiego wojska na wschodzie. Prezydent Karol Nawrocki w poniedziałkowym oświadczeniu kategorycznie wykluczył udział polskich żołnierzy w działaniach na Ukrainie, powołując się na priorytet obrony własnych granic. Choć komunikat miał uciąć wszelkie spekulacje, w sieci natychmiast wybuchła gorąca dyskusja – nie tyle o samej strategii, co o realnych kompetencjach głowy państwa w zderzeniu z decyzjami rządu.
Podczas wizyty na Łotwie prezydent Karol Nawrocki spotkał się z żołnierzami polskich sił zbrojnych, podkreślając, że polski mundur gwarantuje bezpieczeństwo regionu. Zaznaczył, że jego nosiciele są najlepszymi ambasadorami Polski, gotowymi bronić wolności innych, ale życie oddadzą wyłącznie za ojczyznę. W tle wizyty widoczny był pancerz „Dmowskiego” i nawiązania do dziedzictwa generała Maczka.
Poczucie bezpieczeństwa w Europie staje się coraz bardziej złudne, a czas na teoretyczne rozważania dobiegł końca. Ostrzeżenia płynące z najwyższych szczebli struktur NATO wskazują na konieczność radykalnej zmiany myślenia o obronności. Przygotowanie do konfliktu o pełnej skali przestaje być opcją, a staje się imperatywem wymuszonym przez agresywną politykę wschodniego sąsiada.
W obliczu rosnącego napięcia geopolitycznego i niepewnej sytuacji na froncie ukraińskim, polska dyplomacja przejmuje inicjatywę. Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski w trybie nagłym zwołał spotkanie Rady Państw Morza Bałtyckiego (RPMB). Przekaz jest jasny: region bałtycki musi stać się twierdzą nie do zdobycia.Sytuacja w Europie Wschodniej zmienia się dynamicznie, a echa wojny w Ukrainie coraz wyraźniej rezonują w basenie Morza Bałtyckiego. W odpowiedzi na te wyzwania, szef polskiego MSZ podjął decyzję o zwołaniu nadzwyczajnej wideokonferencji z udziałem ministrów spraw zagranicznych państw regionu oraz przedstawiciela Komisji Europejskiej.
Polskie oraz sojusznicze siły powietrzne zwiększyły aktywność w odpowiedzi na nocny atak Rosji na Kijów. Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych potwierdziło poderwanie myśliwców w polskiej przestrzeni powietrznej.
W czwartkowy wieczór nad jedną z najpilniej strzeżonych lokalizacji w Europie Zachodniej doszło do niebezpiecznego naruszenia bezpieczeństwa. Ochrona francuskiej marynarki wojennej została zmuszona do podjęcia bezpośrednich działań obronnych w odpowiedzi na pojawienie się niezidentyfikowanych obiektów. Incydent miał miejsce nad miejscem, które stanowi kluczowy element strategicznego systemu odstraszania jednego z mocarstw nuklearnych.
Czy Zachód ma zaledwie kilkanaście miesięcy, by przygotować się do globalnego konfliktu? Najnowsze ostrzeżenia płynące od wysokich rangą dowódców amerykańskich oraz doniesienia niemieckiego wywiadu rysują niepokojący scenariusz. Rok 2027 może stać się punktem zwrotnym w historii świata.W kuluarach sztabów NATO i gabinetach politycznych coraz głośniej mówi się o konkretnej dacie, która spędza sen z powiek analitykom bezpieczeństwa. To nie odległa przyszłość, a perspektywa niespełna dwóch lat. Generał Alex Grynkewich, jeden z kluczowych dowódców sił USA w Europie, stawia sprawę jasno: czas na spokojne planowanie się skończył.
Decyzja parlamentu w Thorshavn zmienia układ sił na północnym Atlantyku. Wieloletnia współpraca gospodarcza ustępuje miejsca napięciom geopolitycznym. Rosyjscy giganci rybni tracą strategiczny dostęp do kluczowych wód i infrastruktury, a dyplomatyczne echa tego ruchu wywołują już ostrą reakcję w Moskwie.
