Księżą narzekają na zarobki. Aż trudno uwierzyć, kogo obarczają winą
Z roku na rok topnieje liczba ślubów kościelnych, na które decydują się Polacy. Tym, co najbardziej martwi księży nie jest jednak fakt odwracania się od instytucji Kościoła, ale to, że mniej pracy to także mniej pieniędzy w kościelnej kasie. Niektórzy duchowni nawet nie kryją, że czują wielkie rozczarowanie i z żalem wspominają dawne czasy. - Młodzi na wesele wydają krocie, więc ja nie mogę być pominięty - tłumaczą.
Mniej ślubów, mniej pieniędzy dla księży
Dane nie kłamią i w żadnym wypadku nie są pocieszające dla Kościoła katolickiego. Choć w ubiegłym roku w Polsce zawarto ponad 155 tys. związków małżeńskich, z czego 51 proc. to małżeństwa wyznaniowe, nieco ponad 20 lat temu odsetek ten sięgał jeszcze ponad 70 proc.
Tym, co w obliczu tych porażających liczb najbardziej powinno martwić księży powinno przede wszystkim być to, że młodzi nie chcą ślubować sobie przed Bogiem, bo coraz bardziej się laicyzują. Tymczasem okazuje się, że kapłani ubolewają z jeszcze innych powodów. Finansowych. I coraz częściej nie kryją się ze swoim niezadowoleniem, nie widząc w nim niczego niewłaściwego.
Od poniedziałku w Biedronce wyjątkowe produkty. Klienci będą walić drzwiami i oknamiKapłani nie kryją rozgoryczenia
Każdy, kto choć raz korzystał w ostatnich latach z usług świadczonych przez księży, doskonale wie, że zapłata “co łaska” za udzielenie sakramentu przeszła już do historii. Nawet, jeśli pracy jest mniej, gdy już się zdarza, kapłani inkasują naprawdę niemałe kwoty. Mimo tego, wciąż czują rozgoryczenie i żal.
- Ludzie myślą, że ja mam im dawać sakramenty za darmo, bo od tego jestem. Może to i prawda, ale lekarz też ponoć jest z powołania, a za leczenie bierze grube pieniądze - wyjawił w rozmowie z portalem Onet jeden z księży z parafii pod Kępnem (woj. wielkopolskie).
ZOBACZ: Ksiądz powiedział wprost, ile włożyć do koperty na kolędzie. Wierni nie kryli zdumienia
Duchowny nie bał się przyznać, że jedynym sakramentem, za który nie pobiera opłaty, jest chrzest. Jeśli jednak chodzi o ślub, tu obowiązuje już ściśle określony cennik.
- Młodzi na wesele wydają krocie, więc ja nie mogę być pominięty. Kasuję po 600-800 zł od ludzi biedniejszych, do nawet 1500 zł od bogaczy. To wbrew pozorom nie są tak duże pieniądze - twierdzi kapłan, który rocznie na samych ślubach zarabia kilka tysięcy.
"Mi też nie powinni skąpić"
O swoich zarobkach zdecydował się także opowiedzieć proboszcz z parafii na Podhalu, który wprost przyznał, że gdy pary pytają go o cenę za udzielenie ślubu, odpowiada “co łaska”, ale dodaje, że inne pary dawały “tyle i tyle”.
- Pokazuję przy tym swój rejestr, gdzie są wpisane kwoty. Zazwyczaj dostaję za ślub 1000 zł. Ktoś powie, że to dużo. Ja jestem przeciwnego zdania - uważa.
ZOBACZ: Ksiądz chce pieniędzy za pomnik na cmentarzu? Warto znać swoje prawa
Okazuje się również, że kapłan ma przygotowaną odpowiedź dla tych, którzy nieco kręcą nosem. - Gdy taka sytuacja ma miejsce, to spokojnie pytam: ile młodzi wydają na samą dekorację kościoła, czy 'talerzyk' w lokalu. To są grube tysiące. Skoro mają na takie rzeczy środki, w tej sytuacji mi też nie powinni skąpić - podkreśla.
Jednocześnie sam przyznaje, że w latach 90. za ślub brało się od 200 do 300 złotych, ale “ludzie zarabiali mniej i nie robili takich wielkich i hucznych wesel”. Nadmienia też, że wówczas ślubów było o wiele więcej, i teraz, mimo podniesienia cennika, nie ma szans na powrót finansowego eldorado.
Źródło: Onet