Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > YouTuber znęcał się nad nastolatkiem, okazuje się, że to dopiero wierzchołek. W którą stronę zmierza internet?
Oktawian Góral
Oktawian Góral 06.05.2021 14:49

YouTuber znęcał się nad nastolatkiem, okazuje się, że to dopiero wierzchołek. W którą stronę zmierza internet?

niebieski tekst goniec.pl na białym tle
Sklejka z [screen z kadrów filmu "Jak daleko posunie się za pieniądze/YouTube] i [Pixabay.com/stocksnap/CC0]

Trzy osoby zostały zatrzymane w związku ze sprawą poniżania niepełnosprawnego nastolatka. Usłyszały one prokuratorskie zarzuty, a na jaw wypływają nowe fakty. Historia jest kontrowersyjna i pokazuje, co w pogoni za sławą są w stanie zrobić młode osoby. Na platformie YouTube pojawiła się seria odzierających z godności ludzkiej nagrań, na których widać było, jak 18-latek wykonywał „zadania” polecane przez inne osoby. Jak się okazało, poniżany nastolatek jest osobą niepełnosprawną, zaś youtuber o nicku Kamerzysta nie po raz pierwszy w tak kontrowersyjny sposób stara się zaistnieć. Na jego koncie pojawiały się nagrania wyśmiewające osoby zakażone wirusem HIV, czy przedstawiające pozorowane samobójstwo. Na, usuniętym już filmie, umieszczono wizerunek chłopaka, który na polecenie Kamerzysty skakał z balkonu do kosza na śmieci, tarzał się w błocie, był zmuszany do jedzenia kocich odchodów, czy rozbijania cegły głową. – Musisz mi przyprowadzać jakiś niedorozwiniętych ludzi. Tacy do odcinków są najlepsi. Można się z nich pośmiać – słyszymy słowa Kamerzysty na nagraniu z 18-latkiem.

Trzem zatrzymanym osobom postawiono zarzuty psychicznego znęcania się nad osobą nieporadną z uwagi na stan psychiczny. Jak wskazała Alicja Macugowska-Kyszka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, dotyczy to paragrafu z kodeksu karnego – dokładniej artykułu 207 par.1a. Za przedstawione czyny grozi do 8 lat pozbawienia wolności, dodatkowo w stosunku do jednego z zatrzymanych zastosowano areszt tymczasowy na miesiąc, pozostali zostali objęci dozorem policyjnym.

– Z prawnego punktu widzenia ciężko jest mi postawić jednoznaczny werdykt. Z informacji podawanych w mediach dowiedziałam się, że grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności. Jednak wydarzenia, jakie miały ostatnio miejsce, na pewno odbiją się również echem w podejściu do „patocontentu” samej YouTube'owej społeczności. Kamerzysta to twórca, na którego temat krążyło wiele historii w sieci i jak można się domyślać, nie były to pochlebne historie, przedstawiające go jako szlachetnego rycerza na białym koniu. Miał sporo za uszami, jednak nie słyszałam, by kiedykolwiek odpowiedział za krzywdy czy nadużycia, jakich się dopuścił. Ówczesny porządek dawał złudne wrażenie, że osoby, przy których nazwisku widnieje duża liczba subskrypcji, są bezkarne i uważam, że aktualne wydarzenia przede wszystkim przypomniały, że nie jest to prawdą, a statystyki kanału nie czynią cię człowiekiem, mogącym cieszyć się życiem ponad prawem – powiedziała w rozmowie z Oktawianem Góralem, dziennikarzem naszego portalu Ewa Racławska, specjalistka ds. mediów internetowych z kanału PsychoLoszka.

[EMBED-243]

Internauci reagują

Sprawa zbulwersowała polskich internautów. Na YouTube’ie opublikowane zostało nagranie, w którym widać, jak Kamerzysta (Łukasz W.) poniża 18-letniego chłopaka. Został on rozpoznany przez swoją wychowawczynię, która podniosła alarm, wskazując, że chłopak jest niepełnosprawny intelektualnie. - To czyste s****ysyństwo! W nagraniu widać naszego byłego wychowanka, który jest niepełnosprawny intelektualnie. Co za tym idzie, nie potrafi zbyt dobrze (o ile w ogóle) przewidywać skutków swoich działań ani podejmować racjonalnych decyzji - napisała Agnieszka Chułek na Facebooku. Wpis został usunięty.