Na dwóch kluczowych dla bezpieczeństwa Europy odcinkach - Bałtyku i wschodniej flance Sojuszu - trwają intensywne działania wojskowe. Ćwiczenia morskie z udziałem tysięcy żołnierzy oraz strategiczne wzmocnienie ochrony przestrzeni powietrznej pokazują determinację NATO w budowaniu odstraszania i gotowości.
Raporty Straży Granicznej od miesięcy przypominają wojenne meldunki, a najnowszy komunikat z 2-3 grudnia 2025 roku tylko potwierdza tę ponurą regułę. Mimo zimy i trudnych warunków atmosferycznych, presja na wschodnią granicę Polski nie słabnie. Funkcjonariusze musieli po raz kolejny stawić czoła nie tylko próbie nielegalnego wejścia do kraju, ale i bezpośredniej, fizycznej agresji.W najnowszym raporcie podsumowującym wydarzenia z ostatnich kilkudziesięciu godzin, Straż Graniczna poinformowała o incydencie, który mógł zakończyć się tragicznie. W rejonie odpowiedzialności jednego z podlaskich oddziałów doszło do siłowej próby forsowania zapory granicznej.
Sytuacja na akwenie czarnomorskim uległa gwałtownej zmianie. Otrzymaliśmy niepokojące doniesienia o bezpośrednim zagrożeniu dla żeglugi handlowej, które wymagają natychmiastowej uwagi opinii publicznej. Bezpieczeństwo szlaków morskich staje pod znakiem zapytania w obliczu najnowszych wydarzeń.
Sojusz Północnoatlantycki stoi w obliczu konieczności redefinicji swojej strategii obronnej. W obliczu narastającego zagrożenia hybrydowego ze strony Rosji, czołowi wojskowi sugerują odejście od dotychczasowej bierności. Nowe podejście zakłada nie tylko obronę, ale także aktywne wyprzedzanie ruchów przeciwnika, co może fundamentalnie zmienić układ sił w Europie.
Europa znajduje się pod stałą presją, a granica między pokojem a wojną zaciera się na skutek działań Moskwy. Obserwujemy systematyczny wzrost prób sabotażu oraz naruszeń przestrzeni powietrznej, które wymagają zdecydowanej reakcji. Czas bierności minął; chłodna analiza zagrożeń wymusza na państwach Sojuszu natychmiastową korektę strategii bezpieczeństwa i przejście do bardziej proaktywnej postawy. Politicio ujawnia, jak Europa chce przejąć inicjatywę ws. Rosji.
Czy Europa stoi u progu historycznego przełomu? Najnowsze słowa sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego rozbudziły nadzieję na rychłe zakończenie wojny na Ukrainie - być może jeszcze przed końcem 2025 roku.
We wtorkowy poranek 25 listopada drony naruszyły przestrzeń jednego z państw NATO. W odpowiedzi pilnie poderwano w powietrze sojusznicze myśliwce. Aktualnie trwa ustalanie szczegółowych okoliczności incydentu. Lotnictwo w dalszym ciągu monitoruje sytuację.
Napięcie na wschodniej flance NATO nie słabnie, a niebo nad Europą Środkową stało się areną cichej gry wywiadów. Na niebie pojawiła się tajna broń, o której przelocie niewiele osób wiedziało. Choć uwaga świata skupia się na froncie ukraińskim, kluczowe manewry odbywają się również bezpośrednio nad Polską.
Wojna na Ukrainie nieustannie generuje nowe punkty zapalne, a ostatni atak dronów na przeprawę promową na Dunaju w Orliwce, tuż przy granicy z Rumunią, jest sygnałem, który może niepokoić rynki i polityków w całym regionie. Incydent ten, będący kolejnym uderzeniem w kluczową infrastrukturę, budzi pytania o bezpieczeństwo szlaków handlowych i ewentualne reakcje krajów NATO, w tym Rumunii, która w odpowiedzi poderwała myśliwce.
