Roman Wilhelmi zasłynął dzięki "Czterem pancernym". Całą gażę przepił w hotelowych restauracjach
Roman Wilhelmi podbił serca Polaków rolą Olgierda Jarosza w kultowym serialu "Czterej pancerni i pies". W wywiadach otwarcie przyznawał, że zagrał dowódcę czołgu "Rudy 102" dla pieniędzy, gdyż marzył o samochodzie. Życie zweryfikowało jego plany - całą gażę przepił w hotelowych restauracjach.
Roman Wilhelmi pojawiał się na ekranach od 1955 roku. Popularność uzyskał jednak dopiero ponad dekadę później, kiedy znalazł się w obsadzie "Czterech pancernych". Pytany o powody swojej decyzji nie krył podekscytowania.
Roman Wilhelmi dorobił się na "Czterech pancernych". Całą pensję przepił w restauracjach
- Przyjąłem ją [rolę - red.], bo rozpierała mnie energia, bo było to coś nowego po latach drugoplanowych ról w teatrze. Zabawa w wojsko z dala od domu i z dala od codzienności - mówił aktor w wywiadach. To jednak niejedyny powód, dla którego przyjął angaż.
Roman Wilhelmi był przekonany, że gra w "Czterech pancernych" będzie wiązała się z pokaźnym zastrzykiem gotówki. Tak jak wielu Polaków marzył o kupnie nowego samochodu, który w tamtych czasach był niewątpliwym luksusem. Niestety, nie dopiął swojego celu.
- Spodziewałem się też większej forsy, marzyłem o kupnie samochodu. Niestety, życie w hotelach było kosztowne, a płynąc na fali euforii o zdobyciu fortuny, przepuściłem forsę i przepiłem ją w restauracji hotelowej. Gdy po dwóch latach wytężonej pracy otrzeźwiałem wreszcie, trzymałem w rękach mój jedyny łup z tej przygody - marynarkę z niepasującym do niej krawatem - wyznał dziennikarzom.
Również popularność szybko dała się Romanowi Wilhelmiemu we znaki. Cieszyło go to, że przypadkowi ludzie są bardziej skłonni do bezinteresownej pomocy, ale nigdy o niej nie marzył. - Wszystko to zawdzięczam roli dowódcy czołgu, która w moim pojęciu, żadnym dorobkiem artystycznym nie była - opowiadał.
Co więcej, po latach Roman Wilhelmi gorzko mówił, że chociaż zyskał dużą popularność, to nie chciano obsadzać do w innych rolach.
Olgierd Jarosz nie powrócił do żywych. Roman Wilhelmi wybrał pracę w NRD
Kiedy przystępowano do pracy nad serialem, ustalono, że powstanie osiem odcinków, w których zginie jeden z głównych bohaterów. Wybór padł na Olgierda Jarosza granego przez Romana Wilhelmiego. Jego bohater zginął w boju o Wejherowo.
Mimo że aktorowi początkowo nie podobała się ta decyzja, później przyznawał, że dzięki szybkiemu zakończeniu wątku "rola Olgierda nie okazała się aż takim balastem". Gdy w 1970 roku twórcy serialu chcieli ożywić dowódcę czołgu, Roman Wilhelmi nie zgodził się na powrót na plan. Wolał zagrać w niemieckim filmie "Ponieważ Cię kocham".
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Małgorzata Tomaszewska o rozstaniu Cichopek i Hakiela: "Nie miała innego wyjścia"
"Totalne remonty Szelągowskiej" wyremontują mieszkanie Marcina "Borkosia" Borkowskiego
Źródło: "Nie potrafiłem być zwyczajny" Marcin Rychcik