Trafił na SOR po wypadku. Czekał 4 godziny, a lekarka oglądała buty w internecie
W jednej z polskich miejscowości mężczyzna trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy z urazem głowy po wypadku samochodowym. Na pomoc czekał kilka godzin, lecz finalnie jej nie uzyskał. W tym czasie lekarka przeglądała w sieci sklep internetowy z butami. Do sieci trafiło porażające nagranie całej sytuacji.
Był po wypadku samochodowym. W SOR zapewnili go, że zostanie przyjęty jako pierwszy
Do kontrowersyjnego incydentu doszło w miejscowości Brzeg (woj. opolskie). Jeden z mieszkańców trafił na tamtejszy SOR po wypadku samochodowym.
Po ciężkich dniach walki z żywiołem miałem dziś (20 września) wypadek samochodowy. Wybuchły poduszki i doznałem urazu głowy. Od początku określiłem, że jestem po wypadku, boli mnie i kręci mi się w głowie - opisuje w mediach społecznościowych.
Mężczyzna zaraz po wejściu na oddział wyjaśnił, że jest po wypadku i odczuwa poważny dyskomfort. Został wówczas zapewniony, że zostanie przyjęty w pierwszej kolejności.
"Nie ma co się oszukiwać". Donald Tusk w bezwzględnie szczerych słowach zwrócił się do powodzian"Pani przeglądała buty na internecie"
Niestety na zapewnieniach się skończyło - mężczyzna czekał w poczekalni aż 4 godziny. Następnie wykonano mu RTG szyi, po czym wrócił do pustej poczekalni, gdzie czekał kolejną godzinę. W tym czasie personel oddziału nie był zbyt zajęty i wulgarny.
W tym samym czasie "doktorzy" bardzo dobrze się bawili. Śmiali się, a Pani przeglądała buty na internecie w czasie godzin służbowych zamiast zajmować się pacjentami! Doktor, jeśli można go tak nazwać, od tego czasu był bezczelny i na pytanie co robi w godzinach służbowych odpowiedział "kpie z Pana " - opisuje sfrustrowany mężczyzna.
W sieci potężnie zawżało
Zobacz: Nie żyje 67-letni pacjent. Wypadł z okna szpitala
Film, który został udostępniony na facebookowej grupie “Polecam Nie polecam w Brzegu” spotkał się z ogromnym odzewem innych osób, które również mają kiepskie doświadczenia w placówce medycznej.
Brzeskie Centrum Medyczne? Ile jeszcze musi się tam wydarzyć, żeby dyrektor szpitala wyciągnął konsekwencje służbowe? Może warto zapytać też zespoły ZRM np. z Opola jak im się układa współpraca z pracownikami brzeskiego SOR-u. Nie raz przyjeżdża do Brzegu karetka np. z Opola, bo lokalnie wszystkie zespoły są zadysponowane, a tutejszym lekarzom wszystko przeszkadza i nie chcą przyjmować pacjentów… - napisała jedna z internautek
Niestety to prawda. Ten lekarz jest bardzo ale to bardzo bezczelny wobec pacjentów i trwa to już kilka lat. Sama miałam okazje się o tym przekonać kilka razy. Dziwne, że pomimo skarg składanych na piśmie nadal tam pracuje, nie ma żadnej poprawy. Nagranie dokładnie odzwierciedla zainteresowanie pacjentem. W czerwcu pomimo tego, ze byłam sama z dzieckiem na SOR dopóki nie podniosłam głosu czekałam i czekałam na przyjecie…. ! Co do ratowników medycznych tam pracujących nie mogę powiedzieć złego słowa - napisała inna kobieta.
"Nową Trybunę Opolską" zapytała o komentarz dyrektor szpitala, Kamil Dybizbańskiego, który przedstawił sytuację w nieco innym świetle. Jego zdaniem lekarka, która była widoczna na nagraniu miała przerwę, a poszkodowany czekał do innego lekarza. Zdementował też czas oczekiwania.
Te godziny, które są tam podane przez pacjenta, nie są absolutnie prawdą - stwierdził.