Kobieta wskazuje, że motywacja chłopaka do wzięcia udziału w eksperymencie jest jej zdaniem jasna. Nastolatek miał trudne dzieciństwo, nie miał wzorców do naśladowania, a ponadto ma problemy z oceną sytuacji. - Ten po**b, jak go nazywają na początku, jeszcze do niedawna był wychowankiem domu dziecka, a jeszcze wcześniej był zaniedbywanym, maltretowanym dzieciakiem wychowywanym przez ulicę. Kilka lat temu nie za bardzo miał w co się ubrać, a jego stary całą kasę brał na przelew. Czy dziwi więc, że mając w perspektywie zarobienie kilka stów, zgadza się na to wszystko? No nie… - dodaje na Facebooku Chułek.

- Myślę, że w tym wypadku odpowiedź jest banalna. Mam takie powiedzonko „kiedyś Bóg, Honor, Ojczyzna, dziś lajki, suby, wyświetlenia”. Wiadomo nie od dziś, że kontrowersja przyciągnie widzów, im więcej widzów, tym większe zasięgi, a co za tym idzie - większe pieniądze. Osoby tworzące w sieci dotyka czasem przykra przypadłość - nabawiają się moralnej skoliozy… I jednym z objawów tej internetowej choroby jest zatarcie granicy pomiędzy dobrym smakiem, a ostrym przegięciem pały. Oczywiście takie feralne przewartościowanie swoich ideałów nie jest jedyną możliwą przyczyną. YouTube może zapewniać potężne dawki adrenaliny, gigantyczne wystrzały serotoniny. Im większe wyświetlenia, tym większa gratyfikacja. Myślę, że można zaryzykować stwierdzeniem, że YouTube w pewien sposób działa uzależniająco - i tak jak to z uzależnieniami bywa - chcemy jeszcze więcej i więcej. Ciągle przesuwana jest ta granica do momentu, w którym można się zatracić – mówi w rozmowie z naszym portalem Ewa Racławska, zapytana o przyczyny powstawania tego typu treści.

Do bohatera filmu dotarli dziennikarze Onetu. Zapytali oni chłopaka o motywację, o to dlaczego zgodził się na dehumanizujące go czynności: – Nie tak to miało być. Miałem wejść do sklepu bez koszulki, a oni mieli to nagrać i mi za to zapłacić. Chciałem mieć dużo obserwujących na Instagramie i być sławny, a oni mnie oszukali. Nawet nie zapłacili tyle, ile obiecali – powiedział w rozmowie z portalem 18-latek.

Konsekwencje mogą być poważne

PsychoLoszka wskazuje, że konsekwencje nagrania mogą być dla chłopaka bardzo poważne i niezbędna może okazać się pomoc specjalistów. – Internet ma to do siebie, że na szczęście (i na nieszczęście) szybko zapomina. Prawdopodobnie za 3 miesiące znikoma liczba osób będzie żyła aktualnymi wydarzeniami, a codzienność chłopaka wróci do względnej normalności. Jeśli chodzi o konsekwencje dla jego psychiki - myślę, że mogę tu śmiało zarzucić ulubionym hasłem wszystkich ludzi powiązanych z psychologią - to zależy. Nie wiemy jaki stopień niepełnosprawności intelektualnej dotknął chłopaka. Wszystko zależy od tego jak bardzo świadomy jest zaistniałej sytuacji i jej potencjalnych konsekwencji, jakimi zasobami dysponuje, jaka jest jego sieć wsparcia. Teoretycznie jednymi ze skutków, które mogą dotknąć osób, które znalazłyby się w analogicznych sytuacjach, są rozmaite zaburzenia lękowe jak lęk społeczny czy nawet zespół stresu pourazowego. Myślę, że bardzo istotne jest, by opiekunowie chłopaka zapewnili mu w zaistniałych realiach profesjonalną pomoc specjalistyczną i byli dla niego wsparciem - akceptującym, nie oceniającym i w pełni wyrozumiałym. W takich chwilach nie ma niestety jednego, pewnego scenariusza – wskazuje Ewa Racławska w rozmowie z naszym portalem.

