Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > "Droga pod latarnię pomyliła ci się chyba z drogą do szkoły". Uczniowie gdańskiego liceum oskarżają dyrektorkę
Karol Gąsienica
Karol Gąsienica 12.03.2023 13:39

"Droga pod latarnię pomyliła ci się chyba z drogą do szkoły". Uczniowie gdańskiego liceum oskarżają dyrektorkę

None
Fot. Iberion

"Droga pod latarnię pomyliła ci się chyba z drogą do szkoły", "Rodzice się tobą nie interesują" - między innymi takie stwierdzenia miała usłyszeć od dyrektorki szkoły była już uczennica jednego z gdańskich liceów. Jak opowiadają w rozmowie z portalem Goniec.pl absolwenci tej szkoły, to jednak nie wszystko. Dyrektorka IX Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku wprowadziła także restrykcyjne zasady, przez które uczniowie mieli czuć się we własnej szkole, jak w więzieniu. 

Pozamykane drzwi, kraty oraz brak klamek w oknach

Miesiąc temu głośno zrobiło się o zasadach wprowadzanych przez dyrektorkę gdańskiego liceum, które m.in. miały regulować wychodzenie uczniów do toalety podczas lekcji. Zgodnie ze wspomnianym zarządzeniem uczniowie bez specjalnego wskazania lekarskiego mogli wychodzić do toalety podczas lekcji wyłącznie w towarzystwie nauczyciela, wicedyrektora lub pracownika sekretariatu

Po nagłośnieniu tej sprawy w mediach oraz oburzeniu zarówno uczniów, jak i rodziców, zarządzenie zostało zmienione, a dyrektorka przeprosiła uczniów za zaistniałą sytuację. To jednak była tylko jedna z wielu niezrozumiałych zasad obowiązujących w tej szkole. Absolwenci IX Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku opowiedzieli nam, jak wyglądała ich codzienność.

Małgorzata Solowska, która dyrektorką tej szkoły została w 2016 r., miała zacząć swoją kadencję od wprowadzenia restrykcyjnych zasad związanych z opuszczaniem budynku liceum. Uczniowie na przerwach nie mogli wychodzić na zewnątrz, a wyjątkiem była jedynie długa przerwa, podczas której woźna, nazywana przez uczniów "strażnikiem teksasu" stała przy bramie wejściowej po to, aby nikt nie mógł opuścić terenu szkoły. Co więcej, według naszych rozmówców, nawet pełnoletni uczniowie nie mogli samodzielnie zwolnić się z lekcji i pójść do domu, chociażby ze względu na złe samopoczucie. Jeśli któryś uczeń chciał zwolnić się z lekcji, konieczny był przyjazd i odebranie go przez rodzica lub opiekuna prawnego. Dyrekcja tłumaczyła to troską o swoich wychowanków, przekonując, że jeśli źle się czują, to po drodze do domu mogą zasłabnąć i to szkoła poniesie odpowiedzialność.

- Nie mam problemu z tym, że szkoła dba o nasze bezpieczeństwo, ale uważam, że to było przekroczenie pewnej granicy wolności uczniów. Moi rodzice byli w pracy od poniedziałku do piątku do godziny 16, w momencie, kiedy złapała mnie temperatura i nie mogłem wytrzymać w sali lekcyjnej, nie byłem w stanie nic zrobić, ponieważ nie miał kto mnie odebrać ze szkoły - opowiada w rozmowie z portalem Goniec.pl jeden z absolwentów gdańskiego liceum.

To jednak nie wszystko. W oknach na pierwszym piętrze nie było klamek, a były za to… kraty. - Tak, to prawda. Kraty oraz brak klamek w oknach na pierwszym piętrze zdecydowanie sprawiały wrażenie, że szkoła jest więzieniem - opisuje kolejny były uczeń.

- Budynek podzielony jest na dwie części, które łączy korytarz na pierwszym piętrze. Pani woźna na każdej przerwie stała i pilnowała, aby uczniowie przechodzili z jednej części do drugiej górą, ponieważ (szybsze) przejście pięciu metrów na świeżym powietrzu mogłoby nas skusić do ucieczki - dodaje absolwent IX LO w Gdańsku. 

