Dramatyczne sceny na pogrzebie rodziny, która wracała z wesela. Potrzebne były karetki
Przed tygodniem cała rodzina bawiła się na weselu. Niestety droga do domu okazała się tragiczna. Pogrzeb czterech z pięciu ofiar wypadku, który miał miejsce we wsi Boksycka (woj. świętokrzyskie), zakończył się dwukrotnym wezwaniem pogotowia. Dwie osoby zasłabły.
Wracali z wesela. Zginęło pięć osób
Rodzinę R. spotkała straszna tragedia. 37-letni mężczyzna będący za kierownicą Mercedesa zderzył się na wiadukcie z Fiatem Punto, którym podróżowało sześć osób. Kierowcą był 73-letni pan Zenon, który nie uczestniczył w weselu, z którego wracali członkowie jego rodziny. O 4:00 wyjechał bowiem po swoich bliskich, aby odebrać ich z zabawy.
Zabrał więc swojego 44-letniego Pawła, 38-letnią synową Agnieszkę, swoich dwóch wnuków, tj. 15-letniego Ernesta i 20-letniego Adriana, a także dziewczynę najstarszego z nich, 18-letnią Kasię. Młoda kobieta pierwotnie miała jechać z ciocią, ale w zamieszaniu wsiadła do Fiata Punto.
Niestety, powrót do domu sześciu osób okazał się tragiczny. Jedynym ocalałym z tego niewyobrażalnego wypadku jest Ernest…
Biedronka otwiera wakacyjny sezon. Od poniedziałku w sklepach zaroi się od klientówRodzina i przyjaciele pożegnali zmarłych
W piątek (2.06) odbyło się pożegnanie Kasi, a następnego dnia (3.06) w Szewnej miał miejsce pogrzeb czterech osób z rodziny R. Zabytkowy kościół parafialny był pełen żałobników. Przed ołtarzem ustawiono ławkę, na której znajdowały się urny wraz ze zdjęciami zmarłych.
Wiadomo, że wesele było okazją do fantastycznej zabawy. Rodzina zjechała się nie tylko z Polski, ale i z zagranicy. - Ale wtedy na drodze wszystko nagle obróciło się o 180 stopni. Radość, którą przeżywali, zamieniła się w koszmar. Skończyło się życie - mówił ksiądz podczas pogrzebowego kazania. - To jest trudna prawda o umieraniu, która nie mieści się w naszych głowach. Jednego dnia jesteśmy obecni, a drugiego nas już nie ma. Twarze i głosy tych, których straciliśmy, są świeże w naszej pamięci, ale należą już do przeszłości - dodał.
Dwie osoby zasłabły, konieczna była interwencja medyków
Atmosfera była tak przytłaczająca, że na zakończenie mszy doszło do dramatycznej sytuacji. Starsza członkini rodziny nagle straciła przytomność. Natychmiast wezwano nosze i karetkę pogotowia. Wkrótce potem kolejna osoba wymagała pomocy medycznej. Na miejsce przybył drugi ambulans.
Po uroczystej ceremonii pogrzebowej urny z prochami zmarłych zostały złożone w jednym grobie na pobliskim cmentarzu. Bliscy, przyjaciele, sąsiedzi oraz koleżanki i koledzy z pracy i ze szkół oddali hołd zmarłym, zamawiając wiele mszy żałobnych w ich intencji.
Źródło: Fakt