Kontrowersyjne nagranie zostało usunięte przez serwis YouTube w środę, 14 kwietnia. Poprzedzone to zostało głośną i szeroką akcją zgłaszania filmu jako łamiącego regulamin, którą zorganizowali zaangażowani społecznie internauci. – Traktujemy bezpieczeństwo naszych twórców, widzów i partnerów bardzo poważnie i stosujemy surowe zasady zabraniające dręczenia i nękania w YouTube. Wszelkie zgłoszone treści naruszające nasze zasady są natychmiast usuwane z YouTube – zapewnił Piotr Zalewski z biura prasowego Google w komunikacie prasowym. Kanał Kamerzysty nadal pozostaje aktywny i można zapoznać się z innymi aktywnościami twórcy.

PsychoLoszka na pytanie, czy nie trwało to zbyt długo, jasno wskazuje, że serwis wymaga usprawnień.  – YouTube to platforma, która stale ewoluuje.Osobiście wierze w dobre intencje ludzi odpowiadających za pracę algorytmów oraz za cały system działania „od kuchni”. Nie jest to jednak twór doskonały i jeśli chodzi o jego działanie, YouTube wymaga usprawnień na wielu płaszczyznach. Wierzę, że sytuacja taka jak ta, wpłynie korzystnie na jego modernizację i że jeśli kiedykolwiek ponownie będzie miało miejsce (choć mam nadzieję, że nie) podobne wydarzenie, materiał zostanie "ściągnięty" znacznie wcześniej – wskazuje ekspertka.

Areszt dla Kamerzysty

Patostreamer Kamerzysta został w niedzielę zamknięty w areszcie tymczasowym na miesiąc. Jak wskazują media, to nie koniec kłopotów Łukasza W. Prokuratura zawiadamia, że złoży zażalenie na decyzję sądu, który zastosował wobec oskarżonego miesiąc aresztu, mimo tego, że prokuratura wnioskowała o trzy. Do śledczych napływają kolejne zgłoszenia dotyczące youtubera. Ponadto chwilę przed aresztowaniem internetowy twórca usłyszał inny wyrok. Jak informowała Gazeta Wyborcza, kilka dni przed zatrzymaniem Łukasz W. usłyszał nieprawomocny wyrok za prowadzenie samochodu pod wpływem narkotyków. Kamerzysta ma zapłacić grzywnę w wysokości 3 tys. zł (rozłożoną na 150 dziennych stawek po 20 zł). Dodatkowo 5 tys. zł z jego konta powinno trafić na wskazany cel. Sąd orzekł też trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.

Portal Onet z kolei wskazuje, że do prokuratury masowo wysyłane są zgłoszenia w innych sprawach, w których Kamerzysta miał złamać prawo. – Oczywiście to wszystko jest weryfikowane i zbyt wcześnie, by mówić o jakimkolwiek postępowaniu na tym etapie, ale tych wiadomości jest bardzo dużo ­– przekazali śledczy w rozmowie z Onetem.

Sprawę kamerzysty skomentował również jego były kolega, raper Jakub Flasa znany jako Kubańczyk. Na swoim instastory wskazał, że na telefonie Kamerzysty znajdować się może dziecięca pornografia. Kubańczyk wskazuje, że otrzymał takie sygnały od osób z bliskiego otoczenia Łukasza W. - Pewna osoba z jego bardzo bliskiego środowiska powiedziała mi właśnie to, że u niego na telefonie może być w ogóle jakaś dziecięca pornografia - powiedział na swoim Instastory Kubańczyk. (...) Natomiast potem potwierdziła mi to jeszcze jedna osoba z jego środowiska, która powiedziała, że nawet widziała ten folder – słyszymy bulwersujące informacje. Sprawa ma charakter rozwojowy.

Co dalej z twórcami internetowymi?

Zapytaliśmy PsychoLoszkę, co dalej z twórcami internetowymi. Czy taki „patocontent” będzie coraz powszedniejszy. Ewa w rozmowie z naszym dziennikarzem wskazuje, że świat nie jest zero-jedynkowy i nie można całkowicie demonizować sieci. To, co dzieje się obecnie nie jest czymś zewnętrznym, a odpowiedzią na nasze – jako odbiorców – oczekiwania. To my wpływamy na rzeczywistość i treści, które są publikowane w internecie.

Oktawian Góral: Czy przyszłość mediów internetowych będzie Twoim zdaniem coraz mocniej zależała od takiego „patocontectu”, tylko to, co skandaliczne się sprzedaje?

