W piątek na antenie TVP i TVP Info wyemitowany zostanie film dokumentalny Marcina Tulickiego zatytułowany "Jesteś mechanizmem niszczącym..." opowiadający o tym, jak tragicznie zmarły prezydent Gdańska Pawła Adamowicz był krytykowany przez prywatne media i polityków opozycji. Autor obnaża w nim "szokujące kulisy kampanii nienawiści prowadzonej wobec prezydenta Gdańska".14 stycznia minęły 3 lata od tragicznej śmierci Pawła Adamowicza. Wieloletni prezydent Gdańska został zamordowany na oczach tłumu podczas finału Wielkiej Orkierstry Świątecznej Pomocy na Targu Węglowym.Śmierć samorządowca była wielkim szokiem dla Polaków, w tym jego politycznych przyjaciół, których zdaniem znaczną część winy za nienawiść mordercy wobec Adamowicza ponosiła TVP, nieustannie krytykująca zmarłego podczas jego ostatniej kampanii wyborczej w 2018 roku. Choć temat nieco przycichł w ostatnim czasie, Telewizja Publiczna postanowiła na nowo rozdrapać niezagojone jeszcze rany i przygotować szokujący reportaż znoszący jakąkolwiek odpowiedzialność ze swoich barków. Jego emisja ma mieć miejsce już dziś na antenach TVP i TVP Info o godzinie 20:00.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Krystyna Janda zdecydowała się na krótki urlop i spędziła kilka dni w Hiszpanii. Aktorka przyznała w jednym ze wpisów na swoich mediach społecznościowych, że wyjechała z Polski "dla zdrowia psychicznego". Wakacje gwiazdy skomentowano w "Wiadomościach" na antenie TVP, a autorzy materiału ostro zaatakowali artystkę.- Jutro wracam do Polski, tam 500 zgonów dziennie i uchodźcy, dzieci umierają na granicy, ja uciekłam na 5 dni, bo straciłam wszelki sens. Wracam go odzyskać - ogłosiła Krystyna Janda na Instagramie.Choć odpoczynek Krystyny Jandy od Polski trwał zaledwie pięć dni, TVP zdążyła przygotować materiał o wyjeździe aktorki, który zatytułowano "Za granicą zdrowego rozsądku". Redakcja "Wiadomości" skupiła się na kraju, który gwiazda wybrała na swój krótki urlop, a także poprosiła o opinię w tej sprawie kilku "ekspertów". Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez Krystyna Janda (@tojajanda)
Mocne słowa Donalda Tuska na temat TVP i Jacka Kurskiego. Lider PO w poniedziałek wprost oskarżył Telewizję Polską o propagandę na rzecz PiS. - Kłamać trzeba umieć, a ja w tym obecnie rządzącym nigdy nie dorównam - powiedział Donald Tusk.- Nigdy nie uważałem, że kłamstwo i robienie propagandy jest dobrym sposobem na relację pomiędzy władzą a obywatelami - stwierdził podczas poniedziałkowego live'u Donald Tusk.Lider PO nie pominął tematu PiS, TVP oraz samego Jacka Kurskiego w czasie wirtualnego spotkania na Facebooku z Klubem Swobodnej Myśli Platformy Obywatelskiej. Donalda Tuska zaprosili prowadzący klub: Maciej Lasek i Jacek Liberski. Szef Telewizji Polskiej nie będzie zadowolony z oceny, jaką wystawił mu lider opozycji. Wściec się może również Jarosław Kaczyński, który w poniedziałek wieczorem zajęty był nocnym spotkaniem z premierem Mateuszem Morawieckim.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Stawki za emisję reklamy przed głównym wydaniem "Wiadomości" są oszałamiające. Telewizja Polska właśnie rozpoczęła sprzedaż czasu antenowego na luty, a kwoty w ofercie zaskoczyły wielu reklamodawców.O stawkach za reklamy na antenie TVP w nadchodzącym miesiącu poinformował na swoich łamach serwis wirtualnemedia.pl. Biuro Telewizji Polskiej już prowadzi sprzedaż czasu antenowego na luty, a najwięcej kosztuje reklama przed wieczornym wydaniem głównego programu informacyjnego TVP.