Rewolucyjne zmiany w szkołach w 2023 roku. Czarnek szykuje uczniom prawdziwy rollercoaster

Dyrektorka miała komentować ubiór uczniów, a także podawać w wątpliwość, czy rodzice się nimi interesują

Restrykcyjne zasady to jednak nie wszystko. Jedna z byłych uczennic opowiedziała nam o swoich doświadczeniach z dyrektorką gdańskiego liceum, która miała pozwolić sobie na bardzo niewybredne, a wręcz obraźliwe komentarze w jej kierunku.

Pewnego dnia wspomniana uczennica przyszła do szkoły ubrana w spodnie z dziurami na kolanach, pod którymi miała rajstopy, tak zwane kabaretki. - Kiedy weszłam do sali, kazała [dyrektorka szkoły - przyp. red.] mi od razu wyjść. Ja nie wiedziałam, o co chodzi. Ona wyszła ze mną za drzwi i wtedy usłyszałam, że chyba mi się droga pod latarnie z drogą do szkoły pomyliła - opowiada absolwentka IX LO w Gdańsku. Małgorzata Solowska miała również poinformować uczennicę, że w związku z jej ubiorem, zamierza zadzwonić do jej mamy. - Ja powiedziałam, że moja mama na pewno chętnie wysłucha, iż pani dyrektor twierdzi, że wyglądam jak prostytutka. Powiedziałam też, że moja mama widziała, jak wyglądam rano i nie miała nic przeciwko - dodaje.

Historie o tym, że dyrektorka tej szkoły miała zwracać uwagę uczniom na ich ubiór czy makijaż potwierdziło w rozmowie z nami kilkoro absolwentów. Niektóre uczennice miały dostawać nawet nagany za zbyt mocny makijaż.

Nie jest to jedyna historia o niestosownym zachowaniu dyrektorki szkoły w Gdańsku, którą usłyszeliśmy od absolwentów tej placówki. Pewnego razu miała ona bowiem podać w wątpliwość czy rodzice "interesują się" jedną z uczennic.

- Pani dyrektor raz zabrała mnie i trzy inne osoby do siebie do gabinetu, bo akurat się spóźniliśmy na pierwszą lekcję, kiedy przyszła ona coś ogłosić. Zapytała nas, dlaczego się spóźniliśmy, na co szczerze odpowiedziałam, że zaspałam. Wtedy zapytała mnie, dlaczego rodzice mnie nie obudzili. Powiedziałam, że mam 17 lat i rodzice nie znają mojego planu na pamięć, więc nie budzą mnie kontrolnie każdego dnia. Na co padło stwierdzenie, że w takim razie rodzice się mną nie interesują, co uważam za absolutnie nie na miejscu - mówi w rozmowie z portalem Goniec.pl była uczennica gdańskiego liceum. 

Inwestowanie w rozwój szkoły i wprowadzanie surowych zasad

Byli uczniowie IX Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku zwracają uwagę, że przed objęciem stanowiska dyrektora szkoły przez Małgorzatę Solowską sytuacja wyglądała inaczej. - Panowała normalność - przekonuje jeden z absolwentów, który zaznacza, że w szkole była po prostu mniej napięta atmosfera.

Niemniej jednak opinie byłych uczniów o Małgorzacie Solowskiej nie są wyłącznie negatywnie. Absolwenci zaznaczają, że nowa dyrektorka zaczęła od razu inwestować w rozwój szkoły, m.in. strefy wypoczynku dla uczniów, a liceum od czasu objęcia przez nią stanowiska podskoczyło w rankingach najlepszych szkół średnich w Gdańsku.

- Pani dyrektor dużo działała na rzecz szkoły, za jej kadencji rozpoczęto remontowanie sal lekcyjnych, odbywało się wiele wydarzeń sportowych, a do szkoły zapraszano ciekawych gości. Widać było, że zależy jej na wypromowaniu szkoły - przekonuje jeden z absolwentów.

Przy jednoczesnym wzroście prestiżu szkoły na zewnątrz, jej uczniowie napotykali jednak kolejne problemy w jej funkcjonowaniu, jak to określił były uczeń liceum w rozmowie z Goniec.pl, "każdy kij ma dwa końce".  - Początkowo [pani dyrektor - przyp. red.] wydawała się innowacyjna i postępowa, ale szybko wszyscy przekonali się, że było inaczej. Mam wrażenie, że wprowadziła dużo zamieszania w szkole. Zaczęła inwestować pieniądze w wygląd oraz strefy odpoczynku dla uczniów, ale jednocześnie wprowadzała zmiany, które były niezrozumiałe dla uczniów i nauczycieli, którzy w tej szkole pracowali już od jakiegoś czasu - opowiedziała nam jedna z absolwentek.

Według jednej z naszych rozmówczyń wiele zmian wprowadzanych przez Małgorzatę Solowską nie było konsultowanych z uczniami czy nauczycielami. - Ogólnie rozmowy były z nią [dyrektorka szkoły - przyp. red.] ciężkie, nie brała pod uwagę naszego zdania, a nawet nauczycieli. Pamiętam, jak w pewnym momencie spadły oceny naszej szkoły na Google i  przypominała nam, żebyśmy dawali dobre oceny, bo przecież szkoła jest taka fajna - przytacza jedna z byłych uczennic.

Udało nam się także skontaktować z byłą przewodniczącą samorządu uczniowskiego w IX Liceum Ogólnokształcącym, która potwierdza, że Małgorzata Solowska raczej nie przepadała za sprzeciwem w stosunku do proponowanych przez siebie zmian.

- Zapamiętałam ją jako osobę niezwykle nieprzyjazną, przesadnie pewną i siebie i bezrefleksyjną, która pod płaszczykiem innowacji i chęci wprowadzenia wartościowych zmian przepychała pomysły, które, przynajmniej kiedy ja uczęszczałam do "dziewiątki", spotykały się ze sprzeciwem zarówno uczniów, jak i nauczycieli - przekonuje.

Co więcej, jako przedstawiciel społeczności uczniowskiej, nasza rozmówczyni, jak sama przekonuje, miała również okazję na własnej skórze zaznać tego, jak dyrektorka rzeczywiście liczy się z ich zdaniem. - Sam samorząd to bardzo fajna inicjatywa, która z pozoru faktycznie dawała uczniom dużą siłę sprawczą. Z pozoru, ponieważ każde działanie samorządu musiało mieć zgodę dyrektorki. Na pozór nic dziwnego, jednak w praktyce nic, co nie podobało się pani dyrektor, nawet kiedy miało poparcie całej szkoły, nie mogło przejść - zaznacza była przewodnicząca samorządu uczniowskiego w tym liceum.

- Doskonale pamiętam, kiedy Pani dyrektor zabrała mnie na posiedzenie Rady Rodziców. Przed samym spotkaniem nie mówiła, czego będzie dotyczyło. Okazało się, że chodziło o zbiórkę pieniędzy - proszę wybaczyć, że nie pamiętam na co. Niemniej pani dyrektor dosłownie zaprosiła mnie na środek, żebym powiedziała, iż prosimy o te pieniądze jako samorząd, że to nie wychodzi od niej, tylko od nas, co było kłamstwem. Posłużyła się wtedy instytucją samorządu uczniowskiego, żeby zrealizować własne plany. Czułam się wtedy upokorzona - opowiada dalej.

Nasi rozmówcy przekonują, że poza brakiem dialogu ze stroną uczniowską, także sami nauczyciele nie mieli łatwo z Małgorzatą Solowską. Według jednego z byłych uczniów, kiedy dyrektorka wchodziła do sali, pedagodzy "robili się sztywni".

Byli uczniowie gdańskiego liceum opowiedzieli nam także inne historie, które mają potwierdzać, że dyrektorka szkoły rządziła nią naprawdę żelazną ręką, nie zważając na potrzeby i prośby jej społeczności. Jedna z absolwentek opowiedziała, że jej klasa miała być zmuszana do uczęszczania na lekcje języka bułgarskiego, choć takiego przedmiotu w ogóle nie było ich w planie.

Z opowieści naszych rozmówców wynika, że dyrektorka IX Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku skupiła się na rozwoju szkoły, jej wyglądzie i rankingach, jednak zapomniała o szczerym dialogu ze społecznością szkolną, która przecież jest najważniejsza w tym systemie.

Byli uczniowie, z którymi rozmawialiśmy, ukończyli naukę w tej szkole kilka lat temu, dzięki czemu można by mieć nadzieję, że sytuacja się poprawiła. Ostatnie doniesienia wskazują jednak, że tak nie jest. Do Urzędu Miejskiego złożono skargę na sytuację, która ma miejsce w tej szkole, a rodzice uczniów kierują postulat o "jak najszybsze zawieszenie dyrektor IX LO w obowiązkach".

