Skandal w samym centrum miasta. Z karawanu wypadły zwłoki kobiety, rodzina jest załamana
Szokujące zdarzenie w Stalowej Woli. Policjanci potwierdzili, że w piątek wieczorem na terenie miasta z jadącego karawanu na ulicę wypadło ciało kobiety, jednak nikt nie zawiadomił służb w sprawie. Teraz sprawdzają, czy nie doszło do znieważenia zwłok. Właścicielka zakładu tłumaczy, jak doszło do zdarzenia i przeprasza rodzinę zmarłej osoby.
Stalowa Wola. Z karawanu wypadły zwłoki
Dramat rodziny zmarłej kobiety rozegrał się w piątek, 18 października, wieczorem. Policjanci nie otrzymali oficjalnego zawiadomienia o zdarzeniu, jednak po doniesieniach medialnych w sprawie podjęte zostały czynności wyjaśniające. Około godziny 19 na ulicy Staszica w Stalowej Woli z karawanu zakładu pogrzebowego wypadły zwłoki.
ZOBACZ: Nocna katastrofa w polskim mieście. 4 osoby nie żyją, 12 walczy w szpitalu
Zwłoki kobiety wypadły na ulicę z jadącego karawanu
Policjanci dotarli na miejsce zdarzenia w momencie, gdy ciało zostało zabrane, a karawan odjechał.
W sprawie prowadzone jest postępowanie, przesłuchujemy świadków. Policjanci ustalą również, czy teren ten objęty jest kamerami monitoringu – dodała aspirant Małgorzata Kania, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Stalowej Woli, cytowana przez portal echodnia.eu.
O zdarzeniu informował portal stalowemiasto.pl. Według jego relacji, jadący w tej okolicy mężczyzna nagle zobaczył na szybie swojego auta prześcieradło. Po jego zsunięciu zobaczył leżącą na jezdni kobietę. Kierowca z początku myślał, że została ona potrącona. Właścicielka zakładu przeprosiła rodzinę zmarłej kobiety i wyjaśniła, jak doszło do zdarzenia.
ZOBACZ: 17-latka zniknęła nagle 26 lat temu. Kilka dni później trafiono na to. Ojciec osiwiał w kilka chwil
"To był nieszczęśliwy wypadek"
To był nieszczęśliwy wypadek. Dla rodziny ciężkie przeżycie, dla nas tragedia – mówi Karolina Sztyber, właścicielka zakładu pogrzebowego „Hades” z Niska.
W nadesłanym do redakcji Wyborczej oświadczeniu właścicielka zakładu wyraziła głębokie ubolewanie nad sytuacją, wystosowała przeprosiny do rodziny zmarłej i wyjaśniła, jak doszło do sytuacji.
Z głębokim ubolewaniem informujemy, że w wyniku niespodziewanej awarii technicznej elektrozaczepu tylnej klapy w karawanie, podczas przewozu ciała osoby zmarłej doszło do niefortunnego zdarzenia, które nie odzwierciedla wysokich standardów naszej firmy, naszej głębokiej empatii wobec rodzin zmarłych oraz szacunku, jaki zawsze okazujemy osobom zmarłym (…) Nasze myśli są z rodziną zmarłego, którą poinformowaliśmy o wszystkim niezwłocznie po zdarzeniu. Pozostajemy w stałym kontakcie z rodziną zmarłego, oferując wszelkie możliwe wsparcie. Naszym najważniejszym celem jest pomoc rodzinom w najtrudniejszych momentach ich życia, a ta sytuacja jest dla nas głęboko poruszająca i cały nasz zespół ją mocno przeżywa – czytamy w oświadczeniu.
Karolina Sztyber dodała, że “karawan był prowadzony przez doświadczonego pracownika z kilkuletnim stażem, który zawsze działa z pełnym zaangażowaniem i szacunkiem dla osób zmarłych oraz ich rodzin”.