Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Matka z partnerem zabili 2-letniego Marcelka. Porażające ustalenia śledczych, tylko dla wytrwałych
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 30.08.2021 17:37

Matka z partnerem zabili 2-letniego Marcelka. Porażające ustalenia śledczych, tylko dla wytrwałych

niebieski tekst goniec.pl na białym tle
Facebook.com Anita W.

Ruszyła sprawa 22-letniej Anity W., oskarżonej o zabójstwo swojego 2-letniego synka Marcela. Kobieta wraz z partnerem miała znęcać się nad dzieckiem i finalnie udusić chłopca kołdrą. Jak twierdzi, nie chciała zrobić dziecku krzywdy, ale dowody wskazują na liczne zaniedbania. Do dramatu doszło w nocy z 12 na 13 marca ubiegłego roku w Chodzieży (woj. wielkopolskie). Anita W. miała udusić kołdrą swojego 2-letniego synka. Wcześniej kobieta i jej partner znęcali się nad dzieckiem.

Matka chłopca i jej partner notorycznie bili i znęcali się nad Marcelkiem. Dorośli pozwalali, by dziecko jadło karmę dla szczurów oraz niedopałki papierosów. Anita W. została oskarżona o zabójstwo chłopca, grozi jej dożywocie. Martin K. usłyszał zarzut znęcania się nad chłopcem, grozi mu do 10 lat więzienia.

Matka udusiła Marcelka kołdrą

Proces 22-latki i jej 23-letniego partnera rozpoczął się w kwietniu br. w Sądzie Okręgowym w Poznaniu. Kobieta przyznała się do zabójstwa dziecka, jej partner utrzymuje, że do winy przyznał się pod presją policji i prokuratury.

Pozostała część artykułu pod materiałem wideo

- Nie przyznaję się do winy. Zostałem zmuszony przez policję i prokuraturę do przyznania się. Powiedziano mi, że jak to zrobię, to Anita dostanie mniejszy wyrok, a mnie wypuszczą na wolność - mówił w kwietniu 23-letni Martin K.

Matka Marcela zeznała, że nie chciała zrobić chłopcu krzywdy. Dziecko leżało w łóżeczku i płakało, dlatego Anita W. przykryła go kołdrą. Kobieta twierdzi, że nie chciała zrobić Marcelkowi krzywdy. Zdaje sobie jednak sprawę, że zasłużyła na karę.

Dziecko przeżyło piekło

Dziecko przez dłuższy czas musiało przechodzić przez prawdziwe piekło. Jak ustalili śledczy, w żołądku Marcelka znaleziono niedopałki papierosów i karmę dla szczurów. Bezpośrednią przyczyną śmierci było jednak uduszenie kołdrą. Opiekunowie mieli też tresować chłopca, by ten przynosił im alkohol i papierosy.

Anita W. i Martin K. zafundowali dziecku regularne fizyczne i psychiczne tortury. Bicie po twarzy, rękach, nogach i pośladkach było na porządku dziennym. Do tego rzucanie z wysokości do łóżeczka, zostawianie w kojcu z królikiem, który gonił i podgryzał chłopca. Krzyki, wyzwiska i groźby, że jeśli się nie uspokoi, matka zamknie go w łazience. I podduszanie, żeby przestał płakać i zasnął.

Rozbieżne zeznania świadków

Świadkowie, których przesłuchał sąd, niewiele wiedzieli o sytuacji w rodzinie. Niektórzy zauważyli dziwne zachowanie chłopca, inni próbowali usprawiedliwiać oskarżonych.

Podczas rozprawy - jak informuje Fakt - znajomy pary próbował przekonać sąd, że 22 i 23-latkowie dobrze opiekowali się chłopcem.

- Byłem u nich stałym gościem, wpadałem na weekendy, czasem nocowałem. Martin to mój bardzo dobry przyjaciel. Nie wierzę, że dopuścił się takich czynów - mówił.

Świadek nie spodziewał się tragedii. Twierdzi, że nie widział nic niepokojącego. Gdy sędzia Joanna Rucińska zapytała, jak oskarżeni zajmowali się dzieckiem, odpowiedział krótko: - Zajmowali się na tyle, na ile sytuacja im pozwalała. Robili, co mogli.

Jak zapewniał, nikt nie kazał chłopcu nosić butelek. Nie jadł karmy ani niedopałków. Po chwili przyznał jednak, że zdarzało się, że Marcelek sięgał po jedzenie dla zwierząt i papierosy. Ale wtedy była reakcja. Mówiono mu, że tak nie wolno.

Negatywną opinię wystawił matce Marcela mężczyzna, który wynajmował jej mieszkanie w czasie, gdy była jeszcze z poprzednim partnerem, ojcem chłopca.

- Nie płacili za czynsz, nadużywali alkoholu, dużo palili. W mieszkaniu bałagan, o nic nie dbali. Gdy się wyprowadzili, musiałem zrobić kapitalny remont. Nawet jak było małe dziecko, to o nic nie dbali. Ona tylko piła piwko i paliła papierosy - zeznał mężczyzna.

Lekarze kwestionują wersję opiekunów

Akt oskarżenia obejmuje też okaleczenie Marcela, gdy ten miał półtora roku. Ojczym wniósł go na rękach do szpitala, a zdjęcie rentgenowskie wykazało złamanie trzonu prawej kości udowej. Lekarze z miejscowego szpitala nigdy nie widzieli takiego złamania u tak małego dziecka. Powiadomili policję, ale w sprawie niewiele zrobiono.

Martin K. do dziś utrzymuje, że chłopiec upadł na słuchawkę prysznica podczas kąpieli w wannie. W czwartek sąd przesłuchał biegłych. Lekarka medycyny sądowej Sylwia Polaszczyk i radiolog Łukasz Matuszewski uznali wersję oskarżonego za nieprawdopodobną.

- Dokumentacja lekarska i badania przeprowadzone po śmierci nie potwierdzają, by chłopiec miał schorzenia powodujące łamliwość kości. Był zdrowy, a do złamania kości udowej potrzebna jest duża siła - mówiła Sylwia Polaszczyk.

Lekarze ze szpitala zanotowali także zły stan higieniczny dziecka. Miało ono pachnieć papierosami. Ponadto, zakwestionowano upadek, gdyż dowiedziono, że gdyby Marcel upadł w wannie, energia działająca na kość udową byłaby zbyt mała, by doszło do takiego złamania.

W sprawie policjantów i prokuratorów, którzy nie wyjaśnili sprawy połamanej nogi prokuratura nadal prowadzi śledztwo . Kolejna rozprawa matki i ojczyma - w połowie listopada.

Marcel zginął 12 marca 2020 r. w mieszkaniu przy ul. Kilińskiego w Chodzieży na północy Wielkopolski. Miał dwa lata.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl

Źródło: o2.pl, wyborcza.pl

Tagi: