1 kwietnia rusza pobór do rosyjskiej armii. Eksperci zdradzili, czy jest się czego obawiać
W brutalnej wojnie pomiędzy Rosją a Ukrainą zginęły już tysiące żołnierzy armii Putina. Tymczasem już 1 kwietnia rozpocznie się duży pobór do rosyjskiego wojska, co może powodować strach i zmartwienie. Eksperci uspokajają jednak, będąc pewnymi, że nowi poborowi nie zdołają przechylić szali zwycięstwa na rzecz Rosjan.
Władimir Putin wciąż szuka sposobu, by zrealizować założone cele w Ukrainie. Ku jego zmartwieniu, rosyjska armia ponosi coraz dotkliwsze straty, uszczuplając się o kolejnych żołnierzy i szanowanych generałów.
Sposobem na zwiększenie przewagi nad przeciwnikiem mieli być już tzw. kadyrowcy, ale ci po dotkliwych porażkach wycofali się z wojny. W związku z tym podjęto decyzję o zwerbowaniu syryjskich bojowników, a także powołaniu "Junarmii".
Nieuchronnie zbliża się również 1 kwietnia, czyli dzień, w którym rozpocznie się pobór do rosyjskiego wojska. Czy biorąc pod uwagę te okoliczności jest się zatem czego obawiać?
Gen. Polko: "Putin wysłał ludzi kompletnie nieprzygotowanych"
"Fakt" postanowił rozwiać wszelkie wątpliwości, pytając o zdanie wybitnych ekspertów od spraw wojkowości. Całe szczęście, proszeni o komentarz generałowie studzą emocje i oświadczają zgodnie, że nie widzą w tym zabiegu żadnego przełomu.
- Ci poborowi, którzy pójdą do rosyjskiej armii, szczerze przedstawiają niewielką wartość bojową - uważa gen. Roman Polko.
Jak twierdzi były dowódca GROM, Putin traktuje młodych i niedoświadczonych ludzi przedmiotowo, bezlitośnie wystawiając ich na pewną śmierć.
- Nie ma żadnego szacunku do własnych żołnierzy, do własnej armii, własnego społeczeństwa - zaznacza.
Słowa te potwierdzają szacunki Amerykanów, którzy obliczyli, że w Ukrainie zginęło w ciągu niecałego miesiąca około 7 tysięcy żołnierzy rosyjskich.
Dowodem na podejście dyktatora do swojego wojska są także tragiczne obrazki z białoruskich miast, po których ulicach jeżdżą załadowane po brzegi ciężarówki z ciałami młodych, często nastoletnich chłopaków.
Ci, którym uda się przeżyć, trafiają do szpitali bez rąk, nóg, oczu czy uszu, a zwłoki poległych nie są odbierane przez rosyjskie władze.
- (Putin - red.) wysłał ludzi kompletnie nieprzygotowanych do misji, oszukując ich do samego końca, wysyłając ich na terytorium Ukrainy, nie mówiąc im uczciwie o tym, jakie wyzwania ich czekają, nawet ze swojej perspektywy. Oni giną, właściwie nie wiadomo, o co walcząc. Bo nie sądzę, aby ktokolwiek normalny mógł się utożsamiać z celami, które polegają na mordowaniu niewinnych ludzi - mówi generał.
Mit niezwyciężonych Rosjan prysł
Na pytanie, czy kwietniowy pobór to powód do zmartwień, Polko odpowiada bez wahania, że nie jest to groźna wiadomość. Jego zdaniem, o wiele bardziej martwiącym byłoby wsparcie rosyjskich wojsk przez sprzęt i ludzi z Chin.
Zwraca przy tym uwagę, że najbardziej niepokojące jest jednak to, że na terenie Ukrainy codziennie dochodzi do zbrodni wojennych.
Ponadto, podkreśla, iż samo wyszkolenie poborowego trwa pewien dłuższy czas. - Cała ta strategia Putina polegała na tym, że mówił o niezwyciężonej rosyjskiej armii. Mit prysł - dodaje.
Powszechna mobilizacja o wiele groźniejsza
Podobnego zdania jest także gen. Mieczysław Bieniek, który przypomina, że pobór to nic nowego, bo odbywa się on dwa razy do roku - w kwietniu i październiku.
- Ponieważ siły zbrojne Rosji liczą 850 tysięcy żołnierzy, to nie powołujemy tylko do wojsk lądowych 150 tysięcy. Powołujemy do wszystkich rodzajów sił zbrojnych - mówi.
Oczywiście, takie osoby nie mogą od razu ruszyć do walk. Musi upłynąć przynajmniej 1,5 miesiąca okresu podstawowego, podczas którego wpaja się zasady musztry, regulaminy i uczy posługiwania bronią. Gen. Bieniek uważa także, że o wiele bardziej groźną wiadomością byłaby ta o powszechnej mobilizacji.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Agencja Unian: kolejna próba zamachu na Zełenskiego. Kontrwywiad zatrzymał dywersantów
Koszmar na DK50. Po czołowym zderzeniu, kierowca spłonął w samochodzie
Putin chciał zbudować "twierdzę Rosji". WSJ: plan nie wypalił
Źródło: Fakt