Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Strażnik więzienny wyjaśnił, co spotka oprawców Kamilka. Wiele osób się zdziwi
Zuzanna Ptaszyńska
Zuzanna Ptaszyńska 16.05.2023 15:55

Strażnik więzienny wyjaśnił, co spotka oprawców Kamilka. Wiele osób się zdziwi

Oprawcy Kamilka z Częstochowy
KMP w Częstochowie, Facebook

Większość osób zaznajomionych z tragedią Kamilka z Częstochowy chce jak najsurowszych kar dla ojczyma i matki chłopca.  Wiele osób uważa wręcz, że może dojść do  wymierzenia sprawiedliwości oprawcom przez innych osadzonych. Strażnik więzienny, który napisał list do redakcji Faktu, rozwiał te wątpliwości. Jego wnioski są zaskakujące.

Polacy domagają się najsurowszych kar dla oprawców Kamilka

Cała Polska żyje skatowaniem 8-letniego Kamilka, który zmarł 8 maja. Kat dziecka, Dawid B., może spodziewać się bardzo surowej kary. Prokurator generalny zapowiedział, że zostanie zmieniona kwalifikacja czynu z usiłowania zabójstwa i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem na zabójstwo.

Od pierwszych dni, gdy Kamilek przebywał w szpitalu, pojawiły się w internecie komentarze domagające się kary śmierci dla oprawcy. Te głosy nasiliły się po ogłoszeniu przez media wiadomości o śmierci 8-letniego chłopca. Niemniej, w naszym systemie prawnym kara śmierci od wielu lat nie funkcjonuje.

Znany kryminolog prof. Brunon Hołyst w rozmowie z dziennikarzami Radia ZET zwrócił uwagę, że Dawid i Magdalena B. będą musieli najprawdopodobniej zostać objęci specjalną ochroną przed innymi osadzonymi z uwagi na wyjątkowo haniebne przestępstwa, jakich się dopuścili. - Będą bici, odizolowani od innych, pozbawieni praw, czeka ich psychiczna separacja, a nawet poniżenie w postaci wykorzystywania seksualnego - przyznał. Jego zdaniem opiekunowie Kamila spotkają się z wrogością i pogardą, a także wykluczeniem z więziennej społeczności, przy czym o wiele gorsze rzeczy mogą spotkać matkę chłopca. - Więźniarki, tak jak polskie kobiety, są totalne. Jak kochają, to na całego, jak doznają poniżenia, to potrafią zabić - tłumaczył.

Siostra Kamilka z Częstochowy podjęła decyzję, nie mogła inaczej. "Obiecałam bratu"

Strażnik więzienny zabrał głos ws. kata 8-latka

Pewien strażnik więzienny napisał list do redakcji Faktu. Wytłumaczył w nim, co może spotkać w zakładzie karnym katów 8-latka - tj. zarówno bezpośredniego oprawcę, jak i biernie przyglądającą się cierpieniu chłopca matkę. - Tragedia Kamila niestety niczego nie zmieni, będzie kolejnym małym odcinkiem na autostradzie przemocy wobec dzieci, często zadawanej przez najbliższych. Przy śmierci dziecka sprawcy są najczęściej łapani i skazywani, ale lżejsza przemoc… Zakładam, że dzieje się w sposób ciągły i pozostaje bezkarna - napisał strażnik.

Mężczyzna przekazał, że zakłada, że życzenie/przekonanie ludzi o zemście osadzonych na mordercach dzieci czy gwałcicielach dzieci, to tylko życzenie. Jak to ujął, uśmiecha się pod wąsem, gdy czyta w internetach “wróżby” internautów, gdy ktoś taki trafia do więzienia.

- “No teraz to zrobią mu z d**y jesień średniowiecza”, “grypsujący takich uwielbiają, będzie robił codziennie za dz**kę”, etc. Głupoty. Wiem, że są miejsca, gdzie medialnych oprawców wita się ostrymi okrzykami z okien, a i dalsza odsiadka pewnie nie należy do najmilszych. Myślę jednak, że to incydentalne sytuacje. “Więzienna Polska” zrobi wszystko, by tym skazańcom nie spadł włos z głowy - nieoczekiwanie stwierdził strażnik więzienny. 