Na zgłaszane nieprawidłowości zareagowało miasto. Monika Chabior, zastępczyni prezydenta Gdańska ds. rozwoju społecznego i równego traktowania, podjęła decyzję o rozpoczęciu kontroli w tej szkole. 
 

Dyrektor szkoły odniosła się do zarzutów absolwentów

Wszystkie przytoczone powyżej historie oraz incydenty w rozmowie z portalem Goniec.pl opowiedzieli absolwenci IX Liceum Ogólnokształcącego. O odniesienie się do kwestii poruszonych przez byłych uczniów poprosiliśmy dyrektor szkoły Małgorzatę Solowską. Poniżej prezentujemy pytania, które zadaliśmy dyrektorce gdańskiego liceum oraz jej odpowiedzi.

Dlaczego uczniowie podczas przerw nie mogli opuszczać budynku szkoły, z wyjątkiem jednej, długiej przerwy?

Małgorzata Solowska: Musimy trzymać się przepisów. Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach § 14.1 „Przerwy w zajęciach uczniowie spędzają pod nadzorem nauczyciela” oraz § 14.2 “Jeżeli pozwalają na to warunki atmosferyczne, umożliwia się uczniom przebywanie w czasie przerw w zajęciach na świeżym powietrzu”. Dlatego nasi uczniowie mogą przebywać na dziedzińcu szkolnym podczas dwóch długich przerw między lekcjami pod opieką dyżurującego w wyznaczonym miejscu nauczyciela.

Czy to prawda, że uczniowie, nawet pełnoletni, nie mogli samodzielnie zwolnić się z zajęć w przypadku złego samopoczucia i jeśli chcieli pojechać do domu, to musiał przyjechać po nich opiekun prawny? Jeśli tak było, to co było powodem wprowadzenia takich zasad?

M. S.: Uczniowie pełnoletni w przypadku złego samopoczucia mogą samodzielnie zwolnić się z zajęć, oczywiście zgodnie z warunkami statutu szkoły, m.in. pod warunkiem usprawiedliwienia tej sytuacji. Dodatkowo informujemy o tym rodziców. Natomiast uczeń niepełnoletni jest odbierany przez rodzica. Mamy obowiązek dbać o bezpieczeństwo uczniów. Nie mamy wykształcenia medycznego i nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak duże jest zagrożenie i jak może ulec zmianie. Nie możemy podawać uczniom żadnych leków. Jest to młodzież w okresie dojrzewania i musimy brać pod uwagę wiele czynników ryzyka (omdlenia, krwotoki z nosa itp.).

Czy kiedykolwiek komentowała Pani ubiór lub makijaż uczniów?

M. S.: W pierwszych dwóch latach mojego kierowania szkołą tj. w 2016/17 i 2017/18 obowiązywał stary Regulamin Ucznia, w którym istniały zapisy dotyczące stroju ucznia. Zgodnie z tym regulaminem mogły istnieć sytuacje, gdy nauczyciele zwracali uwagę na te kwestie. Natomiast pod wpływem dyskusji w kolejnym roku zmieniliśmy regulamin w ramach zmiany statutu szkoły i od tego czasu nie znajdują się w nim jakiekolwiek tego typu zapisy. Jeżeli zwracam uwagę na ubiór to wyłącznie, gdy jest on niedostosowany do panujących warunków atmosferycznych np. bluzeczka na cieniutkich ramiączkach zimą. Proszę wtedy np. o założenie bluzy na górę i jest to podyktowane dbałością o zdrowie uczniów. Nie komentuję makijażu ani ubioru.

Czy to prawda, że pewnego razu skomentowała Pani wygląd jednej z uczennic sformułowaniem "droga pod latarnię pomyliła ci się chyba z drogą do szkoły"?

M. S.: Nie stosuję do nikogo takich stwierdzeń.

Czy to prawda, że pewnego razu stwierdziła Pani, iż rodzice "nie interesują się" jedną z uczennic w związku z faktem, iż nie obudzili jej na zajęcia?

M. S.: Trudno mi się odnieść do tego stwierdzenia. Mamy wielu uczniów w szkole, którzy z różnych względów mają problem, by dotrzeć na czas do szkoły. Jeżeli takie sytuacje mają miejsce notorycznie, mamy obowiązek monitorowania i rozmowy z rodzicem. Zdarza się, że rodzice nie mają takiej świadomości i dopiero po rozmowie z wychowawcą, psychologiem, dyrekcją potrafią zidentyfikować problem i podjąć działania.

