Wyjątkowo przykre, do czego doszło tuż przed pogrzebem Kamilka. Ujawniono nowe fakty
8 maja, po ponad miesiącu spędzonym w szpitalu, zmarł 8-letni Kamilek z Częstochowy. Pięć dni później odbył się pogrzeb chłopczyka, którego tragiczną historią żyje cała Polska od kilku tygodni. O kwestii problemów przy organizacji ceremonii pogrzebowej, w rozmowie z Faktem opowiada pan Piotr, który zajął się całym procesem. Mężczyzna wyjawił kulisy zamieszania wokół pochówku dziecka.
Pogrzeb 8-letniego Kamilka z Częstochowy
Tragiczna historia 8-letniego Kamilka dobiegła końca w poniedziałek 8 maja. Wówczas to Polskę obiegła tragiczna informacja o śmierci skatowanego przez ojca-sadystę chłopczyka z Częstochowy. Uroczystości pogrzebowe chłopca odbyły się w sobotę, 13 maja na cmentarzu Kule w Częstochowie. W ostatniej drodze maluszkowi towarzyszyły tysiące Polaków. Koszty pogrzebu pokrył Pan Piotr Kucharczyk, który bezinteresownie wsparł w najtrudniejszych chwilach Kamilka oraz jego rodzinę.
– Postaram się, by pożegnanie było godnym hołdem dla Kamilka. Chcemy Kamilkowi oddać hołd i uczcić jego pamięć. By żadne inne dziecko w Polsce nie doznało już takich krzywd. Byliśmy myślami, uczuciami, sercem i modlitwą przez cały czas przy Kamilku – tłumaczył tuż przed ceremonią poruszony mężczyzna.
Nie żyje Kacper Tekieli. Mąż Justyny Kowalczyk zginął w górachKamilek został pochowany z dwoma przedmiotami
Gdy emocje nieco opadły, pan Piotr Kucharczyk podzielił się swoimi odczuciami w kwestii wzruszającej uroczystości. W rozmowie z Faktem mężczyzna opowiedział między innymi o kulisach pogrzebu dziecka. Jak sam przyznał, Kamilek został pochowany z dwoma przedmiotami. Chodzi o medalik św. Rity oraz o maskotkę misia.
- Medalik położyłem Kamilkowi na piersiach. Nie chciałem zakładać. Zostawiłem to zakładowi pogrzebowemu. Nic nie powiedziałem Kamilkowi, nie byłem w stanie powstrzymać płaczu. Zrobiłem znak krzyża na jego czole i ucałowałem go w czoło. Potem tylko chwilę trzymałem moją dłoń na jego, jestem teraz spokojniejszy. Wiem, że Kamilek już nie cierpi, ma teraz lepsze i wygodniejsze mieszkanie niż to na ziemi, gdzie dla wielu z nas był niewidzialny - tłumaczył w rozmowie z dziennikiem.
Nowe fakty w sprawie zamieszania przy pogrzebie
W kwestii organizacji uroczystości pogrzebowych pojawiły się także nowe fakty, nie do końca pozytywne. Jak poinformował organizator pogrzebu, mało brakowało, a cała ceremonia nie odbyłaby się 13 maja, w sobotę. Chodzi o sprzeciw ciotki biologicznego ojca Kamilka, która nie chciała, by skatowany chłopczyk spoczął w jednym grobie ze swoją babcią. - Ostro zaprotestowała i nie wyraziła zgody na pochowanie go w rodzinnym grobowcu - tłumaczył w rozmowie z tabloidem pan Piotr.
Niezadowolenie mieli także okazać właściciele mogił w pobliżu pierwotnego miejsca spoczynku dziecka. Częstochowianie bali się, że tłumy na ceremonii pogrzebowej zdewastują pobliskie nagrobki. Na dwa dni przed ceremonią, Piotr Kucharczyk był więc zmuszony do wykupienia nowego miejsca na cmentarzu.
Pieniądze na ten cel pochodziły ze zbiórki. W połączeniu jednak z wydatkami na ubrania oraz inne elementy środków nie starczyło. Uczynny pan Piotr pokrył więc brakującą różnicę z własnej kieszeni. Jak sam podkreślał mężczyzna w rozmowie z dziennikiem, aktualnie jest na etapie poszukiwania firmy, która zechce bezinteresownie postawić nagrobek na miejscu spoczynku maluszka.
Źródło: Goniec.pl/ Fakt