Rosja znów prowokuje nad Bałtykiem. Polskie Siły Powietrzne po raz trzeci w tym tygodniu interweniowały nad Morzem Bałtyckim. Dziś o godzinie 9:00, poderwano myśliwce dyżurne MIG 29 w celu przechwycenia rosyjskiego samolotu Ił-20. Właśnie pojawił się komunikat w sprawie.
To już drugi taki przypadek w ciągu zaledwie dwóch dni. Polskie myśliwce MiG-29 poderwały się w czwartek rano, aby przechwycić rosyjski samolot rozpoznawczy, który wykonywał lot nad Morzem Bałtyckim bez włączonego transpondera i bez zgłoszonego planu lotu. Szef MON, Władysław Kosniak-Kamysz przekazał pilne informacje.
Polskie myśliwce MiG-29 wystartowały z jednej z baz NATO po tym, jak systemy obrony powietrznej wykryły niezidentyfikowany samolot zbliżający się do przestrzeni powietrznej sojuszu. Jak się okazało – był to rosyjski Ił-20, maszyna rozpoznawcza wyspecjalizowana w prowadzeniu misji szpiegowskich. Choć incydent zakończył się bez naruszenia granic Polski, eksperci nie mają wątpliwości: to kolejny test gotowości NATO i próba wywarcia presji na wschodnią flankę sojuszu.
Nad południową Estonią doszło do zdarzenia, które ponownie zwróciło uwagę świata na bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO. 17 października nad amerykańskimi koszarami w rejonie Reedo wykryto dwa niezidentyfikowane drony.
Rosyjskie bombowce strategiczne pojawiły się nad Bałtykiem, wzbudzając zainteresowanie międzynarodowych obserwatorów. Maszyny nie były jednak same. W pewnych momentach towarzyszyły im myśliwce z innych krajów.
Napięcie między Rosją a krajami zachodnimi nieustannie rośnie. Tym razem to Niemcy głośno biją na alarm. Zdaniem tamtejszych służb sytuacja jest znacznie poważniejsza, niż wielu polityków chciałoby przyznać. Czy Europa powinna zacząć szykować się na konfrontację?
NATO coraz poważniej rozważa zbrojną odpowiedź na rosyjskie prowokacje i prowadzoną wojnę hybrydową. Tak donoszą zagraniczne media. Ze słów informatorów wynika, że potencjalny scenariusz zakłada uzbrojenie dronów obserwacyjnych na wschodniej flance sojuszu. To jednak nie wszystko. Mówi się także o otwieraniu ognia do rosyjskich samolotów.
Prezydent Białorusi wystosował groźbę w stronę NATO, a w swojej wypowiedzi zaznaczył również rolę Polski. Jego słowa wywołały falę komentarzy na forum międzynarodowym i w krajach sąsiednich.
Podczas 80. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ Siergiej Ławrow skierował ostrą przestrogę wobec państw NATO i Unii Europejskiej. Szef rosyjskiej dyplomacji oskarża Zachód o prowokacje i przypisywanie Moskwie planów ataku na kraje sojuszu. Jednocześnie podkreślił, że każda próba naruszenia rosyjskiej przestrzeni powietrznej spotka się z reakcją.
Rosja ostro zareagowała na projekt stworzenia tzw. Straży Wschodniej Flanki, którego częścią ma być budowa "muru dronowego" wzdłuż granicy Unii Europejskiej. Moskwa ostrzegła, że takie działania mogą doprowadzić do eskalacji i pogłębić napięcia militarne oraz polityczne w Europie.
Amerykańsko-kanadyjskie dowództwo NORAD przechwyciło dwa bombowce Tu-95 i dwa myśliwce Su-35 w strefie identyfikacji obrony powietrznej (ADIZ) Alaski. W akcji wykorzystano samolot wczesnego ostrzegania E-3, cztery F-16 i cztery tankowce KC-135. Dowództwo poinformowało, że rosyjskie maszyny nie naruszyły przestrzeni powietrznej USA ani Kanady i nie stanowiły zagrożenia, a podobne incydenty w regionie są rutynowe.