Czy kiedykolwiek zdarzyło się, aby uczennica IX LO w Gdańsku otrzymała naganę za zbyt mocny makijaż?

M. S.: Nie przypominam sobie takiej sytuacji.

Czy podejmowane przez Panią decyzje dotyczące społeczności szkolnej konsultowała Pani z uczniami (samorządem uczniowskim) oraz nauczycielami?

M. S.: Decyzje dotyczące zarządzania placówką dokonuje dyrektor. Odbywają się różne konsultacje dotyczące różnych kwestii, spotykam się z SU, Radą Pedagogiczną oraz jeżeli jestem zaproszona – to również z Radą Rodziców.

Czy to prawda, że pewnego razu zaprosiła Pani przewodniczącą samorządu uczniowskiego na posiedzenie Rady Rodziców, aby przekonała ona, że samorząd prosi radę o zebranie pieniędzy na konkretny cel, mimo że ani samorząd, ani jego przewodnicząca nic o tym nie wiedzieli?

M. S.: Zdarza się, że Samorząd Uczniowski prosi Radę Rodziców i Radę Pedagogiczną o możliwość spotkania się. W latach 2016-2019 bardzo prężnie te dwa organy ze sobą współpracowały. Przeprowadzili wiele wspólnych akcji: zrobienie mebli z palet na dziedziniec szkolny, remont pomieszczeń i zrobienie siłowni, remont stołówki. Były to wspólne akcje wszystkich organów szkoły. W przypadku spotkania z RR lub RP występują uczniowie z przygotowaną prezentacją. Naturalną koleją rzeczy zmieniło się to podczas pandemii i nauczania zdalnego. Obecnie wypracowali wspólnie Budżet Uczniowski, którego pierwsza edycja się zakończyła.

Czy kiedykolwiek któraś z klas została niejako przymuszona do uczęszczania na zajęcia języka bułgarskiego, mimo że nie było takiego przedmiotu w ich planie zajęć?

M. S.: Absolwenci naszej szkoły bardzo zaangażowali się w powstawanie i rozwój klasy dyplomatyczno-prawnej. Klasa humanistyczna została objęta patronatem Ambasadora Bułgarii. Uczniowie uczestniczyli w spotkaniach z różnymi dyplomatami, mogli również uczestniczyć w zajęciach z języka migowego. Staramy się, by każdy profil miał coś wyróżniającego, perspektywicznego i nietuzinkowego, co pozwala uczniom na zdobywanie konkurencyjnych umiejętności na rynku pracy. Podczas rekrutacji rodzice byli informowani o profilu i o zajęciach m.in. z języka bułgarskiego. Ponieważ nie wszyscy uczniowie chcieli skorzystać z tej propozycji zdecydowaliśmy po konsultacjach, że nie będą one obowiązkowe, więc nauka języka bułgarskiego stała się zajęciami dodatkowymi.

W związku z historiami, którymi podzielili się z nami absolwenci IX Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku, sprawdziliśmy także, czy w latach, kiedy nasi rozmówcy uczęszczali do tej szkoły, do pomorskiego kuratorium oświaty spływały skargi na działania dyrektor szkoły. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez kuratorium w latach 2016-2020 wpłynęło tam 5 pism dotyczących IX Liceum Ogólnokształcącego.

Jedno pismo z 2016 roku dotyczyło zastrzeżeń matki pełnoletniej uczennicy do działań podjętych przez dyrektor liceum wobec jej córki, polegających na nałożeniu na nią kary (prace społeczne na rzecz szkoły) za samowolne opuszczenie szkoły i nieuczestniczenie w zajęciach lekcyjnych (4 lekcje), a także przekazanie uczniom z Samorządu Uczniowskiego kompetencji do ustalenia sposobu wykonania tej kary. Pozostałe pisma dotyczyły realizacji na terenie szkoły programu „Zdrovve Love” oraz treści listu skierowanego przez dyrektor liceum do rodziców, opiekunów i uczniów poprzez e-dziennik, w którym przekazywała informację o planowanym przez uczniów udziale w „trójmiejskim uczniowskim proteście”.

Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca.

Źródło: Goniec.pl