W niedzielnym wydaniu "Pytania na śniadanie" pojawił się pielęgniarz Gilbert Kolbe, który niespodziewanie na antenie TVP wygłosił kilka nieprzychylnych obecnej władzy komentarzy. Na słowa gościa porannego programu Telewizji Polskiej natychmiast zareagował prowadzący rozmowę Tomasz Kammel. Następnie nagranie zostało usunięte ze strony programu, a w sieci wybuchła wielka afera.Telewizja Polska nie ukrywa swojego przywiązania do obecnego rządu, a na jej antenie unika się krytycznych uwag dotyczących działań podejmowanych przez przedstawicieli aktualnej władzy. TVP nie jest jednak w stanie przewidzieć wszystkiego i niedawno w programie na żywo doszło do wpadki.Do "Pytania na śniadanie" zaproszono Gilberta Kolbę, pielęgniarza i rzecznika prasowego Białego Miasteczka. Gość programu miał radzić widzom, co należy spakować do szpitala w przypadku konieczności hospitalizacji w czasie trwającej pandemii.
Zaskakujące słowa na antenie TVP Info. Prowadzący program "Strefa starcia" Miłosz Kłeczek nazwał posłankę Lewicy Karolinę Pawliczak "tłustą kocicą". Dziennikarz postanowił odpowiedzieć na wcześniejszą uwagę polityczki, która skrytykowała Polski Ład i polityka PiS.W ostatnim czasie widzowie TVP Info mogą być świadkami niecodziennych scen w programach na żywo. Niedawno w serwisie goniec.pl informowaliśmy, że w studio TVP Info doszło do starcia między posłem PO i PiS.Emocje w programie "Minęła dwudziesta" okazały się tak duże, że Daniem Milewski z PiS postanowił wstać i ostentacyjnie odejść od stołu, gdzie toczyła się rozmowa. - Rodziców mi pan obrażać nie będzie - powiedział oburzony polityk partii Jarosława Kaczyńskiego do posła PO.W niedzielnym wydaniu "Strefy starcia" w TVP Info doszło do kolejnego incydentu. Tutaj jednak poza kontrowersyjnymi wypowiedziami polityków, udział brał prowadzący Miłosz Kłeczek, który postanowił podzielić się niewybrednym przemyśleniem na temat posłanki Lewicy.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Prezes TVP Jacek Kurski po raz kolejny zabrał głos w sprawie wątpliwości dotyczących przechorowania COVID-19. W wywiadzie dla tygodnika "Sieci" przedstawił nową wersję wydarzeń i odpierał zarzuty dziennikarzy. Dodatkowo ujawnił, dlaczego akurat teraz znalazł się na celowniku opozycji, a TVP nazwał "narracyjnym bastionem polskiej racji stanu".To nie pierwszy raz, kiedy Jacek Kurski krytykuje opozycję. Więcej na temat tajemniczego planu obalenia rządu "Dobrej zmiany" pisaliśmy tutaj.
Pieniędzy nie ma i nie będzie - te słowa Jacka Rostowskiego, byłego ministra finansów w rządzie Donalda Tuska, przeszły do historii. Jeden z bardziej dociekliwych internautów postanowił policzyć, ile razy wykorzystano je w "Wiadomościach" TVP. Z jego szacunków wynika, że wypowiedź byłego szefa resortu zacytowano ponad 100 razy.Jeszcze częściej w "Wiadomościach" TVP pojawia się jeden z prawicowych ekspertów. Więcej na ten temat można przeczytać w tym artykule.
