Dopłaty do prądu. Rząd jakiś czas temu zaproponował dodatek elektryczny w wysokości 1000 lub 1500 zł, który miałby trafić do Polaków ogrzewających gospodarstwa domowe z wykorzystaniem energii elektrycznej. "Dziennik Gazeta Prawna" zauważa, że we wzorze wniosku o świadczenie pojawiła się nieścisłość dotycząca konieczności dołączenia do dokumentu rocznego rozliczenia ze sprzedawcą prądu.Przypomnijmy, że dodatek elektryczny dla osób wykorzystującym prąd do ogrzewania domu ma sięgać 1000 zł w przypadku, gdy zużycie w ubiegłym roku nie przekraczało 5 MWh. 1500 zł dostaną gospodarstwa domowe, które w 2021 roku zużyły więcej niż 5 MWh.
Prezydent podpisał dwie ustawy, a jedna z nich jest wyjątkowo ważna dla większości Polaków w obliczu rosnących cen. - Andrzej Duda podpisał Ustawę o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej - przekazała w piątek po południu Kancelaria Prezydenta. Zaskakujący jest zapis o możliwej 10 proc. zniżce.Andrzej Duda zrobił to, co wychodzi mu najlepiej, więc wziął długopis w dłoń i zamaszystym ruchem dwa razy podpisał się na leżących na jego biurku ustawach. Jedna z nich dotyczy cen prądu.13 października ustawę z dnia 7 października 2022 r. o zmianie ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej oraz niektórych innych ustaw, oraz ustawę z dnia 7 października 2022 r. o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku w związku z sytuacją na rynku energii elektrycznej zyskały aprobatę Andrzeja Dudy. Co to znaczy dla zwykłego Kowalskiego?
Rosną ceny prądu, a wraz z nimi rośnie także frustracja Polaków. Eksperci tymczasem nie mają dobrych wieści i prognozują, że w kolejnych miesiącach rachunki będą jeszcze wyższe, dlatego też rząd ma poważnie rozważać pomoc dla niektórych podmiotów, wprowadzając maksymalną cenę prądu. Szczegóły pomysłu mogą być znane już w najbliższą środę.Kryzys na rynku energii mocno miesza w budżetach wszystkich Europejczyków, w tym także i Polaków. Z niepokojem obserwujemy nieustanne wzrosty kosztów korzystania z gazu czy prądu, oczekując jednocześnie, że w obliczu trudnych czasów, jakie nastały, rękę do najbardziej potrzebujących wyciągnie rząd, który chętnie mówi o swoim wsparciu dla obywateli.Póki co obóz władzy pokusił się o uchwalenie przepisów, na mocy których otrzymać możemy tzw. dodatek elektryczny i węglowy, ale te nie należą się wszystkim odczuwającym boleśnie podwyżki, a ponadto, ich wysokość to zaledwie kropla w całym oceanie potrzeb.Dziś pomocy potrzebują nie tylko gospodarstwa domowe, ale także małe i średnie przedsiębiorstwa, mierzące się z widmem bankructwa oraz samorządy, obarczane coraz większymi kosztami utrzymania swoich lokalnych wspólnot i coraz większą ilością obowiązków, a niedostające nic w zamian.Nic dziwnego więc, że obóz Jarosława Kaczyńskiego znajduje się pod wzrastającą z każdym dniem presją zniecierpliwionych Polaków, od których przecież zależeć będzie już wkrótce to, czy PiS po raz trzeci z rzędu sięgnie po władzę. Ten argument mocno zdaje się przemawiać do polityków Zjednoczonej Prawicy, zwłaszcza, że sukcesu wcale nie mogą być pewni.
Pod koniec września w Sejmie przegłosowano ustawę zamrażającą częściowo ceny prądu dla gospodarstw domowych w 2023 roku. Oznacza to, że w domach, w których uda się ograniczyć zużycie energii, mieszkańcy będą mieli zagwarantowane "niskie" ceny.Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w dwóch niezależnych źródłach.
Dramatyczne zdarzenie na warszawskiej Białołęce. We wtorkowe popołudnie służby zostały wezwane do pożaru w stacji transformatorowej. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że żadnego ognia nie ma, jednak wewnątrz stacji dokonano makabrycznego odkrycia.Zgłoszenie o pożarze w stacji transformatorowej przy ulicy Myśliborskiej wpłynęło do straży pożarnej we wtorek 20 września przed godziną 14. Na miejscu natychmiast pojawili się strażacy oraz policja.
W rozmowie przeprowadzonej z "Business Insider", operator krajowej sieci energetycznej PSE opowiadał o trudnościach, z jakimi przyjdzie zmierzyć się użytkownikom prądu nadchodzącej zimy. Już w lipcu bowiem rezerwy mocy wytwórczych chwilami spadały niemal do zera. Czy widmo potencjalnego blackoutu jest rzeczywiście realne?
Restaurator dostał rachunek za prąd i nie wytrzymał. - Wy pi***cie o jakiś tarczach antykryzysowych, które pomagają, pytam się w czym pomagają - grzmiał na zamieszczonym w sieci nagraniu. Mocnych słów wobec rządzących padło więcej.- Jesteście największą bandą sku***synów, jakich w życiu spotkałem i mam nadzieję, że już nigdy nie spotkam takich patałachów jak wy - powiedział restaurator z Chorzowa na początku nagrania, otwarcie uderzając w rząd.Na profilu "Cyprysek Góralska Zdrowa Żywność z Dostawą do Domu Chorzów I Okolice" pojawił się ostry film. Restaurator kryjący się pod pseudonimem "Baca" wskazuje, że gorzej żyje się nie tylko przedsiębiorcom, ale również polskim rodzinom. - Węgiel do góry, prąd do góry, gaz do góry, woda do góry, wszystko idzie do góry. Kredyty idą do góry, a wy pi***cie o jakiś tarczach antykryzysowych, które pomagają, pytam się 'w czym pomagają - grzmiał. Mocnych słów padło więcej. Pojawiły się nie tylko barwne inwektywy wobec "krawaciarzy" u władzy, ale również informacja o niebotycznym rachunku za prąd.
Firma E.ON (dawniej Innogy Polska) poinformowała swoich klientów, że od 1 czerwca wprowadza nowy cennik opłat za energię elektryczną. Wyższa będzie także opłata handlowa. To jednak wcale nie musi być koniec podwyżek, gdyż w sierpniu skończy się wprowadzona przez rząd tarcza antyinflacyjna 2.0. Premier poważnie zastanawia się więc nad jej przedłużeniem.Rządowa tarcza 2.0 miała łagodzić skutki inflacji i ulżyć polskim rodzinom. W jej ramach wprowadzono m.in. obniżenie stawki VAT na prąd do 5%. Choć wielu Polaków faktycznie otrzymało niższe rachunki niż by mogło, okazuje się, że ulga w niektórych przypadkach przyszła tylko na chwilę.
Po przejściu wichur nad Polską w ostatni weekend, mieszkańcy podwarszawskich Marek są nadal bez prądu, który został wyłączony w sobotę rano. Dziś przypada piąty dzień i jeszcze nie we wszystkich gospodarstwach energia wróciła. Czy da się tak żyć? Zapytaliśmy mieszkańców.Mieszkańcy Strugi w Markach, w często dramatycznych relacjach, opowiadają nam, że w takich warunkach nie da się żyć. W tle słyszymy chodzące agregaty prądotwórcze. A na infolinii dostawcy energii, zainteresowani słyszą gotowe, nagrane komunikaty. Jak sobie radzą?- Pożyczamy sobie wspólnie agregaty. Nie ma innego wyjścia [...] To jest trudne dla tych, którzy mają nowe budownictwo i nowe piece. Ogrzewanie przy braku prądu, po prostu nie działa. [...] Proszę sobie wyobrazić, że jest np. minus 15 i ogrzewanie nie działa - opowiada mieszkanka domu przy ulicy Cmentarnej.Nasz reporter Jakub Bujnik, zapytał kobietę, która prowadzi kwiaciarnię na tej samej ulicy, o to czy da się żyć cztery dni bez prądu.- Zamarzamy. Kto mógł to wyjechał. [...] Tragedia jest, ręce marzną... nie wiem, nie umiem na to odpowiedzieć. Pół Strugi prąd ma, drugie pół nie ma. [...] Lodówki, wszystko do wyrzucenia. Na gazie gotujemy wodę żeby się umyć - opowiada kobieta.Jeden ze starszych mieszkańców osiedla, na którym rozmawialiśmy z poszkodowanymi osobami, podkreśla, że słupy, na których znajdują się kable - zostały nasadzone w latach 60. Wokół nich znajduje się wiele wysokich, a czasem i pochylonych drzew. Nie trzeba wichury, by w końcu któreś drzewo przewróciło się na linie i znowu odcięło mieszkańców od energii elektrycznej.Prąd w Markach powinien - według dostawcy energii - wrócić do gospodarstw we wtorek wieczorem. Czy tak się stanie? Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plWarszawa. Tajemniczy wypadek na Żeraniu. Mężczyzna wyskoczył z 6. piętra, policja milczyJadów. Martwy mężczyzna znaleziony w rowie przy lesie. "Nie wiemy, co było przyczyną jego śmierci".Warszawa. MZA dopłaca do autobusów ekologicznych. "Wynika to z bardzo dużych wzrostów cen prądu i gazu"Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Złe wiadomości dla rządu Mateusza Morawieckiego. On, jego ministrowie oraz Prawo i Sprawiedliwość zostali mocno skrytykowani przez Polaków w najnowszym sondażu. Przytłaczająca większość winą za podwyżki cen prądu i gazu obarcza właśnie rządzących.W piątek Mateusz Morawiecki przekonywał, że to Donald Tusk jest winny podwyżek cen prądu i gazu, jakie odczuwają wszyscy Polacy. Ostra odpowiedź lidera PO to nie jedyna krytyka, z jaką zmierzyć musi się szef rządu.Polki i Polacy nie zgadzają się bowiem ze stanowiskiem premiera RP. W sondażu SW Research dla "Rzeczpospolitej" dosadnie skrytykowali rząd.