60-latek chciał uratować koty z płonącego mieszkania. Nie żyje
Pożar na Marysinie Wawerskim zakończył się dramatem. 60-letni mężczyzna wszedł w płomienie, by wynieść z mieszkania zwierzęta. Koty wydobyte zostały z płonącego mieszkania z lekkimi obrażeniami. 60-latka wynieśli strażacy. Jego stan był ciężki. Córka mężczyzny przekazała fatalne wiadomości.
Pożar w Marysinie Wawerskim
Marysin Wawerski na Mazowszu stał się w piątek (01.03) miejscem pilnej akcji służb. Strażacy wezwani zostali do pożaru mieszkania w bloku przy ulicy Korkowej. Płomienie pojawiły się w lokalu na pierwszym piętrze. Akcja skupiała się jednak nie tylko na zgaszeniu ognia.
Do płonącego mieszkania wszedł 60-letni mężczyzna. Chciał uratować przed pożarem i śmiercią w płomieniach koty. Córka 60-latka zrelacjonowała, że to właśnie jej ojciec ostrzegł innych lokatorów bloku przed zagrożeniem, krzycząc na klatce schodowej.
Ci emeryci mogą szykować portfele. Fiskus wkrótce odda im pieniądze60-latek wszedł w płomienie, gdyż chciał uratować ukochane koty
Chwilę po tym, jak sąsiedzi otrzymali ostrzeżenie dotyczące pożaru, 60-latek natychmiast wrócił do płonącego mieszkania. Udało mu się uratować koty. Oba ukochane zwierzaki przeżyły. Tylko jeden z nich miał lekko poparzone rany. Niestety ich właściciel nie miał tyle szczęścia.
ZOBACZ: Prognoza pogody na marzec. Zima znów zaatakuje
- Otrzymaliśmy informację, że w środku może przebywać mężczyzna. W trakcie przeszukania lokalu w korytarzu odnaleziono nieprzytomnego mężczyznę z zachowanymi funkcjami życiowymi. Został on ewakuowany i przekazany zespołowi ratownictwa medycznego - przekazał Artur Kamiński z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.
Córka 60-latka poinformowałą o jego śmierci
Córka 60-latka, który uratował koty z pożaru w Marysienie Wawerskim, przekazała wiadomości na temat stanu zdrowia ojca. Mimo wysiłków lekarzy nie udało się uratować mężczyzny. Obrażenia okazały się zbyt poważne. - Niestety, tata przegrał walkę o życie, pozostawiając córki, rodzinę oraz koty w głębokim smutku - przekazała córka.
ZOBACZ: GIF pilnie ostrzega. Znany lek przeciwbólowy wycofany z obrotu
Jeszcze w czasie pobytu 60-latka w szpitalu, jego rodzina założyła specjalną zbiórkę. Pieniądze miały posłużyć na leczenie i rehabilitację rannego 60-latka. Po jego śmierci cel uległ zmianie. 7 marca potwierdziła to córka zmarłego.
- Zebrana kwota pozwoli nam uprzątnąć i odbudować mieszkanie po pożarze. Jesteśmy ogromnie wdzięczni za każdą pomoc - napisała kobieta.
Źródło: tvn warszawa