Prezydent Katowic Marcin Krupa złożył skargę na odcinek serialu TVP3 "Mroczne Dzielnice", w którym pokazano Załęże w niekorzystnym świetle. W opinii Rada Etyki Mediów (REM) telewizja publiczna przedstawiła nieprawdziwy obraz dzielnicy, który może być krzywdzący dla mieszkańców. Zdaniem ekspertów wysnuwanie tezy, że mroczne dzielnice są wszędzie tam, gdzie nie rządzi PiS, "obraża inteligencję widzów".To nie pierwsza tak miażdżąca opinia na temat "Mrocznych Dzielnic". Program zaskarżył również prezydent Wrocławia. Również i w tym przypadku eksperci zwrócili uwagę na stygmatyzowanie mieszkańców.
"Wiadomości" TVP poświęciły zaledwie kilka sekund, aby poinformować widzów o jednym z najważniejszych wydarzeń dnia - rezygnacji 13 członków Rady Medycznej. Dziennikarze wspomnieli o tej decyzji w kontekście sytuacji epidemicznej na świecie. Dużo więcej uwagi poświęcili zarzutom wobec Marszałka Senatu i regatom transatlantyckim.To nie pierwszy raz, kiedy redakcja głównego programu informacyjnego telewizji publicznej milczy na temat spraw, którymi żyją Polacy. 18 grudnia 2021 r. "Wiadomości" TVP nie wspomniały również o przegłosowaniu lex TVN.
Jeszcze jakiś czas temu Magdalena Ogórek i Jarosław Jakimowicz tworzyli jeden z najbardziej rozpoznawalnych duetów prezenterskich w Telewizji Polskiej. Od jakiegoś czasu dziennikarka nie pojawia się jednak przed kamerami u boku gwiazdora. Jak wyznała prezenterka w rozmowie z "Super Expressem", nie jest to przypadek.Jarosław Jakimowicz nagle powrócił do show-biznesu po długiej nieobecności i stał się jedną z twarzy Telewizji Polskiej. Gwiazdor zaczął współprowadzić program "W kontrze" na antenie TVP info w duecie z Magdaleną Ogórek.Początkowo wydawało się, że celebryta i dziennikarka świetnie się dogadują, zarówno na antenie, jak i w życiu prywatnym. Gdy Jarosław Jakimowicz został oskarżony o gwałt na uczestniczce konkursu miss generation, dziennikarka stanowczo broniła kolegi z pracy.
W Nowy Rok wystartowała kolejna edycja programu "The Voice Senior", a w gronie trenerów zadebiutowała Maryla Rodowicz. W jednym z odcinków na scenie pojawił się dawny adorator królowej polskiej estrady i wspomniał, jak dostał od niej "kosza". Piosenkarka nie była w stanie ukryć swojego zawstydzenia, gdy wyszło na jaw, w jaki sposób go potraktowała.Odcinek z udziałem 72-letniego Jerzego Seehabera ze Świecia zostanie wyemitowany już w najbliższą sobotę. Mężczyzna całe życie pracował jako elektromonter w zakładach celulozy, jednak jego największą pasją od lat jest muzyka.
W zeszłym roku władze Telewizji Polskiej same zadecydowały, kto będzie reprezentował nasz kraj w międzynarodowym Konkursie Piosenki Eurowizji i wysłały do Holandii znanego ze swojej anteny Rafała Brzozowskiego. Jak donosi "Jastrząb Post", w tym roku TVP zdecydowała się zmienić formułę wyboru kandydata i zamiast ogłosić swojego faworyta, zorganizuje jawne preselekcje.W 2020 roku Polskę na Eurowizji miała reprezentować Alicja Szemplińska, która wygrała w głosowaniu widzów. Z powodu wybuchu pandemii koronawirusa wydarzenie się nie odbyło, a wokalistka straciła możliwość zaprezentowania się na międzynarodowej scenie konkursu.Choć wielu osobom naturalnym wydawało się, że Alicja Szemplińska wystąpi na kolejnej Eurowizji, tak się nie stało. Władze Telewizji Polskiej bez konsultacji z widzami postanowiły, że w czasie finału 65. Konkurs Piosenki Eurowizji nasz kraj będzie reprezentował Rafał brzozowski z utworem "Ride".
