100-letnia mleczarnia na skraju upadku. Na widok rachunku za gaz zamarli. "Wystraszyłam się"
Jeszcze do niedawna mówiło się o paragonach grozy, jednak teraz robi się głośno o rachunkach za gaz, które są niebotycznie wysokie. Mała mleczarnia z tradycjami znajdująca się w Małopolsce również ma duży problem z ich wysokością.
Rachunki poszły w górę
W ostatnim czasie zapewne wiele osób zauważyło, że rachunki za gaz systematycznie idą w górę. Ich wzrost odbił się również na przedsiębiorcach, którzy zmuszeni byli płacić niebotyczne rachunki. Nierentowność przyczyniła się do upadku wielu firm, a widmo zamknięcia biznesu pojawiło się także nad Spółdzielnią Mleczarską w Łużnej, która może poszczycić się ponad 100-letnią tradycją.
Zmiany w 500 plus dla seniorów. Mamy konkretne wyliczeniaSpółdzielnia Mleczarska w Łużnej robi, co może, by się nie zamknąć
Łużna to jedna z najstarszych, a zarazem najmniejszych spółdzielni mleczarskich w tamtejszym rejonie. Pracuje tam zaledwie kilka osób, a firmą zarządza Barbara Niemaszyk, odnajdująca się świetnie w roli szefowej, która bez wahania pracuje również na hali. Niestety od jakiegoś czasu sen z powiek spędzają jej rosnące rachunki.
Dostaliśmy fakturę z gazownictwa za styczeń i to było 32 tysiące złotych. Wystraszyłam się. Mówię do ludzi, że gasimy piece, siedzimy w zimnie, dopóki nie załatwię niższej ceny za gaz. Do dziś nie załatwiłam, mimo że byłam w ciągłym kontakcie z PGNiG, wisiałam z nimi na telefonie. Nawet napisałam maila do centrali, ale dostałam informację, że przecież widziałam jaką umowę podpisałam i że trzeba płacić - mówiła w rozmowie z tvn24.
Jak to się stało, że rachunki, które otrzymuje, są tak wysokie? Barbara Niemaszyk postanowiła wyjaśnić, co za tym stoi. Zdradziła, że gaz, który wcześniej kosztował ją 14 gr za kWh, wzrósł o 1 zł. Z tego też powodu rachunki, które dotychczas opiewały na 6-7 tysięcy złotych, obecnie są kilkukrotnie wyższe.
Jak zaczęła się wojna w Ukrainie, to wzwyż poszedł gaz, a myśmy mieli podpisaną umowę z PGNiG do końca 2023 roku na tak zwaną taryfę stałej oszczędności. W tej taryfie mieliśmy gaz po 14 groszy za kilowatogodzinę. Z nastaniem końca roku 2023, PGNiG podniosło stawkę na 1 złoty i 14 groszy za kilowatogodzinę. Dlatego pierwszy rachunek w styczniu przyszedł aż na 32 tysiące złotych. Wcześniej płaciliśmy 6 - 7 tysięcy złotych, a może nawet mniej - tłumaczyła.
ZOBACZ TAKŻE: Pracownicy pilnie poszukiwani. W tych branżach zarobią najwięcej
Prezeska Spółdzielni Mlecznej w Łużnej szuka wyjścia
Barbara Niemaszyk w rozmowie z portalem money.pl przyznała, że wraz z pracownikami robią, co w ich mocy, by przetrwać ten trudny czas, jednak nie jest pewna, czy to wystarczy.
Pracujemy charytatywnie, aby przetrwać do końca roku, bo wtedy kończy nam się umowa. Nie wiem jednak, czy to się uda - wyjaśniła.
Barbara Niemaszyk następnie wspomniała, że próbowali interweniować w tej sprawie, jednak ich starania spełzły na niczym, bowiem nikt nie chciał z nimi rozmawiać. Zdradziła, że wszystko zmieniło się w momencie, gdy sprawą zainteresowały się media.
Dopiero gdy sprawą zainteresowały się media, rozdzwoniły się telefony. Zaczęliśmy dostawać z PGNiG oferty rzekomo korzystne. Problem w tym, że na kolejne trzy lata zaproponowano nam 79 groszy za kWh, co nie poprawia naszej sytuacji - wyjaśniła.
Następnie prezeska Spółdzielni Mlecznej w Łużnej wyjawiła, że PGNiG zaproponowało jej ofertę, dzięki której mogłaby płacić 20 gr za kWh, jednak umowa obowiązywałaby dopiero od 2025 roku. Pani Barbara Niemaszyk musiała jednak odmówić, bowiem nie miała pewności, czy do tej pory firma będzie jeszcze funkcjonowała.
Nie mogą jednak zrezygnować z obecnej umowy w obawie przez karą, którą musiałaby wówczas uiścić. Kobieta wyjaśniła, że wówczas musiałaby płacić około 20 tysięcy złotych miesięcznie kary. Przyznała, że dlatego też muszą “jakoś przebiedować do grudnia”.