Porażające sceny na pogrzebie w polskim mieście. Kobieta chowała matkę dwa razy
Mama pani Iwony przegrała walkę z rakiem, ale pogrzeb, który powinien być ukojeniem… przyniósł kolejny ból. W czasie pogrzebu doszło do skandalu. Zmarła miała dwa pogrzeby, wszystko w przeciągu 3,5 godziny. Zakład pogrzebowy, który nie przyznaje się do winy, popełnił fatalny błąd. - Mam poczucie, że zawiodłam mamę - powiedziała kobieta przed kamerą programu Interwencja.
Skandal na szczecińskim cmentarzu, dwa pogrzeby w 3,5 godziny
Pogrzeb powinien zamykać pewien rozdział, ale dla rodziny pani Iwony Zawady ze Szczecina stał się otwartą raną. Mama szczecinianki była chowana aż dwa razy, gdyż po wejściu z trumną na cmentarz jasne stało się, że pomylone zostały miejsca, gdzie spocząć miały zwłoki.
Rak pokonał panią Mariolę. - Zawożąc mamę wtedy do szpitala liczyliśmy, że zostaną dobrane leki przeciwbólowe, ale niestety jej stan się tak pogorszył, że po prostu zmarła - mówiła pani Iwona przed kamerami programu Interwencja. Nie mogła przypuszczać, że to nie koniec jej zmartwień. Wyprawienie pogrzebu okazało się nie tylko wielkim kosztem, ale i okupione wielkimi nerwami.
Piotr Kraśko zakończył "Fakty" TVN radosną nowiną. Wielu Polaków na to czekałoKobieta nieomal została złożona w złym grobie
Pani Mariola zmarła 4 maja, 6 maja jej córka była już na cmentarzu i wybrała kwaterę dla swojej matki. Niedaleko pochowani byli jej dziadkowie. Wszystko wydawało się idealnie zaplanowane. - Udałyśmy się jeszcze raz do zakładu pogrzebowego powiedzieć pani, że miejsce zostało wybrane. Wyjaśniła, że ona i tak dostanie karteczkę z zakładu usług komunalnych, ale my jej to powiedziałyśmy, a ona miała sobie to po prostu zapisać - wyjaśniała pani Iwona.
Kiedy w dniu pogrzebu kobieta weszła na cmentarz i dotarła do rozkopanego grobu, gdzie spocząć miała jej matka… przeżyła szok. - Zaczęłam się rozglądać… nie to miejsce. Nie wiedziałam zupełnie, co mam zrobić, bo z jednej strony miałam trumnę mamy, a z drugiej strony… komu to zgłosić - wyjaśniała pogrążona w żałobie córka.
Nastąpiło spore zamieszanie, a to wszystko w czasie pogrzebu pani Marioli. Nie takie ostatnie pożegnanie wymarzyła dla ukochanej matki. Pracownicy zakładu pogrzebowego zdali sobie sprawę z pomyłki. Stało się coś, co jest ewenementem na skalę kraju.
Kobieta chce 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia za zamieszanie przy pogrzebie matki
Pogrzeb się odbył… dwa razy. Trumna zjechała w dół jednak tylko raz. Nie bez powodu. - Pogrzeb odbył się zgodnie z tym, jak powinien odbyć się pogrzeb, nastąpiło nasypanie ziemi na trumnę, ale nie zjechała ona do grobu. Gdyby to nastąpiło, to musiałabym starać się o ekshumację zwłok, żeby zmienić mamie miejsce pochówku - wyjaśniała w rozmowie z Interwencją zrozpaczona kobieta.
Pani Iwona dochodzi teraz swoich racji w sądzie. Zakład pogrzebowy nie przyznaje się do błędu i właścicielka firmy w przepychance z dziennikarzami Interwencji oświadczyła, że córka denatki będzie oskarżona przez nich o zniesławienie. - Na razie nic nie jest udowodnione - grzmiała oburzona widokiem dziennikarzy kobieta.
Zakład Usług Komunalnych pokazał dziennikarzom dokumenty. Jasno wskazywały one, która kwatera została wykupiona przez córkę zmarłej. - Zależy mi tak naprawdę na tym, żeby udowodniono tym ludziom, że popełnili błąd i nie poczuwają się zupełnie do winy. To jest po prostu niewyobrażalne, że nie mogłam zakończyć życia mamy z szacunkiem - oświadczyła pokrzywdzona. Koszt pogrzebu wyniósł 13 tysięcy złotych. Pani Iwona domaga się wypłacenia 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
- Zwracamy uwagę na kwestię przywiezienia trumny na drugi pogrzeb. Część pracowników była w stroju roboczym, trumna była w furgonetce, gdzie znajdowały się narzędzia. Pytanie też, gdzie w ogóle znajdowała się ta trumna przez trzy godziny? Być może doszło do pewnego rodzaju profanacji zwłok - wyjaśniała przed kamerą prawniczka pani Iwony, Grażyna Wódkiewicz.
Źródło: interwencja, polsatnews.pl