Kolejne ważne nazwiska odchodzą z "M jak miłość". Fani serialu mogą być zdziwieni roszadami w obsadzie. O śmierci jednego z bohaterów świadczyć może jego usunięcie z czołówki. Kto znika z hitowej produkcji TVP?Najgłośniejszym odejściem z "M jak miłość" w ostatnim czasie było wyrzucenie przez Jacka Kurskiego Barbary Kurdej-Szatan za jej wpis o Straży Granicznej i sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Fani serialu TVP mogą jednak zauważyć, że z "M jak miłość" znika coraz więcej kluczowych aktorów. Już niedługo na ekranach zabraknie lubianych postaci.
We wtorkowym wydaniu "Wiadomości" TVP reklamowały Zakopane jako najlepsze miejsce na ferie w polskich górach. Dziennikarze w ogóle nie wspomnieli o radykalnym wzroście zachorowań, z którym mierzy się turystyczna stolica Tatr po "Sylwestrze Marzeń" TVP2. Z kolei na poinformowanie widzów o przekroczeniu ważnej bariery zgonów covidowych poświecili dwie minuty.Zakopane ma ogromne powody do obaw. Nie dość, że rozwój pandemii przyspieszyła sylwestrowa impreza organizowana przez telewizję publiczną, to już w ten weekend w mieście pojawią się tłumy fanów skoków narciarskich. O tym, kogo zabraknie w konkursie na Wielkiej Krokwi, informowaliśmy tutaj.
Dziś wieczorem na antenie telewizyjnej jedynki wyświetlony zostanie hiszpański film dokumentalny o polskim papieżu Janie Pawle II "Wojtyła. Śledztwo". Intrygujący tytuł przykuł wzrok wielu widzów, którzy z niecierpliwością czekają na start emisji.W opisie dokumentu twórcy przekonują, że jest on analizą publicznego wizerunku św. Jana Pawła II i ma na celu ukazanie prywatnego oblicza pochodzącego z Polski zwierzchnika Kościoła Katolickiego. Film miał swoją premierę w 2020 roku, a jego reżyserem jest Jose Maria Zavala.- Karol Wojtyła to prawdopodobnie najbardziej publiczna postać w historii. Nikt nie był fotografowany, nagrywany czy filmowany tak często jak on. [...] Jakie było prywatne oblicze najbardziej publicznej postaci świata? Kto oddał nawet swoje życie, aby pontyfikat Jana Pawła II mógł być taki, jakim go pamiętamy – długi i owocny? - można przeczytać w opisie dystrybutora.
W miniony poniedziałek oficjalnie rozpoczęła się budowa nowej hali zdjęciowej Telewizji Polskiej w Warszawie. Na uroczystej inauguracji nie zabrakło prezesa TVP Jacka Kurskiego, który w pewnej chwili sam chwycił za łopatę. Szef stacji nie kryje dumy ze swojego nowego projektu.Nowoczesna hala zdjęciowa TVP ma powstać przy ulicy Woronicza. Budynek o powierzchni 20 tysięcy metrów kwadratowych będzie znajdował się więc tuż przy głównym gmachu Telewizji Polskiej.
"Korona królów" znika z anteny TVP. Serial odniósł jednak na tyle duży sukces, że stacja postanowiła iść za ciosem i szykuje dla widzów kolejny serial historyczny. "Jagiellonowie" pojawią się na antenie jeszcze w tym roku, a główną obsadę zatwierdził sam Jacek Kurski."Jagiellonowie" mają być utrzymani w podobnym klimacie, który widzowie polubili, co "Korona królów", bowiem jak wiadomo, sprawdzonej receptury się nie zmienia.