Ewa Racławska „PsychoLoszka”: - Patocontent to „prosta” rozrywka. Nie wymaga od odbiorcy głębszej analizy, a ponadto w pewien sposób łechta nasze ego. Daje możliwość poczucia się „lepszym”, „podleczenia” swoich kompleksów. Możemy poczuć się inteligentniejsi, bardziej morlani, bardziej „poprawni” społecznie. A kto nie lubi czuć się pełnowartościowym członkiem tworzonej wspólnoty. Jest to całkiem ludzka przypadłość i niestety obawiam się, że nie będzie tak łatwo wyplenić wspomnianego zjawiska z internetu. Zaryzykowałabym wręcz stwierdzeniem, że jest to nieodłączna część wirtualnej rzeczywistości jak hejt i skupiłabym się nie tylko na próbach eliminowania samego „patocontentu”, lecz również na uświadamianiu ludzi o zagrożeniach, jakie może spowodować bycie jego odbiorcą oraz na ogólnej psychoedukacji - jakie są jego źródła, czy skąd właśnie bierze się ta potrzeba oglądania podobnych treści i jakie mamy alternatywy. Istnieje też prawdopodobieństwo, że internetowa społeczność z biegiem lat „znieczuli się” i „patocontent” przestanie zaspokajać potrzeby swoich odbiorców, a Ci zaczną szukać rozrywki i łechtania ego w innych zakamarkach sieci. Lecz co mogłoby stanowić ten substytut - trudno mi powiedzieć.

OG: Czy można z tej sytuacji wynieść jakąś lekcję? Czy to może być przestroga dla innych?

ER: Oczywiście, że tak i to przede wszystkim dla osób tworzących w sieci. Cała ta przykra sytuacja pokazała, że nawet twórcy, których śledzą miliony, nie są ponad prawem i moralnością. Myślę, że przypadek Kamerzysty będzie dobrym case study dla innych influencerów czy youtuberów, którzy chętniej zaczną poddawać refleksji przygotowywane materiały. Są osoby, którym trzeba przypominać o potencjalnych konsekwencjach i jeśli jest to jeden z środków mających zapewnić spadek podaży „patocontentu” i zatracania dobrego smaku, to ja jak najbardziej kibicuję.

OG: Z tłumaczeń chłopaka wynika, że zrobił to, bo, jak mówi: „Chciałem mieć dużo obserwujących na Instagramie i być sławny, a oni mnie oszukali. Nawet nie zapłacili tyle, ile obiecali” - jakie zagrożenia wynikają z chęci zaistnienia w mediach społecznościowych. Czy potrzebujemy w Polsce kampanii informacyjnej na ten temat? A może dodatkowych zajęć w szkole z zakresu socialmediów? Jakie informacje powinny trafić do młodych osób?

ER: Przez wiele lat wokół życia internetowych twórców nagromadziło się wiele mitów. Część młodych osób, znających to życie wyłącznie z ekranów laptopów i swoich telefonów wierzy, że jest to kraina mlekiem i miodem płynąca - ciągłe podróże, drogie ubrania, wieczne imprezy, skóra bez wyprysków i rozstępów, i wiecznie pozytywny nastój. I nie ma się co dziwić - taki obraz bardzo długo „sprzedawany” był internetowej widowni. Dopiero od niedawna nacisk kładzie się na normalizację i odczarowywanie magicznego życia influencerów. Nie ma róży bez kolców - a tworzenie w sieci, tak jak każda praca, ma swoje zalety, jak i wady. Myślę, że w tym wypadku nie potrzebujemy dedykowanych kursów w szkołach - są dużo poważniejsze problemy, które warto byłoby poruszyć na takich ewentualnych zajęciach jak podstawy wiedzy psychospołecznej czy psychoseksualnej. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o odpowiedzialność, to tutaj spoczywa ona na barkach samych influencerów - by być szczerym w tym przekazie i nie kreować  sztucznego obrazu rzeczywistości.  A jeśli chodzi o zagrożenia wynikają z chęci zaistnienia w mediach społecznościowych, to lista z podpunktami jest długa i niezwykle barwna. Ludzka wyobraźnia nie zna granic i dla obiecanego, wyśnionego życia część osób potrafi zignorować swój kodeks moralny, przekroczyć swoje granice , a nawet zapłacić własnym zdrowiem. I boli to podwójnie, gdy okazuje się, że na końcu czeka tylko rozczarowanie.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Tagi: