Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Społeczeństwo > Poszła do kościoła i wróciła załamana. Oburzyło ją zachowanie księdza
Elżbieta Włodarska
Elżbieta Włodarska 04.03.2024 08:23

Poszła do kościoła i wróciła załamana. Oburzyło ją zachowanie księdza

Kościół
fot. Wojciech Olkusnik/East News

Czy osoby wierzące mogą odczuć różnicę pomiędzy wizytą w Kościele znajdującym się w małym miasteczku bądź wsi a dużym miastem? Okazuje się niestety, że zdarzają się takie sytuacje, a o jednej z nich wspomniała pewna kobieta, która była mocno rozczarowana wizytą w jednej z warszawskich świątyni. 

Poszła do kościoła i nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła

Dla wielu osób wiara jest niezwykle ważna, przez co nie wyobrażają sobie niedzieli bez modlitwy w Kościele czy świąt celebrowanych w świątyni. Udają się tam nie z przymusu, lecz z chęci rozmowy z Bogiem. Okazuje się jednak, że nie zawsze ta wizyta może przebiec tak, jak można byłoby się tego spodziewać.

Przekonała się o tym jedna z czytelniczek portalu kobieta.gazeta.pl. Udała się do jednego z Kościołów znajdujących się w Warszawie, jednak po tym, co ją spotkało, zamarzyła o powrocie do świątyni znajdującej się w jej rodzinnej miejscowości.

Napisał kilka słów o dziadku. Nauczycielka nie wiedziała, co powiedzieć

Kobieta nie była zadowolona z tego, co spotkało ja w Kościele

Mogłoby się wydawać, że Kościoły Katolickie są takie same - choć może znacznie różnić się ich wygląd zewnętrzny czy wewnętrzny, msze powinny przebiegać w taki sam sposób, powinny być przepełnione żarliwą modlitwą i skupieniem się na niej. Czy tak faktycznie jest?

O tym, co spotkało panią Natalię w świątyni, wspominał portal kobieta.gazeta.pl. Okazuje się, że wywodząca się z wierzącej rodziny kobieta po przeprowadzce do stołecznego miasta chciała nie rezygnować z religii, z modlitwy, dlatego też udała się do jednego z okolicznych kościołów. Niestety to, z czym się spotkała, wyraźnie ją rozczarowało.

Moja rodzina jest bardzo wierząca. Kiedy wyprowadziłam się do Warszawy, to zarówno dziadkowie, jak i rodzice prosili mnie, abym nie zaniedbywała Boga. Chodziło im o codzienną modlitwę i niedzielne uczestnictwo we mszach świętych. Obiecałam, że będę pielęgnować to, co mnie nauczyli. Zresztą nie miałam z tym problem większego - wyjaśniła kobieta.

Jednocześnie obawiała się, czy odczuje różnicę pomiędzy Mszami Świętymi odprawianymi w wiejskim Kościele, do których dotychczas była przyzwyczajona, a tymi prowadzonymi w świątyni znajdującej się w wielkim mieście. Pomimo tych obaw tłumaczyła sobie, że nie będą one odbiegać od siebie, bowiem Msze powinny odprawiane być tak samo, z takim samym zaangażowaniem ze strony duchownych. Jak się później okazało, myliła się.

Co nie spodobało się kobiecie w Kościele w Warszawie? Zachowanie księdza odbiera mowę

Kobieta na łamach portalu wyjawiła, że wizyta w Kościele znajdującym się w Warszawie rozczarowała ją. Wyjaśniła, że to, co ja spotkało, znacznie odbiegało od tego, co widziała u siebie na Podkarpaciu. Pierwsze, co przykuło jej uwagę, to kazanie.

Czułam, że to dla niego tylko zwykła formułka, a nie słowa, które powinny wpłynąć na wiernych - przekazała dziewczyna.

Następnie wspomniała o sytuacji podczas zbiórki pieniędzy na tacę. Kobieta wyznała, że źle czuła się w tym momencie, ponieważ duchowny w tym czasie bacznie obserwował, kto i jaką kwotę wrzucił do koszyczka. Stwierdziła, że w tym czasie poczuła się nie jak w miejscu zadumy i modlitwy, lecz w instytucji.

Ksiądz patrzył kto i ile daje na tacę. Widziałam jego zainteresowany wzrok, który był kierowany raz na wiernych i raz na pieniądze. No porażka. Przecież to jest wstyd! - napisała kobieta.

Sprawiło to, że poczuła się zawiedziona, jednak pomimo tego nie zamierza zaprzestać chodzenia do Kościoła. Ma to jednak konkretny plan, który ostatecznie ją zadowoli - wyjawiła, że na weekendy będzie wracać w swoje rodzinne strony, by tam uczestniczyć we Mszy Świętej.

Źródło: kobieta.gazeta.pl