Dlaczego tak się dzieje? - Po pierwsze: dla swojego spokoju. Żaden oddziałowy ani “wychowek” nie wsadzi takiego w miejsce, gdzie będzie mu groziło niebezpieczeństwo, bo sam za to później odpowie, gdy sprawa się wyda. I kierownictwo ma to na uwadze. Każdy wszak dba o swój spokój przede wszystkim. Po co ryzykować dyscyplinarne kary, sprawy sądowe czy w ostateczności wydalenie ze służby? Nie ma to sensu - tłumaczy mężczyzna.

Tak bestialskie czyny bywają "przyjmowane z uznaniem"

Mężczyzna wyjaśniał, skąd bierze się taki stan rzeczy. - Co robię, jak do mnie trafia taki gość? Miejsce z reguły ma już wcześniej przygotowane, będzie siedział albo z podobnymi sobie albo z jakimiś “dziadkami”, których nic nie interesuje, a już najmniej samosądy. Zawsze jednak pytam takiego, jak wjedzie z taboru, czy chwali się w celi tym, co zrobił? Raczej nie ma dumnych z tego, więc mają jakąś pokrętną bajerę przygotowaną na ten temat - przekonuje strażnik.

Przekazał, że taki więzień trafia na tzw. ochronkę, gdzie umieszcza się osoby z podejrzanymi artykułami, bojaźliwych czy takich, którzy nie radzą sobie w grupie podczas odsiadki bądź zostali z grupy “pogonieni”. - Ale są jednostki pewne siebie, które odbywają karę za np. zabójstwo swojego dziecka. […] No i zdarza się, że wchodzi do celi i mówi, że siedzi “za głowę”, a to w wielu kręgach przyjmowane jest niestety z uznaniem, jak ma jeszcze do tego pieniądze, pomoc z wolności, to siedzi bez większego stresu. A jak jeszcze jest typem roszczeniowca i umie pisać, to smaruje skargi, gdzie się da i na cokolwiek. W tym wypadku zyskuje ”medialność", a bywa, że i wsparcie ze strony instytucji państwowych! - pisał informator Faktu. - Czy ktoś zrobi mu krzywdę w więzieniu? Pięć razy się zastanowi, nim coś takiego przyjdzie mu do głowy - dodał.

Matka Kamilka nie jest odosobnionym przypadkiem

Co w takim razie z matką Kamilka? Czy strażnik podziela opinię ww. kryminologa? W końcu inne kobiety mogą być bardzo zawzięte, jeśli chodzi o wymierzenie “sprawiedliwości” matce, która nie reagowała na katowanie własnego dziecka. - Warto sobie uświadomić, że wśród populacji osadzonych kobiet naprawdę spora grupa siedzi za bardzo brutalne przestępstwa, mało jest pospolitych złodziejek czy oszustek, a sporo morderczyń, członkiń grup zorganizowanych itp. Spory procent to osadzone za morderstwa, także swoich najbliższych, w tym dzieci - tłumaczył mężczyzna. - Dlatego i dzieciobójczynie nie są traktowane gorzej. No i wszędzie rządzi pieniądz, widzę kolosalne zmiany pod tym kątem w ciągu ostatnich lat. Kto ma pieniądze, ten w więzieniu żyje, niemal jak chce. Kto nie ma pomocy, często stoi w cieniu - dodał.

Informator Faktu podzielił się też ogólną refleksją na temat odpowiedzialności jego kolegów po fachu i tym, jakie zadania mają przed sobą postawione. - Skazani jednak obawiają się innych skazanych, a nasza rola, jako funkcjonariuszy, polega na tym, by ich tego strachu pozbawić i zapewnić. Jak sugerują przełożeni: możliwie najszerszy dobrostan. Jest to paradoksalna sytuacja, bo zakład z definicji: karny, ma skazanym sprawiać jak najmniejszą dokuczliwość. Innymi słowy: musimy działać tak, by skazani byli zadowoleni z pobytu w zakładzie KARNYM. Dlatego prawie śmiać mi się chce, gdy widzę te przestrogi wygłaszane w przestrzeni publicznej i sugestie, że w więzieniu spotka ich SPRAWIEDLIWOŚĆ. A gwoli ścisłości, kto niby miałby ją wymierzać? Ci, co krzyczą z okien, witając nowo przybyłych do odsiadki? Czy to jacyś lepsi ludzie? - ironizował strażnik.

Źródło: Fakt