Goście "Pytania na śniadanie" zakpili z rządowej propagandy? Jakub Szalaty i Kamila Pociech założyli ubrania, których grafiki układały się w rebus, a jego rozwiązaniem było hasło "PEGAZUS". W ten sposób najpewniej nawiązali na antenie TVP 2 do przemilczanej w dużej mierze przez rządowe media afery.Sprawa podsłuchiwania oponentów obecnej władzy za pomocą systemu Pegasus nie schodzi z ust polityków opozycji i mediów komercyjnych. Jedynie TVP milczy na ten temat lub, co zdarza się rzadziej, bagatelizuje zamieszanie i mówi o "pseudoaferze".Mimo iż sam Jarosław Kaczyński, w wywiadzie dla "Sieci", przyznał, że polskie służby mają izraelskie oprogramowanie, obóz rządzący zapiera się rękami i nogami, że nigdy nie wykorzystywał go nielegalnie. Choć miało to raz na zawsze uciąć temat, tak się nie stało, a kontrowersje powróciły i to, ku zaskoczeniu widzów, w telewizji śniadaniowej na antenie "Dwójki".
W porannym programie TVP Info padły wulgarne określenia dotyczące polityków Platformy Obywatelskiej. Wypowiedział je Marian Kowalski, który często gości w telewizji publicznej, a którego nie upomniał ani prowadzący program Michał Rachoń, ani pozostali interlokutorzy.Od czasu, gdy Polacy zorientowali się, że gwałtownie wzrosły ich rachunki za gaz i energię, polski rząd przyjął narrację, że za wszystko odpowiedzialna jest m.in. polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Co za tym idzie, rzekomo sam Donald Tusk, który jest przewodniczącym największej frakcji w europarlamencie.TVP przeprowadziło więc zmasowany atak na byłego premiera oraz Europejski System Handlu Emisjami, który był dzisiaj jednym z tematów poruszanych w programie Michała Rachonia pt. "#Jedziemy". Zgodnie z głosowaniem internautów na Twitterze, temat cen energii został poddany dyskusji jako pierwszy. Prowadzący program zaczął od odważnego stwierdzenia, w którym zaatakował lidera PO i całą partię.
Małgorzata Tomaszewska w poniedziałkowym wydaniu "Pytanie na śniadanie" popełniła dwa błędy, z czego jeden był dosyć poważny. Gwiazda TVP szybko przeprosiła fanów i postanowiła wytłumaczyć się.Jednymi z zaproszonych gości do programu były położna Agnieszka Mińko i Sylwia Anderson-Hanney, która rodziła w obecności seminarzystów. Ekspertki miały rozmawiać o obecności studentów medycyny podczas porodu.Małgorzata Tomaszewska, córka legendarnego bramkarza reprezentacji Polski Jana Tomaszewskiego, w poniedziałkowym wydaniu programu "Pytanie na śniadanie" stanowiła parę prowadzących z Aleksandrem Sikorą.Niestety, Małgorzata Tomaszewska przedstawiając gości pomyliła imię i nazwisko jednej z pań. Kobieta od razu poprawiła prowadzącą, co sprawiło, że na chwilę zapadła krępująca cisza. Dopiero po chwili dziennikarka przeprosiła za pomyłkę, tłumacząc się w nieco dziwny sposób.
