Pilne wieści ws. Szymona Holowni, nagły nalot agentów na urząd. Wiadomo, czego szukali
Dyskretne działania służb, wejście do urzędu przed południem i dokumenty, które według wielu źródeł, mogą okazać się kluczowe. Do Urzędu Miasta Otwocka weszli funkcjonariusze działający na polecenie Prokuratury Krajowej, a ich celem były oryginalne podpisy Szymona Hołowni.
Akcja służb w urzędzie w Otwocku. Chodzi o Szymona Hołownię
Według informacji wielokrotnie potwierdzanych przez różne redakcje, funkcjonariusze pojawili się w urzędzie tuż przed południem. Weszli do kilku wskazanych wydziałów i jak mówią osoby z otoczenia urzędu, działali szybko, sprawnie i bez zbędnych komentarzy.
Świadkowie podkreślają, że wyglądało to tak, jakby ekipa śledczych dokładnie wiedziała, czego szuka. Zabezpieczono dokumenty zawierające podpisy Szymona Hołowni, co natychmiast uruchomiło lawinę spekulacji dotyczących prawdziwego celu tej wizyty.
Reakcje urzędu i lakoniczne wyjaśnienia władz miasta
Choć akcja służb wywołała niemałe zamieszanie, władze Otwocka zapewniają, że sprawa nie dotyczy ani prezydenta miasta, ani samego urzędu, ani jego jednostek podległych.
Prezydent Jarosław Margielski potwierdził jedynie, że „czynności zostały przeprowadzone pod nadzorem prokuratury”, nie zdradzając jednak żadnych szczegółów.
Milczenie prokuratury również nie rozwiewa wątpliwości. Przeciwnie, jeszcze bardziej podsyca zainteresowanie sprawą, która zaczyna wyglądać na znacznie poważniejszą, niż początkowo mogło się wydawać.
ZOBACZ TAKŻE: Zamieszanie tuż po wielkim finale "Tańca z gwiazdami". Widzowie są podzieleni, “wygrały zasięgi”
Dlaczego zabezpieczano podpisy Hołowni?
Z ustaleń osób znających sprawę wynika, że prokuratura poszukuje materiału porównawczego do analizy grafologicznej. Podpisy Szymona Hołowni, składane jako mieszkańca gminy Otwock, mają posłużyć specjalistom do ustalenia, czy są zgodne z podpisami znajdującymi się w dokumentach związanych ze sprawą Collegium Humanum.
Od miesięcy krąży pytanie: czy ktoś mógł wykorzystać nazwisko marszałka bez jego wiedzy? A może część dokumentów, które trafiły do akt śledztwa, została podpisana przez osoby trzecie?
Timing również zastanawia. Wszystko rozgrywa się w dniu, w którym Hołownia ogłosił swoją rezygnację z funkcji marszałka Sejmu. Czy to przypadek?