Nowe zagrożenie dla powodzian. Trwa walka z czasem o ich zdrowie i życie
Powódź w Polsce przynosi kolejny, katastrofalny skutek na południowym zachodzie Polski. Wielka woda zrównała z ziemią dobytek wielu ludzi, niestety, to nie koniec ich dramatu. W miastach, które doświadczyły kataklizmu, narasta kolejne zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców. Specjaliści mówią wprost – “jest się czego obawiać”.
Powódź 2024. Kolejne zagrożenie dla powodzian
Mieszkańcy Śląska, Dolnego Śląska i Opolszczyzny liczą straty związane z katastrofalnymi skutkami powodzi. Wielka woda niszczyła wszystko na swojej drodze i wciąż stanowi ogromne zagrożenie. Specjaliści biją na alarm i apelują do powodzian. Po opadnięciu fali powodziowej problemem numer jeden jest zagrożenie epidemiczne.
ZOBACZ: Tragedia na Mazowszu. Kierowca "skosił" pięć osób, dramatyczne wiadomości
25-letni strażak stracił życie w remizie. Wstyd, co dzieje się z tymi, którzy go wykończyliAlarm do powodzian. Kolejne zagrożenie
Po opadnięciu fali powodziowej mieszkańcom ukazał się makabryczny widok, niektórzy nie mieli do czego wracać. Brak wody pitnej, zniszczone sieci wodno-kanalizacyjne, psująca się żywność i sprzęty domowe nadające się wyłącznie do utylizacji to coś, z czym musi się zmagać tysiące z nich. Do tego dochodzi poważne zagrożenie epidemiologiczne.
Największym zagrożeniem jest muł, bo nie wiemy, co się w nim znajduje. Tam może być wszystko albo nic. Druga rzecz to zanieczyszczenia ujęć wodnych. Zakładam, że to będzie pierwsza rzecz, która zostanie naprawiona, czyli zapewnienie dostępu do bieżącej wody, zwłaszcza wody pitnej – mówił w rozmowie z Interią prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
ZOBACZ: Domy pod wodą, mieszkańcy polskiej miejscowości odcięci od świata. Na ratunek pędzą łodzie
Zagrożenie dla zdrowia i życia powodzian. "Jest się czego obawiać"
Specjaliści podkreślają, że zagrożenie pojawia się jeszcze przed nadejściem wielkiej wody. Ludzie stojący w wodzie po pas albo nawet głębiej, pracujący dzień i noc nad umacnianiem wałów powodziowych, są szczególnie narażeni na obniżenie odporności, a co za tym idzie, zagrożenie przeziębieniem oraz infekcją górnych dróg oddechowych (m.in. zapalenie oskrzeli czy zapalenie płuc). Kolejny problem narasta tuż po opadnięciu fali powodziowej.
Wówczas zostaje muł i błoto, to jest najlepsze środowisko do rozwoju bakterii, wirusów, grzybów, pasożytów. To jest dopiero naprawdę niebezpieczny moment z punktu widzenia zagrożenia epidemiologicznego. Woda, wilgoć i ciepło w takim szlamie, to idealne środowisko do namnażania się drobnoustrojów. Do tego trzeba dołączyć szamba, odpływy kanalizacyjne, rozkładające się padłe zwierzęta. To wszystko są bardzo groźne warunki. Dopóki się tego nie osuszy, możemy mieć do czynienia z ogniskami epidemicznymi – mówiła ordynatorka Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie dr Grażyna Cholewińska, cytowana przez portal.