Myśleli, że nie żyje. Obudził się dopiero w trakcie pobierania narządów
Mężczyzna, u którego stwierdzono śmierć mózgową, znalazł się na stole operacyjnym w celu pobrania narządów. Kiedy chirurdzy szykowali się do wycięcia jego serca, doszło do czegoś szokującego, 36-latek nagle się obudził. Teraz szpital się tłumaczy, a w sprawie wszczęto śledztwo.
Stwierdzili śmierć mózgu. Padła decyzja o pobraniu organów
Choć do szokujących wydarzeń w amerykańskim stanie Kentucky doszło jeszcze w październiku 2021 roku, to dopiero teraz sprawa ujrzała światło dzienne. Temat nagłośniła stacja NPR. 36-letni Thomas Hoover trafił 3 lata temu do szpitala w Richmond z powodu zatrzymania akcji serca po przedawkowania narkotyków.
Po kilku dniach lekarze poinformowali jego bliskich, że doszło do śmierci mózgu i decyzji odłączenia go od aparatury podtrzymującej życie. Hoover był zarejestrowany jako dawca organów, dlatego personel postanowił pobrać je od niego do transplantacji.
Nie żyje 52-latka, zginęła tuż przed domem. Policja podała porażające szczegóły Włamali się do domu w polskim mieście. Jeden złodziej nie żyje, drugi w szpitaluObudził się na stole operacyjnym
Podczas przygotowania do zabiegu siostra 36-latka miała zauważyć, że jego oczy się otworzyły. Kobieta została wówczas uspokojona, że to “normalny odruch”. “Czułam, że coś się dzieje, ale porównałam to do historii Dawida i Goliata. Kim jestem, by przeciwstawiać się systemowi medycznemu?” - tłumaczyła kobieta.
Natomiast według byłej pracownicy szpitala Natashy Miller, godzinę później, już na stole operacyjnym mężczyzna zaczął się ruszać i płakać. Poruszał się, miotał na łóżku. Widać było również, że spływają mu łzy. Płakał w widoczny sposób" - relacjonowała. Dopiero wtedy lekarze odstąpili od dalszych czynności, a Thomas Hoover trafił pod opiekę siostry.
Szpital się tłumaczy
Zobacz: Co zrobić, gdy policjant każe nam odblokować telefon? Prawo mówi o tym jasno
Władze stanowe oraz federalne wszczęły śledztwo ws. incydentu. Szpital w Richmond wydał także oświadczenie, w którym władze placówki poinformowały, że "bezpieczeństwo pacjentów jest dla nich najwyższym priorytetem".
Organizacja Kentucky Organ Donor Affiliates, która nadzorowała operację, przekazała natomiast, iż to nie oni są odpowiedzialni za wybór osób, od których pobierane są organy i nigdy nie robiono tego "od żywych pacjentów i nikt nigdy nie był do tego zmuszany".