Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Afera pogrzebowa w Żaganiu, mieszkańcy są oburzeni. "Do celu dąży po trupach"
Agata Jaroszewska
Agata Jaroszewska 29.07.2023 11:11

Afera pogrzebowa w Żaganiu, mieszkańcy są oburzeni. "Do celu dąży po trupach"

trumny
EAST NEWS/PHANIE

Skandal pogrzebowy w Żaganiu (woj. lubuskie). Dziennikarze ujawnili nieuczciwe praktyki jednego z zakładów pogrzebowych. - To jest człowiek, który do celu dąży po trupach - mówi o Krzysztofie M. były pracownik. Firma pogrzebowa wie o śmierci szybciej niż zmarli denata?

Zmowa pogrzebowa w Żaganiu? Oskarżenia wobec jednej z firm

Pogrzeb i śmierć to kwestie, które są wyjątkowo trudne i nie ma możliwości, by się na nie przygotować. Tym większe oburzenie budzą doniesienia dziennikarzy programu “Interwencja”.

Dotyczą one działań jednego z zakładów pogrzebowych w lubuskim Żaganiu. Były pracownik i mieszkańcy opowiedzieli o praktykach Krzysztofa M., a te jasno wskazują, że mężczyzna przekracza granice.

Jest oficjalny komunikat. TVN właśnie potwierdził plotki na temat Doroty Wellman

Pracownicy zakładu pogrzebowego wiedzieli o zgonach wcześniej niż bliscy zmarłych?

Branża pogrzebowa w Żaganiu trzymana jest w garści przez jednego człowieka? Dziennikarze naświetlili nieuczciwe praktyki Krzysztofa M., który prowadzi zakład pogrzebowy. Były pracownik zgodził się na rozmowę i ujawnił, że rodziny zmarłych mogły czuć się przytłoczone podejściem zakładu pogrzebowego.

- To jest człowiek, który do celu dąży po trupach, brzydko mówiąc. Jest bezczelny. Nachalnie ludzi do siebie nagabuje, każe im chować. Mówi, że to są ciała jego, które są przyszpitalne. Mówi, że tylko on może chować te ciała - mówił oskarżycielskim tonem były pracownik Krzysztofa M. w rozmowie z Interwencją.

To jednak nie wszystko. Głos zabrali również mieszkańcy. Oni także uważają, że nie tak powinien wyglądać kontakt zakładu pogrzebowego z rodziną zmarłych. Czy to możliwe, by pracownicy wiedzieli wcześniej o śmierci denata niż najbliższe mu osoby?

Krzysztof M. miał manipulować rodzinami zmarłych

- Babcia zmarła, to ciocia mówi, że godzina nie minęła, a ten człowiek już był pod adresem babci. Na początku nie wiedziałam, co się w ogóle dzieje - powiedziała przed kamerą pani Barbara Lewandowska. Podobnych relacji nie brakuje.

Krzysztof M., który stał się głównym antybohaterem afery pogrzebowej w Żaganiu, od lat prowadzi przyszpitalne prosektorium. Co to oznacza w praktyce? Ze szpitalem łączy go umowa na odbiór i przechowywanie zwłok. Rodziny osób, które miały okazje spotkać się z właścicielem zakładu pogrzebowego, wprost wskazują, że regularnie ma miejsce sytuacja, gdy Krzysztof M., wie o śmierci ich bliskich przed nimi. Dodatkowo mężczyzna ma manipulować osobami pogrążonymi w żałobie. Padają słowa, że skoro ciało znalazło się w jego prosektorium, to nie ma innej opcji, jak skorzystanie z usług firmy Krzysztofa M.

Skąd właściciel firmy pogrzebowej ma dostęp do tak wrażliwych i prywatnych informacji? - Nie miał go (adresu - przyp. red.) z dowodu osobistego, bo babcia miała nowy dowód osobisty, w którym nie było adresu. Wziął go pewnie z karty szpitalnej. A karty szpitalnej babcia nie miała przy łóżku, tylko była u lekarza prowadzącego - dodała pani Barbara Lewandowska w rozmowie z Interwencją.

Źródło: interwencja

Tagi: Pogrzeb