Od premiery filmu "Zenek" o gwiazdorze disco polo Zenku Martyniuku minęły już prawie dwa lata, jednak internauci wciąż znajdują kolejne błędy, które pojawiły się w produkcji. Na Facebooku pojawiły się dowody, że TVP wyraźnie słabo przygotowało się do realizacji filmu."Zenek" był wielkim wydarzeniem dla Telewizji Polskiej, bowiem był to pierwszy wyprodukowany film pełnometrażowy, za którego dystrybucję kinową w całości odpowiadała TVP. Premiera odbyła się 14 lutego 2020 roku, a po raz pierwszy film pojawił się w telewizji 1 stycznia 2021 roku. Niestety, film oparty na biografii Zenona Martyniuka nie przypadł widzom do gustu. Według Google podobał się on tylko 36% widzów, a w serwisie Filmweb ma on notę zaledwie 2,8/10 przy ponad 37 tys. oddanych głosów.Już od samego początku produkcja w reżyserii Jana Hryniaka wzbudzała kontrowersje. Sam Zenek Martyniuk przyznał, że film był robiony zbyt szybko i za mało uwagi poświęcono w nim jego twórczości.Pozostała część artykułu pod materiałem wideoInni zwracali uwagę na to, że historia Zenka Martyniuka tak naprawdę jest tylko inspiracją dla scenariusza, a sam film nie przedstawia prawdziwej historii życia gwiazdora disco polo. Chodzi przede wszystkim o wątek z porwaniem syna Zenka, który w filmie pełni bardzo ważną rolę, a w prawdziwym życiu nie tylko nie miał miejsca, ale został zaczerpnięty z życia innego gwiazdora disco polo, Sławomira Świerzyńskiego.- Myślę, że ktoś przeczytał książkę „Cesarz disco polo”, zobaczył, że taki wątek był w moim życiu, no i dołożył sobie do historii Martyniuka. Umówmy się: prawie połowa filmu jest o porwaniu. To, co pokazali w filmie, to są pierdoły. Patrzyliśmy z żoną na to pseudo-porwanie i szczerze mówiąc, trochę się uśmialiśmy - powiedział Świerzyński.Teraz oliwy do ognia dorzucił Tomasz Matulewicz, administrator grupy „BRAVO” (czasopismo) na Facebooku. Znalazł on poważne błędy, których łatwo można było uniknąć, gdyby ktoś z produkcji przyłożył się do tematu.- Jest taki film „Zenek”, a w nim scena, w której główny bohater na targowisku przegląda „BRAVO”. Akcja dzieje się w roku 1985, czyli sześć lat przed premierą polskiej edycji pisma. Nie wiadomo, jak i skąd sprzedawca na targowisku ma polskie wydania magazynu z roku 1991, 1994 i 1995 (tylko udało mi się wypatrzeć). A żeby było śmieszniej w tym numerze, który notabene Zenek kradnie, znajduje się plat Limahla, który u nas nigdy się nie pojawił. Przejrzałem też niemieckie wydania pisma z tego okresu. I mimo, że plakatów Limahla było sporo, to z takim zdjęciem nie znalazłem (jeśli się mylę, poprawcie mnie) - napisał.W dalszej części wpisu zauważył również, że w jednej ze scen na ścianie pojawia się plakat Luke’a Perry'ego z "Beverly Hills 90210" i zespołu Take That. Problem polega na tym, że akcja filmu w tym momencie dzieje się w 1985 roku, a serial miał swoją premierę w 1990 roku. W tym samym powstał zespół, którego plakat rzekomo tam wisiał.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Puste krzesła do rejestracji dzieci i kolejka po akt zgonu. Zdjęcie z USC w Warszawie wywołało burzęPożar w Przemyślu. Strażacy gasili kamienicęWojciech Korda z Niebiesko-Czarnych podupadł na zdrowiu. Pomocy potrzebuje także jego żonaŹródło: JastrząbPost
"Ranczo" miało swoją premierę w 2006 roku. Już wtedy w serialu TVP wystąpili głównie znani i lubiani. Jak wyglądali jednak jeszcze przed tym, nim trafili do serialu? Niektórzy bardzo się zmienili. Wśród gwiazd są i takie, które już odeszły. Szczególnie obsada musiała opłakiwać odejście Pawła Królikowskiego, który zmarł niespodziewanie w 2020 roku.
