Nie żyje 8-letni Kamilek z Częstochowy. Lekarze walczyli do ostatniej chwili
Kamilek z Częstochowy nie żyje. Mimo wielu tygodni walki o życie skatowanego przez ojczyma dziecka lekarze musieli przekazać najgorsze z możliwych wiadomości. 8-latek przebywał w śpiączce farmakologicznej, a jego stan określany był jako ciężki. Artur Topól ujawnił, że w sobotę 6 maja pożegnał się z synem, a ksiądz udzielił mu ostatniego namaszczenia.
Kamilek z Częstochowy nie żyje
Wyjątkowo smutne wiadomości o Kamilku z Częstochowy. Katowany przez ojczyma 8-latek przegrał walkę o swoje życie. Polskę obiegł ponury komunikat, chociaż wszyscy liczyli, że sytuacja potoczy się inaczej.
Kamilek z Częstochowy nie żyje. Chłopczyk miał tylko 8 lat, ale w czasie swojego krótkiego życia przeżył tak niewyobrażalny ból i tragedię. Lekarze robili, co mogli, by dziecko przeżyło, ale obrażenia okazały się zbyt poważne i organizm dziecka nie był w stanie sobie z nimi poradzić.
Kamilek z Częstochowy przyjął ostatnie namaszczenie. Ojciec 8-latka pożegnał się z synem8-latek skatowany przez ojczyma zmarł w szpitalu
Jeszcze niedawno ojciec Kamilka z Częstochowy wyznał, że jest załamany tym, co się dzieje. W rozmowie z dziennikarzami Faktu przyznał, że przy życiu trzyma go tylko nadzieja na to, że jego syn się obudzi, a jego stan zdrowia się polepszy.
Niestety już wiemy, że stało się inaczej. Kamilek z Częstochowy nie żyje, a odpowiedzialność za to ponosi ojczym, Dawid B., który przyznał się do katowania chłopca. Przypomnijmy, że 8-latek był polewany wrzątkiem, czy sadzany na rozgrzanym piecu.
Ojciec Kamilka z Częstochowy do końca wierzył, że jego syn się obudzi
W sobotę 6 maja pojawiła się pierwsza jaskółka, która wskazywała, że Kamilek z Częstochowy mimo nadludzkich wysiłków lekarzy może nigdy nie wyjść ze szpitala. Tata chłopca w rozmowie z dziennikarzami Faktu wyznał, iż personel, lekarze i ksiądz modlili się przy łóżku Kamilka. Ksiądz udzielił 8-latkowi ostatniego namaszczenia.
- Lekarze poprosili mnie, bym mówił do synka, że to pomoże. (…) Przytuliłem go. Potrzymałem za rączkę... Kamilku nie zostawiaj nas - mówił wtedy tata Kamilka z Częstochowy. Dziennikarze Faktu relacjonowali, że mężczyzna nie był w stanie powstrzymać płaczu. Nie ujawniono jeszcze szczegółów na temat pogrzebu.
Źródło: fakt.pl, goniec.pl