W Prawie i Sprawiedliwości narasta niechęć do Jacka Kurskiego. Ostatnie afery prezesa TVP nie wystawiają partii dobrego świadectwa, dlatego dalsza kariera byłego polityka wisi na włosku. Jego odwołania ma chcieć sam Paweł Kukiz, który dziś trzyma w szachu Zjednoczoną Prawicę. Dodatkowo szefa telewizji publicznej obciążają najnowsze maile ze skrzynki Michała Dworczyka.Ostatnie tygodnie nie są łatwe dla Jacka Kurskiego. W grudniu na celownik byłego polityka SP wzięła "Gazeta Wyborcza", która opisała, w jaki sposób wykorzystuje on swoich pracowników do usługiwania sobie i swojej żonie. Wśród "próśb" miały znaleźć się te dotyczące karmienia kota, robienia zakupów spożywczych czy wożenia prania do pralni.Później Onet opublikował materiały, z których wynikało, że Kurski zignorował zakażenie koronawirusem i zamiast na izolację wybrał się na finał Eurowizji Junior w Paryżu. Choć sam szef telewizji publicznej próbował gasić pożar i groził pozwami dziennikarzom, przekaz trafił do polityków i sympatyków PiS, którzy poczuli oburzenie i wściekli się na prezesa TVP.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Piotr Ligienza jako Fabian Duda pojawił się w drugim sezonie serialu "Ranczo" i od razu skradł serca widzów TVP. Przez lata był pierwszoplanową postacią, dzisiaj jednak trudno rozpoznać w nim tego młodego absolwenta marketingu i zarządzania, który pojawił się jako praktykant w Urzędzie Gminy Wilkowyje.Piotr Ligienza od dziecka wiedział, że chce zostać aktorem. W 2006 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. Swoją przygodę na dużym ekranie rozpoczął od roli w filmie "Rh+", jednak prawdziwą popularność przyniosła mu rola Fabiana Dudy w serialu "Ranczo".
Wpadka Michała Adamczyka w sobotnich "Wiadomościach" TVP. Dziennikarz zapowiadając materiał o planach Joe Bidena popełnił znaczący błąd, jednak nie zdecydował się na to, by na wizji go poprawić. Widzowie Telewizji Polskiej to zauważyli?Już w zapowiedzi pierwszego materiału część widzów "Wiadomości" TVP mogła zwrócić uwagę na nietypowe słowa Michała Adamczyka. Dziennikarz mimo znaczącej wpadki nie stracił zimnej krwi.W zapowiedzi materiału Marcina Szewczaka prowadzący "Wiadomości" nie dał po sobie poznać, że pomylił istotną kwestię rozmów na szczeblu międzynarodowym i ogłosił, że Rosja będzie rozmawiać z Rosją.
Ida Nowakowska zaskoczyła wszystkich i wystąpiła na scenie ze swoim synem. Postanowiła zaśpiewać mu śliczną kołysankę. Jej zachowanie nie podobało się jednak wszystkim - część widzów stwierdziła, że angażowanie tak małego dziecka do koncertu nie było najlepszym wyjściem. Maluch towarzyszy sławnej mamie niemal wszędzie. Nowakowska często zaznaczała, że TVP daje bardzo duże możliwości i dobre warunki młodym rodzicom. Nie ma żadnego problemu, by przyjść do pracy z dzieckiem. Pytanie jednak, czy jego miejsce powinno być też na koncercie?
Jakie wykształcenie ma Danuta Holecka? Prezenterka TVP tak naprawdę nie sądziła, że kiedykolwiek będzie pracować w mediach. Skorzystała, gdy nadarzyła się okazja, a teraz jest jedną z największych gwiazd TVP. Jej kariera mogła wyglądać zupełnie inaczej. Danuta Holecka wybrała studia, które w ogóle nie były związane z dziennikarstwem. Ostatecznie wylądowała jednak w mediach. Jak do tego doszło?